Pracodawca naszych bohaterów odsunął się od kufra pozwalając go otworzyć i pogrzebać.
- Skrzynia czarami chroniona, coby nikt nie ukradł pieniędzy - wyjaśnił.
Ialdabode nie spodziewał się po skrzyni niczego nagłego. Na przykład wystrzeliwującej ze środka macki, oplatającej go i z chrzęstem łamanych kości wciągającej do środka. W sumie to nie wiedział czego się spodziewać, bo pierwszy raz grzebał szablą w kufrze ze złotem. Złoto błyszczało i dzwoniło jak złoto. Skrzynia w środku nie wydawała się płytsza niż na zewnątrz. Haczyk musiał być gdzie indziej… albo mogło nie być go wcale.
Monety były nie oberżnięte, lśniące i nie zużyte. prawie że z królewskiej mennicy.
- Napatrzyli się? To brać kasę i dawać królewnę, bo trochę mi się spieszy. A i wam powinno, bo pogoń może niezadługo wpaść na wasz ślad. My tam - wskazał dróżkę -
a wy tam - wskazał dróżkę którą przyjechali nasi bohaterowie.
- Jeśli pojedziecie za nami to się pogniewamy.
Dla pewności: nic nie wciąga do skrzyni postaci Psionika
To tylko opowieść