- Teraz to ja muszę znaleźć Reece'a. - Felicia zebrała się na klęczki i zaczęła rozgrzebywać polana drżącymi rękoma - Nie mogę go zostawić. - stwierdziła twardo.
Wyciągnęła w końcu grubszą gałąź i zważyła w dłoni. Nie zważając na siąpiący deszcz, zdarła z siebie koszulkę i owinęła nią jeden koniec drewna.
W rosnących ciemnościach błysnęło blade ciało i okazało się, że tatuaże nie kończą się na rękach.
Szyja, klatka piersiowa pokryte były kolorowym misternym splotem krzyża i kwiatów. Spod piesi wzdłuż brzucha ciągnął się kolejny ażurowy wzór podkreślający wcięcie w talii dziewczyny. Znad paska spodni na podbrzuszu wychylały się dwie czarne, rozkwitłe róże, a plecy w całości pokrywała różnokolorowa, kwiecista mandala przeplatająca dwie litery "M" i "R".
Drżąc nieco w chłodzie nocy, odgarnęła włosy na bok.
- Łapcie za polana. Zróbcie pochodnie. Muszę znaleźć Reece'a, a potem spadamy do domków.
Nim skończyła mówić wrzasnęła z całych sił:
- Reece!!! Reece!!!