Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2018, 15:25   #189
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Bri przeżuwała śniadanie planując kolejne posunięcia.
Widok za oknem był przygnębiający i humor dziewczyny siadał z chwili na chwilę. Tak naprawdę czuła, że utknęła.
Dzień spędzony mniej lub bardziej produktywnie ale do spotkania z Solem nadal pozostało niewiadomo ile. Nie wiadomo było czy odebrał jej wiadomość.

O’Nealowie zniknęli zajęci gdzieś na górze i zwiadowczyni czuła, że kolejne kroki należy podjąć w celu ewakuacji.

Może Spencer ją podrzuci skoro i tak sam chciał dzisiaj ruszać? A jeśli nie, to poszuka innej formy transportu. Zaczynała się na nowo martwić o Sola.

Zamówiła dodatkowy kubek kawy u Lou:
- W którym pokoju nocuje Spencer? Objawił się już dzisiaj?

- Nie widziałem go jeszcze dzisiaj. Ma 3-kę. - barman odpowiedział szybko i krótko. Przy okazji Brianna dostrzegła O’Nealów. Przynajmniej tych dorosłych. Weszli do sali głównej.

Brunetka uśmiechnęła się w podziękowaniu i zabrała zamówienie.
Ruszyła na górę poszukać Spencera po drodze zahaczając o Izzy i Roba.


***


- To ty? Co się stało? - Spencer otworzył całkiem szybko i stanął w ledwo otworzonych drzwiach. Ale gdy zobaczył kto się dobija otworzył je szerzej. Stał na bosaka w samych szortach za to z pistoletem w dłoni. Teraz gdy się trochę uspokoił przetarł na spokojniej zaspane oczy. Tors miał wyraźnie bledszy niż skórę na ramionach i twarzy. Za to na szyi miał zawieszone jakieś talizmany albo wisiorki których Brianna nie widziała u niego wcześniej.

- Tu kawa - Bri wskazała na dymiący kubek wypełniony cieczą do trzech czwartych. - Miało być romantycznie jak cholera ale się nie da. - brunetka zbliżyła się do kierowcy zadzierając głowę. Standardowy uśmiech tym razem nie pojawił się na jej twarzy - Muszę dokądś pójść. Zaczekasz aż wrócę?

- O. Dzięki. - facet spojrzał w dół i wziął kubek z gorącym napojem. Sprawdził wargami na ciepło ale skrzywił się gdy widocznie jeszcze było za gorące by pić. - No jak wrócisz na czas to będę. Ale wiesz lunch już chciałbym zjeść gdzie indziej. A w ogóle to dokąd ci tak śpieszno? - kierowca wyraźnie dopiero był na etapie budzenia i zaczynał łapać kolejne fakty i skojarzenia z tego co mówiła mu drobna szatynka. Z bliska zaś Brianna czuła przyjemne, żywe ciepło bijące z jego odkrytego ciała jakie zdążyło się nagrzać przez przespaną w łóżku noc.
- Muszę pomóc znajomym, odbić jednego faceta, opiekuna takiej małej blondynki co tu hasa po pubie. No chyba, że chcesz dołączyć? Wiesz nie ma to jak strzelanina z rana.

Spencer zawahał się zerkając na trzymany kubek kawy. Pokiwał głową i chyba się nad tym zastanawiał. Tylko Brianna nie była pewna czy szuka wymówki by dać sobie siana czy chodzi o coś innego. Na pewno nie tryskał entuzjazmem na tak wczesną wycieczkę gdzieś tam. W końcu z parą blondynów nic go nie łączyło. Wtedy oboje usłyszeli okrzyki z dołu. “Krew dla Khaina!” wykrzyczane przez męski i chyba żeński głos. Brzmiało jak okrzyk wojenny albo coś podobnego. Spencer z powrotem podniósł pistolet na te źródło zwiastujące kłopoty. Zaraz też otworzyły się inne drzwi na korytarz a po schodach dało się słyszeć wbiegające kroki. Spencer skierował broń w tą stronę ale okazało się, że to chyba jacyś inni ludzie mieszkający w pokojach.

- Co tam się dzieje?! - Brianna choć widziała tylko otwarte drzwi to rozpoznała głos Roberta. Widocznie to on stał w tych drugich drzwiach.

- Nie wiem! Jakaś wściekła baba ale jakaś parka ją zaciukała! Mam dość, spierdalam stąd! - odkrzyknął mu jakiś zdenerwowany facet. Podbiegł do swojego pokoju i zaczął go otwierać roztrzęsionymi dłońmi.

- Eh. No i trzeba się ubrać. - westchnął kierowca z powrotem opuszczając broń widząc, że w takiej sytuacji szanse na ponowne przekimanie się w łóżku są dość mizerne.

- Nie marudź. Nie możesz pół nagi ciągle latać chociaż mógłbyś. - mruknęła Brianna obserwując Spencera lepkim spojrzeniem - Ja lecę po swój sprzęt.
Nim odwróciła się na dobre, wspięła się na palce. Dłonią nacisnęła nieco na ramię mężczyzny by zmusić go do pochylenia się ku niej i cmoknęła w kącik ust:

- Fajnie było Cię poznać.

Cmoknęła i drugi policzek tuż przy ustach:
- Szerokiej drogi i może uda się kiedyś …. - na koniec złożyła siarczysty klaps na pośladku kierowcy - Pa!!!

Dziewczyna pognała po swoje graty do pokoju i zbiegła na dół by zobaczyć o co chodzi z awanturą i zgodnie z obietnicą ruszyć wraz z resztą na pomoc Pazurowi.
 
corax jest offline