Koszt wynajęcia podpitych (bo w ich trzeźwość Axel za nic nie wierzył) spadł nieco, ale i tak zdał się strażnikowi dróg kwotą wziętą z sufitu. Czy też z księżyca... trudno było ocenić, z którego.
Na zwiedzanie farm oddział krasnoludów nie był im potrzebny. A przynajmniej tak sądził Axel. A nawet był przekonany, że na widok krasnoludów zamkną się i drzwi wszystkich domów, i usta ich właścicieli.
* * *
Spalona farma jeszcze dymiła.
Nigdzie nie było nikogo widać - ani gospodarzy, ani napastników. W gruncie rzeczy ani jedno, ani drugie Axela nie dziwiło. Ale i tak sprawdził, czy broń jest łatwo dostępna.
-
Mam nadzieję, że znajdziemy jakieś ślady - powiedział.