|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-03-2018, 08:26 | #841 |
Administrator Reputacja: 1 | Krasnoludy to ciekawy naród, ale te, na które akurat trafił Axel i jego kompani, zdecydowanie wyróżniały się z tłumu. Podyktowana cena wynajęcia jednego topora była wprost śmieszna, a całe podejście do sprawy wyglądało tak, jakby krasnoludy z chęcią załatwiły sprawę, ale cudzymi rękami, a na dodatek chciałyby na tym zarobić. Może po prostu bały się i tyle. W każdym razie Axel doszedł do wniosku, że nie warto z nimi robić żadnych interesów, nawet wynajmować któregoś z nich na przewodnika. Chyba że zejdą z ceny na jakiś rozsądny poziom - na przykład pięć sztuk srebra za jeden dzień. I to miał zamiar doradzić Lotharowi. |
04-03-2018, 17:40 | #842 |
Reputacja: 1 | Bernhardt uśmiechnął się szeroko, gdy Gimli podał cenę za swą trzódkę. - Przechera, jesteście Mistrzu krasnoludzie. Kuta na cztery nogi. I dobry wódz z Was jest, nie powiem. Nie dość, że mamy Wam pomóc odzyskać kopalnię i jeszcze za to Wam zapłacić? Takie interesy przechodzą do legend. A ten batalion khazadów to ile osób liczy? O trzeźwych pytam. Nie podejmował dalszych negocjacji. Zrobił tylko Lotharowi grunt pod interesy. |
04-03-2018, 20:08 | #843 |
Reputacja: 1 |
|
04-03-2018, 22:47 | #844 |
Reputacja: 1 | 27 Sigmarzeit 2513, około południa Khazadzki przywódca parsknął śmiechem, gdy usłyszał pytanie Lothara. Podniósł się ze swojego miejsca, podszedł do stojącej nieopodal ławy i podniósł z niej stalowy topór. Cisnął nim pod nogi szlachcica, gdzie broń upadła z brzękiem. - To jest Az, topór - powiedział siadając na powrót na tronie i popijając z ozdobnego rogu. - I jeden taki topór, wraz z władającym nim krasnoludem, który mimo, że nie jest wojownikiem, a górnikiem, kosztował Cię będzie pięć złotych koron. A wiesz czemu tyle? Bo mi się spodobałeś i Twoi druhowie też, a szczególnie ten piękniś, co to mi komplementy prawił. Więc jak? Drukk, Enlag, Fungnir i Yadri z pewnością mają na tyle trzeźwe głowy, żeby od razu wyruszyć do Czarnych Szczytów! - Aye! Aye! - zakrzyknęli gdzieś z zadymionego wnętrza wywołani górnicy. Jako, że było już późno, wyprawę do Czarnych Szczytów odsunięto na następny dzień, a tymczasem bohaterowie wrócili do Starego Młyna, gdzie pani Tukova przygotowała doskonałe kluski, gulasz oraz ciasto z smażonymi morelami. Rankiem, a był on wyjątkowo ponury i chłodny, po mieście krążyła wieść, że w nocy napadnięto i spalono następne gospodarstwo. Szybkie wypytanie się co bardziej elokwentnych grissenwaldczyków pozwoliło ustalić, że zniszczono Hohe Steingung, farmę należącą do rodziny Jungfragenów, zlokalizowaną niezbyt daleko od wzgórz, wśród których kopały krasnoludy. A więc można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu... Droga do zniszczonej farmy i do kopalni w większości pokrywały się. Wedle tego, co udało się ustalić dystans wynosił około jedenastu kilometrów, co przekładało się na jakieś trzy godziny marszu. Na miejscu powinni być koło południa. Wycieczka przez mozaikę pól, łąk i lasów byłaby całkiem przyjemna, gdyby tylko nie mżyło i było nieco cieplej. Obyło się bez jakichkolwiek problemów i we właściwym czasie awanturnicy stanęli na rozdrożu. Droga w prawo wiodła ku spalonemu gospodarstwu, a jego położenie wskazywał wciąż unoszący się z ruin kłąb dymu. Droga na wprost wznosiła się, zmierzając ku skalistym wzgórzom porośniętym lasem. To tam znajdowała się kopalnia i dom Etelki Herzen. |
05-03-2018, 08:53 | #845 |
Administrator Reputacja: 1 | Koszt wynajęcia podpitych (bo w ich trzeźwość Axel za nic nie wierzył) spadł nieco, ale i tak zdał się strażnikowi dróg kwotą wziętą z sufitu. Czy też z księżyca... trudno było ocenić, z którego. Na zwiedzanie farm oddział krasnoludów nie był im potrzebny. A przynajmniej tak sądził Axel. A nawet był przekonany, że na widok krasnoludów zamkną się i drzwi wszystkich domów, i usta ich właścicieli. * * * Spalona farma jeszcze dymiła. Nigdzie nie było nikogo widać - ani gospodarzy, ani napastników. W gruncie rzeczy ani jedno, ani drugie Axela nie dziwiło. Ale i tak sprawdził, czy broń jest łatwo dostępna. - Mam nadzieję, że znajdziemy jakieś ślady - powiedział. |
05-03-2018, 19:09 | #846 |
Reputacja: 1 |
|
05-03-2018, 19:09 | #847 |
Reputacja: 1 | Bernhardt błysnął zębami na komplement Mistrza Gimliego i skłonił się dwornie. Jego druhowie wiedzieli nie od dziś, że darzył estymą plemię krasnoludów, jeszcze ze szczenięcych lat w Talabheim. Ale miłość to nie biznes. Na szczęście Lothar zdecydował, że stać kompanię na ofertę paru khazadów - To my dziękujemy za tę szczodrą ofertę- skwitował cierpko. Nie w smak było chodzić do leża czarownicy z czterema khazadami, ale na forsie to żaden z kompanów nie spał. No może Lothar w kołysce. *** Czarny dym z farmy nie kojarzył się ze świeżym chlebem pieczonym rękami dobrej gospodyni. Raczej ze swędem palonego ciała i rozgrzanej do gorąca krwi wieśniaków. - Brrr. Skurwysyńskie czasy. Ranaldzie, ale mnie doświadczasz - wzdrygnął się Zingger. - Nie lubię chodzić po dymiącym jeszcze żalniku, ale nie mamy wyboru. Prowadź tedy Panie Mayer. Ja tam wolę śladów nie porozdeptywać - to mówiąc wyciągnął miecz z pochwy. - "A to żelastwo, to tylko dla uspokojenia rozdygotanego serca mego. Prowadź ukochana w czeluście piekieł!" - zadeklamował modny epos rycerski ku uciesze krasnoludów. Ostatnio edytowane przez kymil : 05-03-2018 o 19:16. |
05-03-2018, 20:14 | #848 |
Reputacja: 1 |
|
05-03-2018, 22:24 | #849 |
Reputacja: 1 | Jeszcze przed wyruszeniem na wyprawę do kopalni, Lothar dowiedział się, że do napadów dochodzi tylko nocami. Zdażają się mniej więcej co dwie, trzy noce i jak do tej pory zniszczone zostały farmy, które leżały najbliżej Czarnych Szczytów. Czterech krasnoludzkich, prezentujących marny poziom wokalny górników zostało na rozdrożu. Od razu powędrowali pod rosnące w pobliżu drogi drzewa, aby skryć się przed mżawką, zrzucili plecaki i zabrali się do nabijania fajek, czemu towarzyszyły przekleństwa i złorzeczenia, bo tytoń im zamókł. Gdy w końcu poradzili sobie z paleniem, przyszła pora na picie. Ale tego Lothar i kompania nie widzieli, bo poszli w kierunku wyznaczonym przez unoszący się w górę dym. Niewielka farma, składająca się z kilku drewnianych budynków stojących wokół podwórca i otoczonych niską palisadą była częściowo spalona. Całkowitego zniszczenia uniknęła tylko dlatego, że warunki pogodowe nie sprzyjały rozprzestrzenianiu się ognia. W bramie leżało ciało jakiegoś mężczyzny, który zginął od ciosu włócznią. Między budynkami było jeszcze pięć ciał - trzy z nich miały obrażenia od cięć i pchnięć, a dwa zostały naszpikowane strzałami. Poza strzałami, które swoim wykonaniem daleko ustępowały tym produkowanym przez ludzkich rzemieślników, w dopalających się ruinach Bernhardt znalazł miecz. Co ciekawe, miecz znajdował się przy kolejnych zwłokach. Trup był spalony i sądząc ze wzrostu i budowy musiał należeć do jakiegoś dziecka. |
05-03-2018, 22:46 | #850 |
Administrator Reputacja: 1 | Od napadu nie upłynęło zbyt wiele czasu, więc Axel skupił się na dwóch rzeczach - na odszukaniu śladów napastników, by móc się dowiedzieć, skąd przybyli i dokąd odeszli po napadzie, tudzież na oględzinach ran i broni, by móc w ten sposób określić, kim byli napastnicy. Użycie strzał raczej wykluczało krasnoludy, bowiem te najchętniej korzystały z toporów. - Przy naszym szczęściu - powiedział - gdy wrócimy do naszych najemników - to słowo wypowiedział z wyraźną ironią - będą pijani w trupa. Albo ktoś ich utrupi, ku wielkiemu żalowi wszystkich. A tak prawdę mówiąc, to mogliby do nas dołączyć. A nuż wielcy wojacy przydaliby się na coś i potrafiliby coś powiedzieć na temat napastników. - Trzeba by sprawdzić, czy jest tu jakaś piwnica - dodał po chwili. - Gdybym miał dzieci, to w chwili napadu kazałbym im się schować do piwnicy i nie wychodzić. Krasnoludy z pewnością nadałyby się do tak skomplikowanego zadania... |