Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2018, 13:26   #19
Feniu
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Lilou i Hans


- Zastanawiam się nad tym Karlem, trzeba go będzie mieć na oku. Nie podoba mi się ten człowiek, Może nam przynieść więcej szkód niż pożytku. Musimy chronić swoje plecy - powiedział Hans uśmiechając się do Lilou
- No przecież wiem - mruknela Lilou ze spokojem. Co prawda przez większość czasu przy stole po prostu sprawdzała Karla i się z nim draznila, ale jednak też nie mogła zaufać obcej osobie. Kiedyś zaufali bliskiej i się zawiedli.
- Ciągle masz żal do Albrechta? - zapytał Lilou - prędzej czy później i tak byłbym spalony w Marienburgu. Wszystko może jednak z czasem ucichnie.
- Żal? Delikatnie żeś to ujął - nabzdyczyła się elfka unosząc brew ku górze. Raczej doskonale pamiętał jej stosunek co do Albrechta i ciężko było liczyć, aby ten się zmienił.
- Pamiętliwa jestem. I nie byłbyś spalony, bo jesteś jednym z lepszych. Marienburg wiele melepet uchował, ale nie ty do nich należysz. - choć jedynie drgnęły jej kąciki ust, można było śmiało uznać słowa Lilou za komplement.
- To miłe co o mnie myślisz, jednak gdyby nie ty już by mnie nie było, to tobie zawdzięczam to, że jestem tutaj teraz - zrobił chwilę przerwy - żywy.
Hans zbliżył się do elfki i ujął ją w ramiona. Delikatnie muskając jej długie włosy. Kobieta patrzyła na niego ze ściągniętymi brwiami i zmarszczonym czołem. Spodziewała się usłyszeć coś, co leży mu na sercu, jakieś smutki czy przemyślenia.

Na chwilę zamilkł by po jakimś czasie powrócić do poprzedniej rozmowy - Jednak pieniądze nam się przydadzą. Jak wrócimy do Marienburgu będę miał rachunki do wyrównania. - Hans odparł z poważną miną.
- A wrócimy? - spytała elfka stojąc przed nim i patrząc na jego minę - Wiesz, że nie musimy, jeśli wolałbyś nie…
- Mam nadzieję, że uda nam się wrócić. Może ci się to wyda dziwne ale nie wiem co się dzieje z resztą rodziny. Obiecałem Ojcu, że się nimi zajmę. - odparł Hans jednak jakoś bez przekonania. Lilou szybko to uchwyciła, dlatego przechyliła głowę lekko w bok, niczym nasłuchujący obcych dźwięków szczeniak.
- Albrecht winien ci przysługę i to niemałą. Miejmy więc nadzieję, że do twego powrotu zapłaci z nawiązką za swoją zdradę. Przynajmniej takie minimum powinien wypełnić, o ile choć krztynę godności ma… ten twój brat - elfka ledwo powstrzymała się przed wysyczeniem z pogardą ostatniego słowa. Bez względu na to jak bardzo starałaby się nie brzmieć nader wrogo względem Albrechta, jakoś nie potrafiła. Jego czyny zabolały ją mocno i przebiły serce na wskroś.
- Może niepotrzebnie poruszałem ten temat. Co się stało to już się nie odstanie, a na sprawy w Marienburgu nie mamy teraz wpływu. Życie jednak często wbrew pozorom bywa sprawiedliwe i jeśli ja nie doczekam tych chwil, gdy Albrecht zapłaci za swą zdradę, ty ich doczekasz. - pochylił się i ucałował ją delikatnie w policzek - a teraz chodźmy już do stołu.
Lilou uśmiechnęła się słabo, na te słowa jak i gest. Chwilę tak na niego patrzyła, rozważając pewne słowa i to, co z nich wynikało. Wniosek jej się wcale nie podobał.
- Nie pociesza mnie to, że będę żyć dłużej niż ty - wzruszyła ramionami, jakby sama nie będąc pewną czy w ogóle o tym wspominać - Wolałabym, żebyśmy żyli tak samo długo. Nie lubię być sama… - skrzywiła się lekko puszczając mimowolne spojrzenie w stronę stolika.
- Z pewnością znajdziesz dla siebie godnego partnera - zawiesił głos na chwilę - lepszego niż ja.
- To pojęcie względne - westchnęła nabierając w policzki powietrza - Nie chodzi o to, by ktoś był lepszy. Nawet gdybyś był dla mnie niemiły, to wciąż wygrywasz. Nie mam nikogo innego, przecież wiesz. A odkąd Albrecht zrobił co zrobił… To już nie mam na kim polegać innym. Wiem, że nam się przyda ten zarobek, ale mogę trochę podokuczać temu Karlowi, wydaje się być dziwny. Mogłabym go okraść i nie musielibyśmy z nim iść - naburmuszyła się elfka jeszcze bardziej, zupełnie jakby się obraziła na samą myśl, że nie może kogoś oskubać, no bo tak nie wypada.
- Ano nie wypada. Odprowadzimy go grzecznie do tatusia licząc na to, że ten wywiąże się z obietnicy danej przez syna. - odparł Hans, na co elfka kiwnęła głową, zgadzając się grzecznie.

 
Feniu jest offline