Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2018, 19:09   #847
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Bernhardt błysnął zębami na komplement Mistrza Gimliego i skłonił się dwornie. Jego druhowie wiedzieli nie od dziś, że darzył estymą plemię krasnoludów, jeszcze ze szczenięcych lat w Talabheim. Ale miłość to nie biznes. Na szczęście Lothar zdecydował, że stać kompanię na ofertę paru khazadów

- To my dziękujemy za tę szczodrą ofertę
- skwitował cierpko. Nie w smak było chodzić do leża czarownicy z czterema khazadami, ale na forsie to żaden z kompanów nie spał. No może Lothar w kołysce.

***

Czarny dym z farmy nie kojarzył się ze świeżym chlebem pieczonym rękami dobrej gospodyni. Raczej ze swędem palonego ciała i rozgrzanej do gorąca krwi wieśniaków.

- Brrr. Skurwysyńskie czasy. Ranaldzie, ale mnie doświadczasz - wzdrygnął się Zingger. - Nie lubię chodzić po dymiącym jeszcze żalniku, ale nie mamy wyboru. Prowadź tedy Panie Mayer. Ja tam wolę śladów nie porozdeptywać - to mówiąc wyciągnął miecz z pochwy.

- "A to żelastwo, to tylko dla uspokojenia rozdygotanego serca mego. Prowadź ukochana w czeluście piekieł!" - zadeklamował modny epos rycerski ku uciesze krasnoludów.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 05-03-2018 o 19:16.
kymil jest offline