05-03-2018, 19:57
|
#119 |
| Walka z nieumarłymi znowu skończyła się błyskawicznie, lecz tym razem los zakpił z walczących i najbardziej opancerzony Pierr rzucił się bezmyślnie w wir walki. Gdyby dziś przeżył to zapewne nie popełniłby znowu tego błędu, błędu który przypłacił swoim życiem, mimo usilnych starań Dieter nie był w stanie osłaniać rycerza przez cały czas ze swojej powtarzalnej kuszy. W pewnym momencie jeden z umarlaków skoczył na plecy opancerzonego wojownika, wgryzając się głęboko w kark i następnie jednym silnym szarpnięciem wyrwał kawał ciała, z rany trysnęła wysoko ciemna krew, momentalnie rycerz upadł na kolana przygnieciony przez kilku nieumarłych, którzy zaczęli atakować bezwładne ciało rycerza masakrując je doszczętnie.
- Kurwa! - łowca wampirów zaklął głośno widząc co się dzieje, lecz gdy doskoczył wreszcie do rycerza ten już wyzionął ducha, którego łowca wampirów miał zamiar zatrzymać w królestwie Morra.
- Spalić wszystkie ciała to jedyne wyjście, nie mamy czasu na fanaberie i skomplikowane obrządki, ważne by nie powstali ponownie i tyczy się to też Pierra. - rzucił chłodno do wszystkich gdy ci zaczęli rozwodzić się zbytnio nad nieważnymi w tym momencie sprawami, jak koń czy rodowy miecz.
- Pomyślcie czego by chcieli, oni chcą wreszcie odejść w spokoju, a Pierra nie zajmują już jego miecz czy koń, on nie chce powstać to pewne, ratujmy jego ducha od zguby. - spojrzenie pociągłej twarzy bez wyrazu przesunęło się po wszystkich obecnych dając im do zrozumienia że łowca jest śmiertelnie poważny.
- W tej sytuacji musi wystarczyć wielki stos i słowa otuchy dla żywych, gdyż martwi ich nie potrzebują. - spojrzał wymownie na przywódcę krasnoludów - Ufam że pomożecie nam ich godnie odprawić, tyle chociaż dla nich zróbmy. - nie odrywał wzroku od oczu Gimbrina. Później przed spaleniem ciał przeszukał dokładnie wszystkich nieumarłych, obejrzał też ich najstarsze rany by poznać przyczynę ich pierwotnej śmierci. |
| |