Trochę zamieszania jakie powstało, gdy Berwin rzucił się w pogoń za łowcą nagród oraz słowa Elmera o wiązaniu, skłoniły wartownika do zmiany planów. Nie spodobała mu się perspektywa zostania ofiarą napadu, więc i on postanowił nawiać. Cisnął nadziakiem w kierunku Lutefiksa i nie patrząc na efekt, skoczył w stronę lasu.
De Ayolas już do niego celował, więc nie dał się zaskoczyć. Gdy nadziak z hurkotem leciał w kierunku Elmera, strzała z łuku pomknęła ku łowcy nagród. Oba pociski dotarły do swoich celów równocześnie. Czarodziej upadł na ziemię, gdy dziób czekana wbił mu się w ramię. Ale łowca miał znacznie gorzej. Strzała ugodziła go tuż pod łopatką, penetrując płuco i wychodząc z przodu. Mężczyzna bluzgnął krwią z ust i padł martwy na ziemię.
Wilhelm tymczasem spokojnie podszedł do koni, które słysząc zamieszanie i czując obce osoby zrobiły się nieco narowiste. Dla kogoś bez obycia z wierzchowcami, przebywanie w ich pobliżu mogło oznaczać kłopoty.
Berwin wpadł między drzewa i natychmiast zwolnił. Słyszał uciekiniera przed sobą, ale w lesie było tak ciemno, że nie widział dalej niż na dziesięć kroków. Podążał więc za uciekającym mężczyzną na słuch. W momencie, gdy odgłosy ucieczki ustały, on też się zatrzymał. Ocenił, że łowca nagród znajduje się nie dalej niż dwadzieścia kroków przed nim, ukryty za dwoma powalonymi drzewami.