Pogoda jaka panowała w nocy i z rana pomogła w zachowaniu się w części zabudowań farmy. Wilgoć i deszcz wygasiły palącą się farmę.
Wolfgang z kompanami weszli na teren pogorzeliska uważając na co stają.
Przy samym wejściu leżało ciało mężczyzny z kilkoma strzałami w plecach. Mag pochylił się nad zwłokami.
- To ni krasnoludy ani ludzie nie uczynili.- Powiedział przyglądając się strzale.
- No chyba, że jacyś banici czy coś, którzy sami strzały robią.- Dodał i wstając rozglądał się dalej po okolicy.
Wśród zgliszczy znaleźli ciało dziecka. Przynajmniej z początku na takie wyglądało. Miało w ręce miecz, który od razu powiedział Wolfgangowi o swoim pochodzeniu.
- Chyba znam sprawców. Wygląda mi to na gobliny. Taka broń i strzały nie pozostawiając zbyt wiele do spekulacji.- Pokiwał głową.
- Sprawdźmy jeszcze bliska okolicę i ślady. Może pogoda zatarła ślady, ale może będziemy mieli szczęście.- Dodał i dalej szukał jakiś śladów.
- Ruszmy do Czarnych wzgórz. Krasnoludy wynajęte a jesteśmy już blisko. Zobaczmy co tam się dzieje.- Zaproponował Techler kompanii.