- Gobliny - pokiwał głową Bernhardt. - To wiele wyjaśnia. Czarownica skumała się z zielonoskórymi. Może rzeczywiście potrzebuje babsko ofiar dla swoich plugawych rytuałów - zachodził w głowę kapłan.
- Ruszajmy czym prędzej. Może jeszcze kogoś da się uratować. A krasnoludy niech zarobią na swój wygórowany żołd - dodał z naciskiem akcentując ostatnie słowo. |