Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2018, 23:20   #35
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Cymmeryjczyk przeszukał trupa. Po pierwsze ze zdziwieniem odkrył, że pod kapłańską szatą mężczyzna miał założoną skórzaną, wysadzaną ćwiekami kurtkę. Po drugie stał się posiadaczem pękatej sakiewki, której zmarły już nie potrzebował. Zadowolony z łupu wrócił do towarzyszy.

Tymczasem Bossończyk zdołał ocucić dziewczynę, która przez chwilę niepewnie rozglądała się dookoła, a potem błyskawicznie skuliła się i zasłoniła swoją nagość.
- Kto to był? Oni porwali mnie z ulicy... Chcieli mnie zabić... Złożyć w ofierze temu demonicznemu bożkowi, Asurze... Na Mitrę, dobrze żeście mi pomogli. Skąd się tu na cmentarzu wzięliście? Kim jesteście? - dziewczyna gadała bez ładu i składu, co można było zwalić na niecodzienną sytuację, w jakiej się znalazła.

Przesłuchiwany przez Makhara łże-kapłan zacisnął zęby i z pogardą spojrzał na Stygijczyka. - Więcej nic nie wyciśniesz ze mnie... - wycedził. Makhar wyczuł w umyśle tamtego blokadę, której nie był w stanie sforsować. Na nic zdały się też próby tradycyjnego wyciągania informacji. Mężczyzna milczał jak grób lub ciskał obelgami.

Słowa Arslana nie skłoniły ukrywającego się w krzakach rannego mężczyzny do podjęcia jakichkolwiek działań. Nie odpowiedział na słowa Hyrkańczyka ani nie próbował uciekać i tym samym narazić się na kolejne trafienie. Siedział dalej w krzakach i ani myślał wychodzić.

Zamieszanie na cmentarzu, znajdujących się bądź co bądź w obrębie tak ludnego miasta jak Tarantia musiało przyciągnąć czyjąś uwagę. Gdzieś od strony bramy dał się słyszeć miarowy krok i głosy rozmowy. A już po chwili było widać, że na miejsce przestępstwa nadciągają stróże prawa.
 
xeper jest offline