Wyszli w końcu odnaleźć odpowiedzialnego za całe to zamieszanie w mieście. ~ Zamieszanie? Mało powiedziane.~ Biały mag rozglądał się wokół szukając czegoś. Kogokolwiek kto by się im przyglądał. Dziwnym było, że nikogo nie było. Jakby całe miasto wymarło. Zwierząt, nawet ptaków mag nie zobaczył.
- Mam nadzieję, że nie jest za późno.- Zwrócił się do Lennarta.
Dotarli do miejsca gdzie setka oczu wpatrzona była w osobę na podeście. Ta czekała na kogoś bo rozglądała się co jakiś czas na boki. Otto zaczął rozglądać się po zebranych. Zaczął szukać swoim wiedźmim wzrokiem osobnika i trzcicieli, którzy chyba już prawie przejęli władzę nad miastem.
Mężczyzna okazał się sierżantem Hebelem. Próbował przemówić zebranym do rozumu, lecz ci nie dali się przekonać.
W końcu ujawnił się ten, którego przyszli odnaleźć. Mag zasłabł i krew trysnęła. Oparł się o ścianę kamienicy przy której stali. Miał wizję, której nie rozumiał. Gdy odzyskiwał świadomość i zaczął logiczniej myśleć był blady jak ściana przy której stali.
- On tu jest. To ten co do Kapitana przemówił.- Zwrócił się do kompana.
- Lennart. Oni zamierzają demona sprowadzić na ten świat.- Dodał i rozkaszlał się. Schował twarz w poły ubrania by zagłuszyć dźwięki.
Otto w końcu się uspokoił i poszukał aury nieznajomego, który teraz przerażał hierofanta.
- Trzeba go powstrzymać bo armia pod miastem nie będzie potrzebna do zagłady nas wszystkich.- Dodał i kiwnął głowę pokazując mnicha, który przewodził pielgrzymom.