Chwilę pomyślał i powoli skinął głową:
- Oook, ale przesuniesz mi zmianę z jutra o 6 na później. Bo w ja zlecę na łeb. Umowa stoi? - w końcu musiał kiedyś wszystko zmontować.
- No… myślę, że da się zrobić - Paul spojrzał na chwilę gdzieś w bok - Dobra, to za ile byś był? - Uśmiechnął się krzywo. - Daj mi godzinę, muszę się ogarnąć - odpał Tomi.
- No… ok - Paul już się nie uśmiechał - Dobra, to na razie.
- Na razie - rozłączył się i zajął programowaniem. Nie wyglądało to na ciężką pracę, siedział na łóżku z przymkniętymi oczami, a praca trwała w jego zmodyikowanym cybernetycznie mózgu. Po jakiejś godzinie otworzył oczy i szybko zrzucił wyjściowe ciuchy. Wskoczył w służbowy kombinezon i ruszył na służbę. Po drodze zrzucając owoce swojej pracy na pendriva.
Gdy wkroczył do magazynu Paul od razu go znalazł i powiedział, że wszytko ma w kompie, Więc Tomi od razu zalogował się i przejrzał listę prac. Główny terminal był najbardziej na widoku, więc tylko przeczytał co potrzeba i ruszył w regały. Tam wybierając części do legalnych zleceń podpiął pendriva z wirusem. Ten po kilkunastu sekundach już zadomowił się w systemie i zaczął leniwą pracę. Tymczasem Tomi szybko prześlizgnął się przez zabezpieczenia i skorygował zamówienia, po pierwsze antena i części do złożenia sond. Zlecił wydanie z magazynu i wysyłkę na łajbę.
Złożył też zlecenie wymiany czujnika w hangarze, dziwnym trafem wpłynęło ono na jego konto.
Najlepsze zostawił na koniec. Zmienił datę serwisowania zapasowego systemu zasilania na północ. Zlecenie wrzucił dla najdokładniejszych i najwolniejszych dwóch mechaników w całej sekcji. Nie chciał zagłady całego osiedla, więc wybrał takich co powinni umieć to poskładać w razie alarmu.
Potem zabrawszy pendriva zajął się normalną robotą. Gdy dotrwał do przerwy “obiadowej” urwał się i szybko wrócił do kabiny. W martwym polu kamer w kabinie założył morficzny zestaw do kamuflażu. Na razie udawał swój wygląd, a w razie czego będzie gotowy na niespodzianki. Założył szelki ze sprzętem, w kaburę pod pachą wsadził gwoździownicę, a w uchwyt przy pasie wsunął mechaniczno-kinetyczny generator momentu obrotowego. Niby nic, a impulsacyjno -punktowe działanie mogło załatwić wiele spraw. Zamknął skrzynki z narzędziami. Wszytko zmieściło się w 3 skrzynki. Załadował to na wózek antygrawitacyjny i ruszył w kierunku hangaru. |