Wszedł za Detlafem do wnętrza. Nie starał się robić groźnej miny. Po prostu czuł się nie na miejscu. Wolałby teraz sprawdzać zaułki, w których zabito oficerów. Zżymał się na swoją bezużyteczność. W tym mieście wszysko było takie skomplikowane. Relacje, zażyłości, spiski, segregacje. Powiązane pasmami losu, knuciem oraz intrygami. Jak można było się odnaleźć w tym labiryncie? W lesie wszystko jest prostsze. Jest łuk, strzałka oraz poszukiwana zwierzyna. A potem zwycięstwo albo śmierć. Obserwował jednak pasera pilnie. Może nagły ruch oczu zdradzi coś czego nie będą chciały wypowiedzieć usta.
__________________ you will never walk alone |