Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2018, 10:07   #41
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Gdy przewodniczący wyprawą się przedstawiali Normand skrobał drewnianą łyżką po dnie miski. Uwielbiał solidny wojskowy gulasz, a upolowana kózka nadawała mu wspaniały aromat. Westchnął lekko i podszedł go wspólnego gara, z którego dolał sobie obfitą dokładkę. Usatysfakcjonowany rozejrzał się po otoczeniu. Gitara ładnie pobrzmiewała w tle, ludzie przełamywali pierwsze lody, świeżynki przedstawiały się starym wygom. Mężczyzna wypatrzył Mikaila, który w tej chwili siedział sam. Wolff ruszył w jego kierunku, ostrożnie lawirując między ludźmi.
- Cześć. Jak ci się podoba w obozie? - zagaił, ostrożnie siadając obok długowłosego mężczyzny.

Leniwy uśmiech zawitał na twarzy psychologa.
- Prawdopodobnie to ostatnia ostoja cywilizacji na następne miesiące. - odpowiedział - Bywałem w prymitywniejszych miejscach, więc czuję się jak w domu.
- Cywilizacja to trochę dużo powiedziane, ale jest tutaj dość wygodnie i bezpiecznie. A teraz będzie jeszcze lepiej, skoro dołączył pan do naszego lekarskiego grona. - Normand uśmiechnął się szeroko- Zwykła psychiatria, czy dalej się pan w czymś specjalizował?
- Psychologia, ale od strony naukowej. - Mikail uśmiechnął się szeroko - Psychiatria nie dla mnie. Wolę leczyć przyczynę, jeśli już, niż objawy.
- Oh, zrozumiałem że jest pan lekarzem. To znaczy medycyny. - Normand lekko się zmieszał - Cóż, wygląda na to, że dalej będę zszywał większość ludzi. - westchnął.
- Proszę wybaczyć mój kiepski francuski, ale nawet lepiej dla pana panie Wolff. - powiedział luźno Küchler - Gdyby legioniści mieli chronić dwóch łapiduchów mieliby więcej roboty i byli mniej skuteczni.
Lekarz zaśmiał się serdecznie.
- Technicznie trzech. Tamten pan - powiedział wskazując siedzącego niezbyt daleko starszego mężczyznę - to Stephan Lullier, chodząca legenda, człowiek który tępym kawałkiem kamienia przeprowadzi operację i odniesie przy tym sukces.
Psycholog się zaśmiał rozbawiony.
- Mamy lekarza współczesności i epoki paleolitu! Jak nic przetrwamy tą wyprawę. - zamyślił się mieszając w misce na wpół świadomy czynności - Damy radę.
- Szczerze to nie ma czego się obawiać. Jak do tej pory nie natrafiliśmy na nic inteligentnego. Najgorsze spotkanie było z worgami, wtedy było trochę roboty, ale jak xenobiolodzy poznają je lepiej to jeszcze będziemy je wykorzystywać jako konie. - rzucił.
- Nie wtryniam się w oswajanie. - powiedział szczerze psycholog - Mnie interesuje to jak tu myślą i jak bardzo odbiega to od naszego spostrzegania kognitywnego rzeczywistości.
- Mhm, może jak trafimy w końcu na coś inteligentnego to będzie okazja lepiej się zapoznać. Szczerze to mocno z tego powodu cierpię. Skośnoocy mają elfy, bogów, jakieś dziwne bestie, a my wyrośnięte wilki. I dużo lasu. Pewnie niedługo spadnie cena drewna w Europie. - Wolff westchnął cierpiętniczo.
- Niech pan się nie martwi. Jak coś przychodzi łatwo, to najpewniej nie jest tego warte. Zresztą… Jakbyśmy znaleźli coś inteligentnego to pewnie nasz sanitariusz po raz wtóry puściłby węża na spacer jak to miało miejsce na postoju.
Lekarz przyjrzał się twarzy psychologa i wzruszył ramionami.
- Jak chce sie bawić to śmiało, nic mi do tego. Jego partnerka powinna za to uważać. Jak zajdzie w ciąże to wraca do Zerówki i czeka na transport do Francji. Nie mamy tutaj możliwości prowadzenia przedszkola.
- To zrozumiałe i choć nie mam nic przeciwko temu by ludzie się od czasu do czasu rozerwali, to dobrze wiem, że mało kto jest w stanie to oddzielić od obowiązków. Po prostu mam obawy, czy idąc w to głębiej będzie dalej w stanie obiektywnie chronić nas wszystkich. - Mikail wzruszył lekko ramionami w geście obojętności - No i nie uśmiecha mi się leczyć złamane serca, obietnice i bóg wie co jeszcze jeśli uczucie nie było szczere.
- Na szczęście dla pana mamy jeszcze jednego psychologa, a właściwie panią psycholog, która obstawia nasze medyczne “potrzeby”. Więc jeśli pan idzie w pracę naukową to nie ma się czego obawiać. Choć przyznaję, że gdybym ja miał siedzieć na tyłku i pisać papierki zamiast leczyć to chyba bym się powiesił.
- Gdybym miał wybór to wybrałbym ścieżkę Orła. - wskazał tutaj ręką na urwisko - Szkoda liny, a może jest w tym świecie magia i bym pofrunął?
- Powieszenie szybsze. Nagłe zamknięcie tętnic szyjnych i przytomność traci się w ułamku sekundy. No i omija się strach związany z spadaniem. - odparł
- Strach jest jednym z motorów postępu, ale kluczem jest czerpanie z niego bez popadania w gniew, lub zwątpienie.- skontrował psycholog
- A nie lenistwo? Mi postęp kojarzy się z kimś kto chce zrobić tą samą robotę mniejszym wysiłkiem. - spytał Normand. - Zresztą przy dużym wyrzucie katecholamin i kortyzolu ciężko o logiczne myślenie. Wtedy kontrolę przejmują instynkty, których jedynym celem jest zapewnienie przetrwania w tej chwili, a nie w odległej przyszłości.
- Historia dowodzi inaczej. Nie wszystko sprowadza się do instynktów. Umysł jest jak superkomputer, który robi to co się w nim zaprogramuje, ale zawsze po najniższej lini oporu. No, i nie rozróżnia dobra od zła, dlatego trzeba uważać jakie schematy się tworzy. Cała psychopatologia o tym traktuje.
- Dobro i zło to arbitralnie stworzone struktury. Dzieła kultury. Możliwe że jak trafimy na coś inteligentnego tutaj to okaże się że mordowanie pierworodnych dzieci jest całkowicie naturalne i dobre. - lekarz wzruszył ramionami - Więc przynajmniej tutaj się z panem zgadzam.
- Przynajmniej tutaj?
- Wciąż nie przekonuje mnie teza, że strach jest motorem postępu. Może jakieś bardzo pojedyncze przypadki, jak wyścig po broń atomową w czasie drugiej wojny światowej, ale jakoś nie widzę Eddisona z przerażeniem budzącego się w nocy z myślą “Chryste jak tutaj ciemno, muszę wymyślić wygodniejszą formę oświetlenia niż lampy naftowe.” - Wolff uśmiechnął się lekko - Choć jakby się bardzo przyczepić to strach przed ciemnościami jest wpisany w naszą rasę.
- Strach zawsze był motorem postępu. Strach przed wrogiem, strach przed nieznanym, strach przed śmiercią. Pierwotne uczucie, które znalazło swoje ujście w kreatywności od zarania dziejów. Wynalezienie ognia, by chronić się przed ciemnością i zwierzyną. Wyścigi zbrojeń przynosiły zawsze najwyższe czynniki postępu. Podobnie śmierć, a nawet i groźba śmierci. Swojej, swoich bliźnich, rezultowała w postępach medycyny. Strach był zawsze nieocenionym sojusznikiem ludzkości, ale tylko ci, którzy opanowali strach i nie poddali się jego paraliżującej mocy byli w stanie go ujarzmić i odkryć pokłady drzemiącej w nim kreatywności. - wyjaśnił spokojnie Mikail - Ergo, strach jest motorem postępu.
- Właśnie dlatego nie lubię humanistów, was się nie da przegadać. - Normand zażartował - Moim zdaniem za to wszystko co pan opisał odpowiada wewnętrzna potrzeba dominacji, wymuszenia swojej woli na otaczającym człowieka świecie. Nie jestem wstanie wyobrazić sobie choć jednej osoby, która do tego nie dąży. Oczywiście w ramach współczesnego społeczeństwa dominacja może być opisana jako prestiż, wysoki status socjo-ekonomiczny, ale wciąż ludzie chcą zdobywać nieznane i uważam że raczej po to żeby udowodnić że mogą to zrobić, niż ze strachu. Weźmy na przykład tego amerykańskiego biznesmena... - Wolff umilkł na chwilę - Elon Musk. Myślę że zwyczajnie chce udowodnić, że da radę dostać się na Marsa, a nie dlatego, że się obawia o siebie.
- Jest wiele teorii, a ta dobrze uzupełnia to co mówiłem do tej pory. - powiedział z delikatnym uśmiechem psycholog - Polecam lekturę “Ludzkiego Zoo” pióra Dessmonda Morrisa. Ciekawe spojrzenia na współczesne społeczeństwo przez pryzmat naczelnych zamkniętych w zoo. Morris był zoologiem.
- Bez wątpienia po nią sięgnę jeśli kiedyś nadarzy się okazja. - odparł Wolff i spojrzał do swojej miski. Zdążył ją opróżnić w trakcie rozmowy - Miło było z panem porozmawiać, proszę mi wybaczyć, ale jedzenie mnie wzywa. - uśmiechnął się uprzejmie i wstał.
- Polecam się na przyszłość, panie Wolff. - usłyszał w odpowiedzi, a psycholog wrócił nieśpiesznie do jedzenia grzejąc się przy ognisku.
 
Zaalaos jest offline