- Ja tam bym się nie zastanawiał - rzekł cimmeryjczyk. - Idą tak otwarcie jakby byli w zmowie z tymi tu. A hałasować tośmy długo nie hałasowali. Podejrzane to. Zbierajmy się.
Sam co prawda nie do końca wierzył w to co mówił, ale raz że nie miał ochoty na spotkanie ze strażą, a dwa liczył, na jakieś podziękowania w bardziej sprzyjających okolicznościach. Co prawda Berwyn kleił się do niej, ale przecież mogła zapragnąć czegoś egzotycznego. Barbarzyńskiego! A wtedy powinien być na miejscu! |