Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2018, 19:16   #295
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Nikt nie niepokoił Ericha w czasie przeprawy przez miasto. Fortenhaf wydawało się wymarłe, a obecność śmierci dawała o sobie znać wszędzie dookoła w postaci zwłok tych, którzy zostali zwyciężeni przez zarazę.

W pewnym momencie poczuł szarpnięcie za cholewę, chociaż to określenie było na wyrost. Umierający mężczyzna prosił o śmierć, która wybawiłaby go z cierpienia. Von Kurst długo spoglądał w rozpalone gorączką oczy starca. Czy pozostawienie go tutaj na powolną śmierć byłoby właściwe? Czy zabicie niewinnego i bezbronnego człowieka byłoby ujmą na honorze rycerza? Jest wiele pieśni i podań o czynach szlachetnych i kodeksie rycerskim, o cnotach i chwale - dlaczego nie ma ani jednego źródła mówiącego jak należy postąpić w takiej sytuacji? Dlaczego nie można wybrać dobrego rozwiązania a oba dostępne są w jakiś sposób złe?

Wiele myśli kłębiło się w głowie von Kursta stojącego nad umierającym człowiekiem i zastanawiającego, cóż powinien uczynić. Równie wiele przekrzykiwało się wzajemnie, gdy odchodził z miejsca, w którym leżał tamten. Mając przed oczami gasnące spojrzenie cierpiącego wierzył, że wybrał właściwie. Krew spływająca z ostrza sztyletu znaczyła czerwonymi kroplami dalszą drogę Ericha.

* * *

Greta czekała przed młynem, jak obiecała. Towarzyszyło jej kilku uzbrojonych mężczyzn, najpewniej mieszkańców miasta, których uleczyli pielgrzymi. Greta podeszła do Ericha, który zatrzymał się w pewnej odległości od spalonego budynku.
- Jestem sam... - odpowiedział machinalnie. - Nie... nie mogłem wyjechać... potrzebowaliśmy pomocy felczera dla jednego z moich towarzyszy. - Wyjaśnił.
- To ty, Greto? Dlaczego do mnie nie przyszłaś? Tak długo szukam ciebie i Rambrechta. Jak mógłbym wyjechać, gdy otrzymałem list od ciebie? Chciałem się upewnić, że z tobą wszystko w porządku... - mówił nieco nieskładnie.
- Co się z tobą działo? Dlaczego skrywasz twarz pod kapturem? Czy choroba zaatakowała i ciebie? Ja jestem chory... ale to nic... jakoś wydobrzeję, jak zwykle. Zsuń kaptur, chciałbym spojrzeć w twoje oczy, Greto. Zawsze, kiedy rozmawialiśmy patrzeliśmy sobie w oczy. Pamiętam twoje piękne oczy... zupełnie jak oczy mamy... - mówił wpatrując się w zakapturzoną postać.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline