Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2018, 21:21   #456
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus wysłuchał schematu organizacji działań jaki nakreślił Detlef. Miał on swoje dobre strony, ale całkowicie pomijał kwestię samodzielnością ucznia czarodzieja oraz jego drużyny jaką wykorzystywał do tej pory. Ritter nie chciał ich stracić i miał nadzieję, że gdzieś w tym zamieszaniu go wypatrzą i się do niego podłączą. Choć w sumie istniało spore prawdopodobieństwo, że Achim, Güntere i ich ludzie zajęli się manekinami i są teraz gdzieś namieście, lub odpoczywają po nocnych akcjach. Nie powinni mieć teraz czynnej służby. Spotkać się mieli przecież dopiero wieczorem. Nim wszyscy rozeszli się do przydzielonych działań odpowiedział jeszcze krasnoludowi.
- Detlefie nie licz w tym przypadku na Idrę. Mistrzyni obecnie nas wspierała i mam wobec niej pewne obowiązania. Ale nie tym nawet rzecz, że nie będzie chciała. Mistrzyni Ausburg nie jest z tego miasta, nie ma swoich zapasów. W siedzibie maga też nie pozyska takich składników. Wy alchemika potrzebujecie, a to nie była dziedzina w jakiej specjalizował się tutejszy mag. To tak jakbyście oczekiwali w warsztacie kowala znaleźć składniki do wypieku chleba. Z grajkami jednak zobaczę co do się zrobić i ilu ich tam jest.

Na dźwięk alarmu Loftus zebrał się jako ostatni. Pociągał buciorami i wyszedł prawie jako ostatni. Na zewnątrz się za to kotłowało. Może gdyby był wypoczęty to zdążył by wspomóc akolitkę. W głowie zaświtało mu już nawet pomysł. Gdy Leo de la Vega zaczęła by przemawiać to jej zbroja zaczęła by świecić niczym latarnia. Na koniec przemowy z nieba zabrzmiały by radosne fanfary. Wyraźny znak, że bogowie ją błogosławią. Zaraz nazwali by ją Dziewicą Meissenowską i obwołali bohaterką. Nie doszło jednak do tego.

Koniec końców mag udał się do wieży obserwacyjnej. Na jej szczycie przebywał hejnalista, który raz po raz trąbił na alarm. Natomiast przy niej samej siedziało paru innych grajków. Mieli różne instrumenty, rogi, trąbki czy podobne. Loftus słabo się na tym znał. Ważne, że było ich nawet więcej niż potrzeba. Mag zawołał więc mężczyznę z wieży i gdy wszyscy już się zebrali, to przekazał rozkaz nowego dowódcy. Mieli jak najprędzej znaleźć się na wyznaczonych pozycjach i zgłosić do dowódców danego odcinka. Wcześniej jednak uzgodnili odpowiednie sygnały. Mag w tym przypadku zdał się na grajków, a raczej na hejnaliście. Upewnił się jednak, że wszyscy wiedzą o co chodzi. Sygnały miały być proste, nie mogło być też ich zbyt wiele. Od proste: wróg atakuje, potrzebna pomoc, wysyłam pomoc, wycofujemy się, wygrana. Gdy wszystko zostało już ustalone, Loftus zwątpił co ma czynić. Zostać z dwoma grajkami i gońcem przy wieży, czy iść do Idry. Chwilowo jednak postanowił wejść na górę wraz z hejnalistą. On miał czekać w gotowości, a Loftus rozglądał się przez lunetę.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline