Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2018, 22:45   #521
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Nikt nie sprzeciwił się decyzji panny Oakenfold i wszyscy w milczeniu dosiedli swoich koni. Ostał im się jeszcze jeden, należący do poległego, ale ten sam z siebie pilnował się Młota, gdy w końcu wyruszyli, by zostawić za sobą pogorzelisko. Niewielka łuna, która unosiła się nad nimi, na ciemnych nocnych chmurach tylko popędzała ich czym dalej od tego przeklętego miejsca. W drodze padła decyzja, że Farafir jednak nie może się od nich odłączyć, a wiadomość przekażą zostawiająć ją dla szpiegów, którzy szli daleko przed czołem głównych sił Regentki. Z resztą wiedząc co czyha w tych górach, obecność dodatkowej pary rąk dzierżącej miecz i łuk była bardzo całej grupie potrzebna.
Po godzinie to przede wszystkim konie zaczęły dawać znać, że są wykończone. Szybko więc Segrid zaczęła rozglądać się za miejscem na postój. Wytypowane zostało do tego osłonięty od wiatru skalny wyłom, dający nieco dachu nad głową, by za mocno nie zmoknąć, gdyby wrócił rzęsisty deszcz. Miejsca niestety było tyle, że musieli się ścisnąć, aby wszyscy się zmieścili. Para krasnoludów zaczęła szykować ognisko i uprzątać nieco klepisko, by zmieścić śpiwory, a w tym czasie pozostali rozsiodłali zmęczone wierzchowce. Uwolnione od siodeł i reszty, skupiły się wokół Młota, którego obecność wyraźnie je uspokajała.

- Wezmę nocną wartę - oznajmiła Venora i podeszła do Agness by pomóc jej zdjąć pancerz.
- Ja wezmę pierwszą wartę, ty odpocznij, walczyłaś tam najbardziej zaciekle - odparł dobrodusznie Dundein, otrzepując ręce z kory gałęzi, którą połamał i dorzucił do ogniska.
- Nie - powiedziała ostrym tonem Venora. -Jestem jedyną osobą, która wyczuje, gdy demony zbliżą się do naszego obozowiska. Nie będziemy powtarzać błędu z wampirami
Kapłan Moradina po tych słowach miał bardzo nietęgą minę.
- Jak sobie chcesz... - mruknął i odwrócił się do Segrid, która tylko na chwilę podniosła spojrzenie na paladynkę, by zaraz wrócić do rozpalania ognia. Za to Agness wyglądała na żywo zaciekawioną tym o czym wspomniała paladynka i po jej minie można było poznać wahanie czy zapytać o szczegóły czy odpuścić. Na razie jednak skupiła się na rozwiązywaniu rzemieni swojej zbroi.

~***~

Po krótkiej kolacji popitej dla zdrowotności Dundeinową nalewką, wszyscy pokładli się do śpiworów, zostawiając Venorę na straży. Paladynka jako jedyna nie jadła i nawet odmówiła alkoholu, tłumacząc, że musi być trzeźwa by czuwać. Usadowiła się w strategicznym miejscu, na obalonym pniu i wsłuchiwała się w odgłosy nocy, wpatrując w ciemność. Do świtu było jeszcze trochę czasu, lecz północ była już tuż tuż.
- Wiecznie Czujne Oko... - mruknęła panna Oakenfold pod nosem. Jak nic, teraz by jej się najbardziej przydało błogosławieństwo, którego doświadczyła po wskrzeszeniu, gdy poległa w katakumbach, w walce z demonem. Niewygodna pozycja w jakiej siedziała, do tego ciężka zbroja… To musiało teraz być dla niej gwarantem, że nie zmorzy jej sen. Dla skupienia myśli na czymś innym niż złość z niepowodzenia, szmatką czyściła swój pancerz z resztek po walce. Pomimo ciężkiego starcia, zbroja poza brudem, nie miała, żadnych innych śladów. Ku zdziwieniu samej paladynki, długo nie zadręczała się, że za jej sprawą zginęli wieśniacy. Prędko zdała sobie sprawę, że oni tak naprawdę byli martwi już od jakiegoś czasu, cierpieli męki za sprawą demonów, które odbierały im po kolei bliskich. Venorze pozostawało modlić się za tych nieszczęśników, by chociaż po śmierci zaznali ukojenia.

Kompani ułożyli się do snu. Pogoda nadal nie sprzyjała i nie zapowiadało się na zmiany.W oddali z północny niebo przecinały jaskrawe błyskawice, choć los oszczędził im moknięcia tej nocy. Do świtu zostało już niewiele czasu. Co najwyżej trzy godziny. Dundein i Agness usnęli w mgnieniu oka, mimo iż mokre od deszczu śpiwory nawet blisko ogniska, wolno schnęły. Farafir usnął niedługo później, tylko Segrid czuwała niczym medytujący mnich, modląc się do swojego patrona.
Venora siedziała na straży, głęboko zamyślona o wieśniakach zamordowanych przez demony, wspominała Balthazaara i początki swojej służby w klasztorze Helma. Niespodziewanie z tego stanu wyrwał ją dotyk zimnej dłoni Arla na policzku. Mężczyzna stał za nią spoglądając z góry na jej czarne włosy.
-Pamiętasz, kiedy na balu powiedziałem ci, że pięknie wyglądasz w swojej sukni? Umazana krwią i błotem wyglądasz jeszcze piękniej…- rzekł zupełnie poważnym tonem.
Paladynka uniosła spojrzenie na niego i zamrugała oczami przypatrując mu się ze sporym zaskoczeniem. Chyba tylko cudem nie sięgnęła po miecz. Za to jego słowa wprawiły ją w niemałe zakłopotanie.
- Ja... Dziękuję, to miłe co mówisz - wydusiła z siebie Venora i rumieniąc się na policzkach spuściła wzrok. - Nie miałam okazji ci przez to wszystko podziękować, za tą ognistą tarczę. Pomogła mi w walce z tamtym nieumarłym

-Na niewiele się zdała. Nie dziękuj. Jestem tu by ci pomóc.- odparł kładąc Venorze dłonie na barkach. -Nie zamartwiaj się tak. Mam cię na oku.- uśmiechnął się blado. Widząc, jak panna Oakenfold zmieniła temat po jego komplemencie, chyba zrezygnował z dalszych zalotów, czy czymkolwiek to było. Arlo usiadł obok ogniska grzejąc sobie dłonie przy strzelającym ogniu.
Rycerka chwilę wahała się co zrobić, aż w końcu wstała z pnia, na którym siedziała i podeszła za magiem do ogniska. Przysiadła się obok niego.
- Wszystko w porządku? - zapytała go z troską w głosie, bo mina jaką miał nie pasowała do niego.
-To ciebie powinienem o to spytać.- odrzekł, nie odwracając wzroku od jaskrawych płomieni.
Venora westchnęła przeciągle i wbiła spojrzenie w płomienie.
- To co się wydarzyło... Do tego chyba nie da się przywyknąć. Za każdym razem mnie to mocno boli... - pokręciła głową bezradnie. - Ale pozwolenie sobie by mnie to złamało, to tak jakbym złożyła rękawice i poddała się bez walki - sięgnęła po gałąź, przełamała ją i wrzuciła do ognia. - Wiem, że z czasem będzie tylko trudniej... Jakby już nie było - prychnęła pod nosem. - Ale ja nie z tych co się poddaje, gdy robi się ciężko - łokciem szturchnęła lekko Arla w bok i nawet zdobyła się na ciepły uśmiech.

-To dobrze.- skinął jej głową. -Jeśli twój los jest w rękach Helma, to na pewno doświadczysz jeszcze wiele krzywdy i cierpienia na swej drodze. Szkoda tylko, że twój bóg nie raczył spytać ciebie o zdanie.- skomentował ponurym tonem, a po tych słowach Segrid zaprzestała swych medytacji i odłożyła srebrny symbol buta, z wystającym z niego buzdyganem, po czym dosiadła się do ogniska.
-Dlaczego myślisz, że bogowie powinni nas pytać o zdanie w takich sprawach?- spytała czarodzieja.
-Dlatego, że może najzwyczajniej w świecie Venora sobie tego nie życzyła?- odparł pytaniem, spoglądając na siedzącą obok rycerkę.
Ta nie odpowiedziała od razu, zastanawiając się chwilę.
- Mój bóg troszczy się o mnie. Obrał mnie na swego wybrańca i kieruje mnie na coraz to trudniejsze zadania, ale naprawdę się o mnie troszczy. Niczym sprawiedliwy ojciec. Niektórzy nawet myślą, że mój pierwszy mentor był wcieleniem Helma. Dla mnie on był tym który wskazał mi moją drogę, miejsce na tym świecie. Był wspaniałym człowiekiem - powiedziała z nostalgią w głosie. - Nie czuję się jakkolwiek przymuszona do tej roli. Poniekąd sama tego chciałam - uśmiechnęła się lekko.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline