Mezczyzni, puszczeni wolno spod dzialania czaru, popatrzyli po sobie z niejakim zdziwieniem. Wygladalo to, jakby nie bardzo wiedzieli co sie wlasciwie zdazylo. Powoli, niezdecydowanie, obrocili sie w strone placu miejskiego i powolnym krokiem ruszyli przed siebie. Szef calej bandy nawet nie zadbal o to, by podrdzewialy orez swoj podniesc z ziemi.
Zostaliscie sami. Ercekion wprawna reka trzymal lejce koni. Zapadla gleboka cisza. Spokojnie stojace konie nagle zadrzaly. Wasz wzrok powedrowal w kieruku jednego z ciemnych zaulkow. Zamajaczyla wam jasniejsza plama, po czym z mroku wylonila sie postac elfa z platynowo srebrnymi wlosami, o zjadliwie zlotych zrenicach.
-Witajcie- powiedzial cieplym glosem nieznajomy, podchodzac powoli i spokojnie do was.- Jam Draco, elf.- mowiac to pochylil lekko glowe.
-Witaj slodka- Tu schylil glowe ciut bardziej w kierunku Sariel.- Gdybym wiedzial ze jestes w tym samym miescie co i ja przybylbym wczesniej. Rozumiem ze potrzebujecie towarzystwa? Jestem tu z pewna osoba. Potrafi pomoc i jezeli uznacie nas za godnych, jestesmy tu by was wesprzec.
Draco calkowicie juz wylonil sie z cienia. Wygladal na elfa, muskularnej budowy, jednak nie wagabunda. Klam zadawaly wprawnie szyte szaty jak i skromny, lecz przedni ekwipunek. Calkiem imponujace wrazenie robil rumak przybysza. Pyszny, czarny ogier bojowy pelnej krwi stal w miejscu, pozwalajac sie podziwiac. Jedynie wprawne oko moglo dostrzec jak dobrze wyszkolony jest ten kon. |