Kolejny klanowicz Nozudga zginął. Snotling nie znał go zbyt długo, ale na pewno znalazłby kilka powodów, żeby go nienawidzić. W sumie nienawidził i bał się wszystkich, może poza Fikiem, który był sympatyczny. W każdym razie nie zapłakał, ani nie poczuł bolesnego ukłucia w robaczywym serduszku. Jednak dziczy jeździec wydał się całkiem przyjemnym celem dla kamyczka. Snotling rozkręcił procę i miotnął w przeciwnika.