Dietricha nieco zaskoczyły nieuzasadnione obelgi i następująca po nich szarża, jednak, na szczęście, nie doszło do rękoczynów.
Przygarnął odruchowo Dai, podświadomie rejestrując, że dziewczyna, choć nie za wysoka, wszystkie odpowiednie wypukłości ma na swoim miejscu.
- Spokojnie, Dai, nie płacz, wszystko będzie dobrze - zapewnił. - Gdy dorwiemy tych drani, to wyprujemy im flaki za to, co zrobili. A potem na... - w ostatniej chwili poszukał bardziej kulturalnego słowa - naplujemy na ich groby.
Postawił dziewczynę za ziemi i mówił dalej.
- Jeden rybak powiedział, że dwóch takich podejrzanych typków widział na przystani. Chcieli przeciąć cumy. Z pewnością to te same dranie. Sprawdzę czy może ślady są takie same. I czy buty zostawiają jakieś charakterystyczne ślady. Jakieś pęknięcie, ścięty obcas czy coś.
Miał zamiar, zgodnie z obietnicą, zbadać ślady w stajni i rozejrzeć się po kątach, a potem wybrać się w stronę przystani.