Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-03-2018, 12:51   #31
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Na dźwięk zbliżających się kroków, Dai poderwała się na równe nogi.
Wciąż przepełniona była emocjami i zafiksowana na takiej bezdusznej zbrodni. Zacietrzewiona zacisnęłą piąstki. Pewna była, że to truciciel wraca na miejsce przestępstwa. Złapała co miała pod ręką czyli cebrzyk na wodę i wypruła z boksu Wiesiołka z krzykiem.

- Wynocha stąd bo Ci kości porachuje, Ty podelcu! - Gotowa była bronić cudem ocalałego kuca za wszelką cenę. Czupurna mina i błyskające gniewnie oczy miały w jej przekonaniu przerazić potencjalnego napastnika. To i wymachy drewnianym wiaderkiem.

- O! - gdy zobaczyła Dietricha wyhamowała. Cała wściekłość ją opuściła. Puściła wiaderko i rzuciła się z rozbiegu w ramiona przepatrywacza - Dietrich! - chlipnęła na nowo zadzierając głowę do góry - Co za drań to zrobił? Co za gnida?! Tu zobacz, może to on? - pociągnęła mężczyznę za dłoń, nie dając mu dojść do słowa - O tu. Ślady. To on? Dasz rady wytropić? Nie można tak tego puścić płazem.

Otarła rękawem twarz i spojrzała ufnie na Dietricha jakby spodziewała się po nim cudu.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 09-03-2018 o 12:55.
corax jest offline  
Stary 09-03-2018, 13:29   #32
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dietricha nieco zaskoczyły nieuzasadnione obelgi i następująca po nich szarża, jednak, na szczęście, nie doszło do rękoczynów.
Przygarnął odruchowo Dai, podświadomie rejestrując, że dziewczyna, choć nie za wysoka, wszystkie odpowiednie wypukłości ma na swoim miejscu.

- Spokojnie, Dai, nie płacz, wszystko będzie dobrze - zapewnił. - Gdy dorwiemy tych drani, to wyprujemy im flaki za to, co zrobili. A potem na... - w ostatniej chwili poszukał bardziej kulturalnego słowa - naplujemy na ich groby.

Postawił dziewczynę za ziemi i mówił dalej.

- Jeden rybak powiedział, że dwóch takich podejrzanych typków widział na przystani. Chcieli przeciąć cumy. Z pewnością to te same dranie. Sprawdzę czy może ślady są takie same. I czy buty zostawiają jakieś charakterystyczne ślady. Jakieś pęknięcie, ścięty obcas czy coś.

Miał zamiar, zgodnie z obietnicą, zbadać ślady w stajni i rozejrzeć się po kątach, a potem wybrać się w stronę przystani.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-03-2018, 14:11   #33
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Leliana obudziła się jako ostatnia. Miała bardzo mocny sen, prawdopodobnie nawet trzęsienie ziemi by jej nie obudziło. Zasypiała natomiast bardzo długo, dlatego też bardzo długo zazwyczaj spała. Najpierw nie mogła znaleźć odpowiednio wygodnej pozycji, później uwierało ją nakrycie, a ostatecznie wielce przeszkadzało jej czyjeś donośne chrapanie. Wierciła więc się w nocy z boku na bok, próbując w jakikolwiek sposób zagłuszyć irytujące dźwięki, aż w końcu zasnęła.

Kiedy zebrała się ze swojego posłania, zorientowała się, że została tylko sama w izbie. Wszyscy nie tylko już dawno się przebudzili, ale i pewnie byli już po śniadaniu. Rossi wzruszyła ramionami, przeciągnęła się i przeczesała dłońmi swoje włosy, które teraz sterczały we wszystkie strony. Pomyślała też, że bardzo dobrze, że przed snem zamówiła sobie kąpiel, bo teraz wcale nie musiała tracić na to czasu, no i przede wszystkim miała suche włosy - nie chciała wychodzić na ten chłód z wilgotnymi, jeszcze tylko zaziębienia jej brakowało.

Wstała i otworzyła okiennice na oścież, wpuszczając świeże powietrze do środka i głęboko się nim zaciągając. Wyjrzała przez okno i z uśmiechem stwierdziła, że zapowiadał się bardzo przyjemny dzień - przynajmniej pod względem pogody. Z radością przyjęła ciepłe promienie słoneczne, które rozświetliły jej śniadą buzię.

Jako że i tak przegapiła wspólne śniadanie, zdecydowała, że w takim razie najpierw zadba o swój wygląd. Obmyła więc na prędce twarz zimną wodą, rozczesała dokładnie włosy tak, by nie sterczały już we wszystkie strony, tylko łagodnie opadały falami na ramiona, ubrała świeży zestaw ubrań i wtarła w skórę olejek zapachowy.
Dopięła do pasa pochwę z mieczem, przerzuciła przez ramię plecak podróżny, wcześniej upewniwszy się, że w środku ma cały swój podróżniczy dobytek i na koniec zapięła wisiorek z symbolem Myrmidii. Tak przygotowana zeszła do sali, gdzie zastała swoich towarzyszy.

Zastała tam niezręczną ciszę i wyczuła silne napięcie pomiędzy wszystkimi zebranymi. Zmarszczyła lekko brwi i podeszła do znajomych, którzy jeszcze znajdowali się w gospodzie.
- Ktoś mi wytłumaczy skąd te nietęgie miny? - spytała konspiracyjnym szeptem, ukradkiem przyglądając się grupce krasnoludów, którzy również wyglądali, jakby wstali lewą nogą.
- Gdzie Dai, Dietrich i Durak? - Po tym pytaniu zaśmiała się pod nosem, zdając sobie sprawę, że wszystkie imiona osób, których brakowało, rozpoczynały się na tę samą literę. Nie omieszkała podzielić się tym zabawnym faktem z pozostałymi.

- Skąd w ogóle takie podejrzenia, że to stajenny lub karczmarz maczali w tym palce? Szybcy jesteście do wydawania takich wyroków - powiedziała z niemałym oburzeniem. - Najpierw należy zbadać całą sytuację, a nie od razu wynajdować winnych! Może to faktycznie byli jacyś ludzie nasłani na Karla i to oni wytruli wszystkie konie?

Leliana przewróciła oczami i machnęła ręką. Nie potrafiła uwierzyć, że zadaje się z bandą narwańców. Westchnęła i poinformowała, że wybiera się na zakupy.
- Jak skończę przyjdę do przystani - dodała, wychodząc z karczmy.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 09-03-2018, 15:33   #34
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Sytuacja była co najmniej niepokojąca, jednak Lilou nie czuła strachu. Stała wręcz oburzona i zdegustowana zachowaniem karlich gburów, którzy to od wczoraj mieli do niej jakiś problem, a ona biedna nie do końca go rozumiała. Oparła się o plecy Hansa jak o ścianę, tak że czuł na sobie ciężar kobiety. Była ona jednak na tyle lekka, że nie sprawiało mu to problemu, a dodatkowo przynajmniej miał pewność, że ona wciąż tam stoi.

Elfka przypominała sobie, co kiedyś mówił jej Albrecht na temat tej rasowej niechęci. Lilou jednak stwierdziła, że to jest jakieś głupie, wszak to nie jej wina, że coś kiedyś się wydarzyło i nie ma ona na to żadnego wpływu. Poza tym, nie można przecież żyć przeszłością, było minęło, darujmy sobie. No ale jak widać, krasnoludy nie tylko miały problem z kulturą i higieną osobistą - byli pamiętliwi jak wioskowa baba.

Cała ta afera średnio ją interesowała. Najbardziej było jej żal Dai, bo widziała jak to na nią wpłynęło. Lilou było przykro, bo niziołczyca bardzo kochała swojego kuca i to co jej ktoś uczynił było jawnym świństwem. Złodziejka miała ogromną ochotę ukarać tę osobę, tak samo jak wczorajszej nocy ukarała tych, którzy śmieli się z niej przy barze. Na samą myśl o tym, jak pod osłoną nocy, ściany deszczu i kaptura, ograbiła ich z ostatnich oszczędności, aż śmiała się pod nosem. Była z siebie dumna, zasłużyli na to, co dostali. Ludzie naprawdę potrafią być nieczuli i bezmyślni, nie dbając o dobro innych - więc i Lilou nie dbała o ich dobro. Wszak nie zasłużyli, prawda?


Kiedy atmosfera zelżała, okazało się, że do tej stajni zdążyły już pójść trzy osoby. Elfka nie chciała więc pchać się jako czwarta i postanowiła zostać z resztą, tym bardziej, że na dole w końcu pojawiła się Leliana.

Lilou uważała, że kobieta jest naprawdę śliczna. Czasami nawet zazdrościła jej urody, ale nie była to niezdrowa zawiść. Po prostu lubiła ją podziwiać za to, jaka jest i jak dba o siebie. Ciemniejszy odcień skóry był naprawdę promienny i dodawał jej energii oraz żywotności. W dodatku nie miała długich uszu, za które można by było ją nie lubić. Była przekonana, że Hansowi też się podoba, może nawet pasowali by do siebie. Tak, na pewno tak było...

- Jesteś spakowana? - jej myśli przerwał niespodziewany szept Hansa, który nachylił się do jej ucha. Poczuła jak przez ciało przechodzą jej niewidoczne mrówki, drgnęła lekko acz zauważalnie, wznosząc spojrzenie na mężczyznę.

- Jasne! - odpowiedziała z codzienną pewnością siebie, trochę tak jakby to pytanie było dla niej dziwne i niezrozumiałe. Nie wiedziała, po co w ogóle je zadał, ale może go coś nagliło i chciał się szybko ulotnić z karczmy.

W tym samym czasie opowiedzieli Lelianie, co się wydarzyło.
- Skąd w ogóle takie podejrzenia, że to stajenny lub karczmarz maczali w tym palce? Szybcy jesteście do wydawania takich wyroków - powiedziała akolitka Myrmidii z niemałym oburzeniem na co Lilou zareagowała gniewnym zmrużeniem oczu - Najpierw należy zbadać całą sytuację, a nie od razu wynajdować winnych! Może to faktycznie byli jacyś ludzie nasłani na Karla i to oni wytruli wszystkie konie?

- Ja tam nikogo nie oskarżałam, choć jestem pewna, że byłabym dla nich pierwszą podejrzaną, tylko dlatego, że jestem inna - skrzyżowała ręce na piersi, czując niesprawiedliwość tego świata na swoich barkach. Miała aż ochotę okraść tych krasnali i dać im porządną nauczkę! Zasłużyli sobie na to by stracić znacznie więcej, byli okropni, w stosunku do wszystkich. Elfkę naprawdę to bolało.

W ostateczności dalej trzymała się Hansa. Skoro mieli iść kupić jakieś rzeczy z tym "Słowikiem", to niech i tak będzie. Choć czuła, że przez jej obecność wcale nie będzie im łatwiej.
- Może ja powinnam od razu iść na przystań i poczekać tam na was? - spytała gdy już opuścili karczmę. W jej głosie wyczuwalny był smutek i niepewność, przez to miasteczko poczuła się jak totalna kotwica, piąte koło u wozu i kłoda pod nogami... A to wszystko jednocześnie.

Popatrzyła po twarzach Słowika i Hansa, szukając w ich mimice odpowiedzi.
- Nie potrzebnie będę się kręcić pod nogami - dodała jakby chcąc wyjaśnić swoje pobudki. Potrafiła radzić sobie sama, więc nie widziała problemu w tym, by chwilę pozostać bez towarzystwa. Zarzuciła kaptur na głowę, aby ukryć swoje długie uszy.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 09-03-2018, 19:56   #35
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Słowik wyspał się jak nigdy dotąd. Rano obudził się świeży i wypoczęty, w doskonałym humorze i pełen energii do działania. To miał być jego pierwszy dzień na szlaku. Wieczorem kompani poprosili go o zrobienie zakupów na podróż a on jako miejscowy doskonale wiedział gdzie należy się po te dobra udać. Pochwalił też w myślach zapobiegliwość towarzyszy, gdyż o tej porze roku przełęcz Lodowego Wichru była wyjątkowo niegościnnym miejscem.

Na poranne śniadanie zszedł już w pełnym ekwipunku podpierając się swoim wysłużonym kijem. Zaraz po śniadaniu planował udać się po zamówione towary. Chętnie skorzystał z oferty pracodawcy i odebrał z rąk Gretty miskę jajecznicy suto okraszonej świeżym boczkiem. Zaczął już nawet ją pałaszować jednocześnie słuchając słów Karla, gdy wpadł stajenny z wieściami. Z początku Słowik był wściekły na chłopaka. W końcu on odpowiadał za konie i powinien był ich pilnować. Ale chłopaka znał od "zawsze" jako spokojnego i religijnego. Nie sądził by był winien czegoś więcej niż zaniedbania obowiązków. Karczmarz za to niby obcy, ale długo już karczmę prowadzi i jak dotąd nic takiego nie miało miejsca. Zresztą złe słowo to najgorsze co może spotkać taki przybytek, który żyje z pracy innych. Żal mu było jednak straty towarzyszy, więc usłyszawszy słowa Dietricha o odpowiedzialności, podszedł do karczmarza i próbował go przekonać, aby choć po części zrekompensował stratę. Stary oberżysta nie dał się namówić, a nawet spojrzał krzywo na Słowika. Widząc brak efektów wrócił do towarzyszy, którzy w między czasie złagodzili konflikt pomiędzy krasnoludami a ich pracodawcą. Właściwie doprowadził do tego stary Sekob, który podrzucił wszystkim nowy trop. Z tej całej sytuacji młodziak wywnioskował, że ktoś rzeczywiście poluje na Karla i czeka ich wspaniała przygoda.

Nie bardzo wiedział co odpowiedzieć elfce. W tym kapturze to i nawet tych uszu nie widać, więc raczej by nie przeszkadzała.
- Ja sobie poradzę z zakupami jeśli trza. Nie będę was męczył łażeniem ze mną. - powiedział nieśmiało, spoglądając na Hansa jakby od niego oczekiwał ostatecznej decyzji.
 
Ascard jest offline  
Stary 09-03-2018, 22:08   #36
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Pewność siebie i buta elfki nie przestała zaskakiwać Hansa. Czasem nie potrzebnie martwił się o Lilou. Ta choć wyglądała młodo, zapewne była starsza od niego. Jednak dla Hansa była zawsze tą młodszą, która została przygarnięta przez babkę Hansa - Terese von Roch. W młodości Hans, Albrecht oraz Lilou wszystko robili razem. Byli ze sobą bardzo zżyci , aż do czasu zdrady młodszego brata.

Hans czuł, że dziewczyna chce się wykręcić z pójścia na zakupy wraz ze Słowikiem. W sumie łowca nagród również wolał iść nad przystań, przekazał zatem Słowikowi - Kup mi ciepły płaszcz i ze trzy pochodnie, bo nie wiadomo co spotka nas po drodze. Po czym wraz z Lilou poszedł nad przystań - Idziemy do Karla, tam się spotkamy - rzucił tylko Słowikowi.

Hans czuł, że bliski kontakt z Lilou zmienia powoli jego stosunek do niej, jednak nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby czuć do elfki coś więcej niż przyjaźń. Nie lubił podróżować wodą. Nie potrafił pływać, a dłuższy pobyt na wodzie sprawiał, że Hans czuł się niekomfortowo.

Gdy dotarł nad przystań rozejrzał się dookoła - Którą łodzią płyniemy? - zapytał po czym zaczął oględziny środka transportu, któremu miał powierzyć swe życie.
 

Ostatnio edytowane przez Feniu : 10-03-2018 o 11:53. Powód: Jednak idę z Lilou
Feniu jest offline  
Stary 12-03-2018, 14:06   #37
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Durak przykucnął przy śladach pozostawionych przez morderców zwierząt. Przyglądał się szczególnie w jednym miejscu gdzie na mokrej ziemi najlepiej się zachowały.
Jak stwierdził Durak jeden z osobników musiał kiedyś mieć coś z nogą bo palce u lewej nogi skręcały ku środkowi. Mogło to oznaczać, że miał kiedyś złamaną nogę. Drugiego osobnika ślady były niewyróżniające się, poza długą, w poprzek biegnącą linia. Mógł być to ślad po przecięciu podeszwy lub czymś podobnym.
- Było ich dwóch.- Oznajmił małej Dai. Khazad obszukał jeszcze całą stajnie, ale poza odciskami nic nie znalazł.
- Idę na przystań porównać ślady. podobno dwóch ludzi majstrowało przy łodziach. Może to ci sami?- Przedstawił swój plan halflidzce i ruszył na miejsce próby sabotażu łodzi.

***

Khazad rozglądał się z początku po okolicy szukając kogoś kto by go obserwował. W oddali zobaczył tylko zbierających się towarzyszy przy łodzi, którą mieli płynąć w górę rzeki.
~ Przeklęta łajba.~ Mruknął i kucnął nad śladami przy miejscu gdzie łodzie były wiązane. Z początku ciężko było cokolwiek znaleźć bo zadeptano już sporo śladów, ale gdy rybak pokazał w którą stronę sprawcy uciekli Durak poszedł sprawdzić tamtejszy trop.
Okazało się to słuszne i znalazł odciski butów. Osobniki biegli i zostawiali wyraźniejsze ślady. Kilka chwil wystarczyła by ocenić iż ślady w stajni i tu to tych samych ludzi.
- Przekażcie człeczyno reszcie, że ci ze stajni i tu to te same szmatławe ścierwa.- Wskazał na ślad.
- Czekają na mnie i ruszam. Wiecie jak wyglądają i powiem wam iż jeden z nich ściąga prawe palce u stopy do środka. Może to wam pomóc w złapaniu ich.- Wytłumaczył starcowi i ruszył do kompanów gotujących się do wyruszenia.

***

- To te same szuje. Chcieli nas zatrzymać tu. Czemu? Może ci dwaj myśleli, że sam będziesz Karl. Jak się dowiedzieli, że nas wynająłeś musieli poczekać na posiłki.- Przedstawiał spostrzeżenia khazad.
- Jeśli mamy ruszać to teraz. Jak nie to szykujmy sie na szybką konfrontację.- Dodał.

Durakowi coś nie pasowało na tej łajbie i podszedł do kapitana.
- Sprawdziliście z rana czy nie ma żadnych uszkodzeń? Coś mi się wydaje, że ktoś mógł uszkodzić Twoją łódź.- Zaproponował i liczył, że gospodarz zadba o sprawdzenie łajby.
Sam Durak usiadł na rufie i obserwował jakiś czas okolicę spod kaptura. Ci dwaj mogą obserwować ich i khazad liczył, że ich uwidzi. Dzięki czemu w przyszłości ich będzie mógł rozpoznać.
 
Hakon jest offline  
Stary 16-03-2018, 20:53   #38
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
W stronę Gór Czarnych

Przełęcz Lodowego Wichru, Góry Czarne
13 Vorgeheim, 2529 K.I.
Wieczór

Badanie pozostawionych przez trucicieli śladów przyniosło więcej pytań niż odpowiedzi. Krasnolud Durak wywnioskował, że nieprzyjaciół musiało być dwóch, działali razem i niedługo po nieudanym sabotażu w przystani, postanowili uciec w stronę wzgórz, gdzie pewnie zaszyli się w oczekiwaniu na posiłki. Czasu na ściganie ich jednak nie było, ponieważ Karl nalegał, aby jak najszybciej opuścić Oshausen, więc łowca zdecydował się przekazać zdobyte informacje krasnoludzkim handlarzom i zostawić im rozwiązanie tego zagadkowej incydentu. Po załatwieniu wszystkich wioskowych spraw, awanturnicy udali się na umówione wcześniej miejsce; do przystani, gdzie czekał tam już na nich ich nowy pracodawca oraz wynajęty przez niego flisak, który miał zabrać ich w górę rzeki na niewielkiej barce. Ten drugi był szczupłym, żylastym i niezbyt wysokim mężczyzną, którego cechą charakterystyczną był duży, czarny wąs, jakiego nie powstydziłby się niejeden kislevita. Nie był przy tym szczególnie rozmowny, więc zaraz po przywitaniu się, a warto jeszcze nadmienić, że swojego imienia nie wyjawił wędrowcom, nakazał wszystkim wejść na barkę i chwilę później awanturnicy popłynęli w górę rzeki Hornberg, co było możliwe dzięki względnie słabemu prądowi oraz użyciu długiej tyczki, służącej do odpychania się od płytkiego dna.
Przez kilka długich godzin bohaterowie podróżowali w ten sposób, odpoczywając i rozmyślając nad porannym incydentem, który zaskoczył ich w Oshausen. Ostatecznie nikt nie był w stanie w pełni zaufać Karlowi, co było dość zrozumiałe, zważywszy na okoliczności, w których się pojawił. Poza tym, w Starym Świecie mało kto był godzien zaufania i każdy człowiek zdawał się mieć drugą, mroczniejszą stronę, którą nie zawsze łatwo objawiał innym. Karl jednak był tak samo stratny jak pozostali awanturnicy, a może nawet bardziej, zważywszy, że odebrano mu jedyny sposobny środek szybkiej lokomocji, jakim niewątpliwie był zdrowy i silny rumak; w obecnych okolicznościach będący na wagę złota. Od tamtego incydentu, sprawiał wrażenie zaniepokojonego i nerwowego, choć ilekroć dostrzegał badające spojrzenia towarzyszy, szybko zmieniał wyraz twarzy na bardziej pogodny. Ciężko było mu jednak ukryć strach, który skrywał się głęboko w jego smutnych, wilczych oczach.

Bezpieczna i wygodna podróż rzeką nie mogła jednak trwać wiecznie i około godzin południowych, bohaterowie zostali zmuszeni wyjść na brzeg i dalej przemieszczać się lądem, albowiem prąd rzeczny okazał się zbyt silny i flisak nie miał innego wyboru jak pożegnać ich na małej, opuszczonej przystani. Obok niej, prowadziła między drzewami i zaroślami dobrze wydeptana ścieżka, którą zwykli podróżować handlarze zmierzający do Karak Hirn. Był to jednak dziki region, gdzie ludzka stopa zwykła nie wędrować poza wytyczone szlaki i niełatwo było tu trafić na przyjazną twarz, nawet o tej porze roku.
Podróżując przez leśne ostępy, bohaterom towarzyszył śpiew ptaków, wycie polujących wilków i czasem nawet udało się dostrzec przebiegającą w pobliżu sarnę, która znikała równie szybko, jak się pojawiła. Im dłużej podróżowali, im dalej zostawiali za sobą gościnne progi Oshausen, tym wyżej zaczynał piąć się teren, aż w końcu nawet las zaczął ustępować podmokłym torfowiskom. Późnym popołudniem dopadła ich ulewa, przed którą nie sposób było się ukryć na otwartym terenie, a nieliczne chaty węglarzy, które mijali po drodze, witały ich trzaskającymi okiennicami i ryglowanymi drzwiami. Nawet Słowik nie był w stanie namówić gospodarzy, aby przyjęli ich pod dach, dlatego awanturnikom nie zostało nic poza dalszym, mozolnym wędrowaniem.


Wieczorem zdołali opuścić torfowiska i nawet deszcz odrobinę ustąpił. Szczelnie okryci płaszczami, podróżowali teraz górską ścieżką, która pięła się od wzgórza do wzgórza, aż w końcu zaczęli wspinać się między dwoma ramionami potężnych gór. Oglądając się za siebie, mogli podziwiać wspaniały widok, jakim niewątpliwie był krajobraz Sollandu skąpany w blasku zachodzącego słońca. Przed sobą mieli zaś zdradzieckie Góry Czarne, których pokryte śniegiem szczyty, ginęły w rozpościerających się jak dywan chmurach. Po pewnym czasie stanęli przed dwoma potężnymi, skalnymi ścianami, kształtem tworzącymi literę U, dnem której biegła ścieżka.

- Ach! Widzicie te skalne masywy po obu stronach gościńca? W języku mojego ludu nazywamy to Bramą Lodowego Wichru; wrotami, które zaprowadzą nas do królestwa Karak Hirn - odezwał się Durak, który oczami wyobraźni był już w ojczyźnie swoich braci. Krasnolud nie mógł się doczekać ujrzenia jednej z najwspanialszych twierdz, zbudowanej po upadku starych królestw. Gród Rogów, jak go nazywano, był prawdziwym cudem architektury, który łączył wspaniałą sztukę kamieniarską z militarnym zastosowaniem, coś co zwykle ciężko było pogodzić ze sobą.
Karl natomiast wydawał się jednak nie podzielać entuzjazmu krasnoluda. Z jednej strony mógł odetchnąć, że zostawił za sobą rzekę Hornberg i depczących mu po piętach rywali, a z drugiej strony był to jedynie pierwszy etap długiej i niebezpiecznej podróży. Przed sobą miał przełęcz, która wydawała się być stworzona do urządzania zasadzek, dlatego przed wejściem na gościniec uważnie zaczął się rozglądać po okolicy.
- Już niebawem będzie wam dane podziwiać cuda krasnoludzkiej inżynierii; waszym oczom ukaże się góra, którą przeistoczono w warowną twierdzę. Powiadam wam, wśród mojego ludu znajdziecie schronienie i na pewno zleceń też nie zab… - Durak urwał w połowie zdanie, gdyż przed jego wielkim nosem przeleciała właśnie strzała, trafiając w pobliski kamień. Dosłownie chwilę po przekroczeniu Bramy Lodowego Wichru, wędrowcy zostali zaatakowani przez dobrze ukrytych napastników, których pochodzenia nie sposób było z początku określić.
- Bandyci, ponad urwiskiem! - Krzyknął w końcu Dietrich, którego oko było ponadprzeciętnie spostrzegawcze. Wcześniej jednak nie zdołał ich dostrzec, albowiem dobrze skrywały ich wypiętrzone skały. W ciszy oczekiwali ich nadejścia, co tylko ułatwił im wygadany, pełen rozpierającej go dumy krasnolud.
Rzeczywiście, byli to bandyci. Rozmieszczeni na szczycie dwóch górskich ramion, pomiędzy którymi biegła ścieżka, którą podróżowali awanturnicy. Wspiąć się tam łatwo nie sposób, ale skoro im się udało, to musiała prowadzić tam bardziej oczywista droga.
- Tam! Przed nami! Inaczej się do nich nie dostaniemy! - Krzyknął Karl wskazując oddalone o kilkadziesiąt metrów rumowisko, które tworzyło naturalne schody, prowadzące na szczyt urwiska. Szkopuł był jednak w tym, że awanturnicy byli pod ciągłym obstrzałem. Mogli więc spróbować ruszyć biegiem przed siebie, odsłaniając się ukrytym powyżej łucznikom oraz kusznikom, albo znaleźć schronienie wśród otaczających ich głazów i stamtąd prowadzić ograniczony skutecznością obstrzał. Decyzja nie była łatwa, tym bardziej, że szybkie podjęcie jej utrudniała nieznacznie liczniejsza od nich grupa bandytów, która nieustannie zasypywała ich gradem strzał oraz bełtów.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 17-03-2018 o 04:02.
Warlock jest offline  
Stary 19-03-2018, 14:53   #39
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Durak był zadowolony gdy zeszli na stały ląd i dalsza droga miała przebiegać po twardej ziemi a nie na rozkołysanej barce. Niby wielkim wrogiem pływania nie był, ale jednak.
Do tego przewoźnik był dziwny. Unikał ich jak ognia a i przedstawić się nie chciał przez całą drogę. łowca przez jakiś czas obserwował go starając się uchwycić czy aby nie współpracuje z wrogiem, ale po jakimś czasie zaprzestał skupiając się by nie zwrócić nic z żołądka.

Gdy ruszyli szlakiem Durak wysforował się naprzód grupy. Obserwował okolicę i przystawał przy miejscach gdzie podejrzewał, że może tu być zasadzka. Szlak był spokojny i chociaż pogoda się zmieniła khazadowi nie robiło to większego problemu. Góry tak miały. Obojętne które i w jakiej części świata. Pogoda zmienną być musi a plus chlapy był taki, że ślady, które pozostawiali były skutecznie na pochyłościach zacierane przez spływającą wodę.

Odwiedzane miejsca cywilizacji, jeśli można je tak nazwać, były domami węglarzy i ludzi żyjących z darów gór i otaczających ich lasów. W żadnym miejscu nie chciano ich ugościć co wyrażane było trzaskaniem okiennic i ryglowaniem drzwi.
- Czegóż się obawiają ci ludzie? Przecież to znany i uczęszczany szlak.- Zastanawiał się na głos khazad.
Wkrótce jednak mieli się przekonać co było postrachem mieszkającej tu ludności.

***

Prowadzący Durak zachwycił się widoczną bramą w górskim krajobrazie. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki zaczął opisywać to co widzi. Oznajmiać przed czym stanęli. Khazad zatracił się i o mało nie przypłacił to zdrowiem, jak nie życiem. Strzała przemknęła przed twarzą łowcy i wyrwała go z zamyślenia.
Khazad momentalnie zaczął szukać osłony. Kucnął przy jednym z kamieni i ściągnął z pleców kuszę. Właśnie zaczynał ładować gdy Karl wskazał miejsce przez które mogą się dostać do zbójów.
- Sprowokujmy ich do oddania salwy i lecimy tam.- Przedstawił szybki, prosty plan.

Krasnolud chciał wyczekać z kompanami w ukryciu i w pewnym momencie na chwilę się wyłonić by przeciwnicy oddali strzały. Zanim naładują broń już jakąś odległość uda się wędrowcom przebyć, a strzelcy będą mieli trudności z celowaniem.
Plan był prosty a Durak miał jeszcze jeden plan. Jeśli przeciwnicy odkryją się ufając, że nic im się nie stanie i że łatwiej będzie im strzelać khazad zamierzał ustrzelić chociaż jednego bandytę.
 
Hakon jest offline  
Stary 19-03-2018, 21:02   #40
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podróż barką miał dużo plusów i bardzo mało minusów. W każdym razie Dietrich owych minusów nie widział. Wszak nie on musiał machać drągiem, by pchać barkę pod prąd, chyba że akurat miał na to ochotę. Nie on też za wszystko płacił. Cóż więc przeszkadzało w pogrążeniu się w słodkim lenistwie? Nic. A więc Dietrich korzystał z odpoczynku. I nie był zbytnio szczęśliwy, gdy podróż się skończyła. Trzeba było zabrać się do zarabiania na swój wikt.

Pierwsze kroki nie zapowiadały większych kłopotów - bo cóż było trudnego w wędrówce przez lasy czy torfowiska. Brak inteligentnych istot żywych w niczym Dietrichowi nie przeszkadzał. Wystarczyło mu towarzystwo kompanów. I Karla.
Dopiero niecodzienny brak gościnności, szczodrze okazywany przez nielicznych mieszkańców tych pustkowi, zdziwił nie tylko Duraka.
- Pewnie ktoś nie zachował się wobec nich tak, jak powinien - powiedział Dietrich. - Okradł, zgwałcił jakąś córkę, coś podpalił - wysunął przypuszczenie.

Barwne opisy okolicy, których nie szczędził im krasnolud, przerwane zostały przez strzałę, która omal nie trafiła krasnoluda prosto w nochal.
- Koniecznie trzeba iść właśnie tędy? - Dietrich rzucił w stronę krasnoluda i Karla. - Nie można jakoś obejść i zaatakować ich od tyłu? - dodał, nie bardzo wierząc w taką możliwość.

Propozycja Duraka średnio przypadła mu do gustu. Nie był opancerzoną puszką, był znacznie wrażliwszy na strzały i bełty niż zakuty w stal rycerz. Nie bardzo miał zamiar narażać się na ostrzał. Ale gdyby ktoś ściągnął na siebie uwagę wroga, wtedy Dietrich miałby, być może, okazję do ustrzelenia któregoś z bandytów.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172