Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2018, 14:44   #17
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

W części mieszkalnej, Ziggy, Nava i Sane wspólnymi siłami wsadzili Zaaine’a do zbiornika z bactą, a następnie zajęli się obolałym Lyriem.
Opowiadając co ich spotkało, Ziggy i Łowca wzajemnie uzupełniali swoje relacje. Lyrio dowiedział się że bunkier w którym ukrywał się Zaaine miał system obrony przeciwlotniczej, dwie ukryte wysuwane wieżyczki rakietowe. Sane przypuszczał, że każda z anten sterowała jedną z wieżyczek. Jeśli tak, to dobrze, że drugi ze zbiegłych niewolników nie uruchomił swojej wieżyczki…

- Trzeba będzie wymienić płyty- technik spojrzał na przepalone fragmenty pancerza.

Ziggy nałożył na ranę opatrunek z kolto, tańszej, ale naturalnej i słabszej niż bacta substancji leczącej.
- Niestety nie mamy już medpaków z bactą, Panie Lyrio. Jednak za dzień lub dwa kolto zrobi swoje. – Ziggy stwierdził z pewnością siebie, nakładając białą, samoprzylepną osłonę opatrunku.



Po wszystkim, Sane ruszył, aby zająć się oceną stanu PROROKA, a Nava zaprowadziła Łowcę do jego pokoju. Pomogła mu zdjąć resztę zbroi, po czym podpierała go, gdy kładł się na łóżku. - Teraz leż. Kolto może być trochę przeterminowane, a sam wiesz, że wtedy działa nieco usypiająco…i nie bierz nic po za tym, przynajmniej tej nocy. Zalecenie Ziggiego, Kajdan i kolto nie współdziałają za dobrze… - na chwilę szelmowski błysk pojawił się w oczach Zabraczki.
- Ja wejdę do HoloNetu. Zobaczę co da się znaleźć na temat tego twojego Zonnosa.
Ostatnim widokiem jaki zarejestrował przed zaśnięciem, była Nava skąpana w światłach Nar Shaddaa, przeglądająca HoloNetowe obrazy.
Jeden z tych które utkwiły mu w pamięci pokazywał młodego Rebelianta, który zniszczył Gwiazdę Śmierci. Imperium wyznaczyło za niego nagrodę w wysokości 1 miliona kredytów.

Obudził się nagle. Coś było nie tak, bardzo nie tak. Kierowany przeczuciem natychmiast sięgnął po broń. Jednym ruchem zerwał się z łóżka, wyciągnięty blaster przemieszczał się na wszystkie strony, szukając celu. Nie było nikogo. W półmroku pomieszczenia zobaczył, że ktoś zasłonił przesłonę okna. Dlatego było tak ciemno. Czy podnieść ją do góry? Robiła straszny hałas. Nie, jednak nie, pomyślał Łowca. Najciszej jak tylko mógł, ruszył w stronę drzwi. Na korytarzu także było ciemno. To się nie mogło zdarzyć, Sane nigdy nie wyłączał świateł, nawet do snu. Jedyne wytłumaczenie to to, że… ktoś odciął zasilanie. Chwila wahania. Zimny pot płynął po plecach Lyria gdy zastanawiał się gdzie się skierować. W prawo, gdzie zwykle sypiała Nava, czy w lewo, do warsztatu? Wytłumione, niewyraźne głosy z lewej pomogły mu wybrać kierunek. Po drodze podniósł drugi pistolet i ruszył w stronę warsztatu. W niemal nieprzeniknionej ciemności szedł w równym stopniu na pamięć, co kierował się wzrokiem. Plamy czerni okazywały się szafkami, skrzynkami, stołem. Droga wydawała się ciągnąć w nieskończoność, a głosy z każdym krokiem stawały się coraz wyraźniejsze.
- Gdzie on jesssst? Gdzie Lyrio Khort? – syczący głos zadawał pytania ociekając sadyzmem.
W odpowiedzi ktoś tylko jęknął.
- Nie sssłyszszszszę.
Po chwili ponownie rozbrzmiał jęk, tym razem przeradzając się w krzyk bólu.
Lyrio wychylił się i spojrzał do wnętrza warsztatu. Wszytsko leżało porozrzucane, narzędzia, części i ciała. Kilkunastu Nikto i Gammorean leżało złożonych pod ścianą, obok warsztatu. Wszyscy wyglądali na martwych, zaś ściany, podłoga i sufit spływały kroplami krwi. Wielu innych, jak najbardziej żywych, stało zwróconych stronę środka warsztatu. W środku pomieszczenia, na podnośniku leżał przywiązany Sane. Lego ręce i nogi przymocowane były do ramion podnośnika, zaś jeden z Nikto ze złośliwym parsknięciem przełączył coś na pilocie. Ramiona podnośnika ruszyły do góry i skrwawiona twarz Sane’a wydała z siebie wrzask bólu, gdy podnośnik zaczął wyrywać mu kończyny ze stawów.
Obok, przy stanowisku spawania stała, a w zasadzie wpółopierała się Nava. Jej własne ostrze przebijało ją na wylot, przyszpilając ciało do szafki narzędziowej. Ręce miała wyciągnięte w górę, przywiązane łańcuchami do lamp na suficie. Dopiero po chwili Lyrio zorientował się, że to co w pierwszej chwili wziął za ubranie, wcale ubraniem nie było. To jej ciało było miejscami spalone niemal na węgiel. Jeden z Gammorean, stał nad nią, potrząsając trzymanym w łapsku, załączonym palnikiem.




Przewyższająca ich o głowę Trandoshanka o czerwonej łusce, przechadazała się niemal leniwie, patrząc to na Sane’a to na Navę.
- No więc? Gdzie on jesssst?
Nagle obróciła się i spojrzała prosto na Lyria. Jej paszcza rozchyliła się w ponurej parodii uśmiechu.
- Brać go – wskazała Lyria swoim zbirom.
Łowca próbował podnieść broń, ale każdy pistolet zdawał się ważyć tonę. Próbował odwrócić się do ucieczki, ale stopy nie chciały się poruszyć. Zbiry były coraz bliżej i bliżej…



Zerwał się na łóżku, zlany potem, niemal zrywając opatrunek. To sen. To był tylko sen. Lyrio trząsł się jak ogranięty zygarriańską febrą. Drżąca ręka znalazła mały pojemnik tuż przy łóżku i chwili rozgryziona kapsułka Kajdana przyniosła ukojenie. Padł na łóżko i pozwolił aby narkotyk wziął go w swoje objęcia, tym razem bez snów.

Poranek zastał Lyria w dużo lepszym samopoczuciu. Kompletnie przemoczona pościel była jedynym znakiem przebytego koszmaru.
Przy śniadaniu spotkał się z Sanem, który wyglądał, jakby w ogóle nie spał. Podkrążone oczy i przeciągłe ziewanie zdecydowanie świadczyły o jego samopoczuciu. Jedząc, pokazał Lyrio datapad, na którym wyświetlił spis uszkodzeń PROROKA.
- Jest kiepsko. Poszła główna linia zasilająca hipernapęd, w silniku dwa toroidalne kolektory pola pływowego kompletnie się rozkalibrowały, chyba prościej będzie wymienić oba zamiast kalibrować je od nowa. Mamy przebicia kadłuba, poszła cała instalacja w okolicy przebić, trzeba będzie kłaść nowe kable… ale to nie jest najgorsze. Kryształy z przekaźników fotonowych są roztrzaskane. – spojrzał na Lyria tak, jakby spodziewał się że ten zrozumie powagę sytuacji. Po chwili westchnął.
- One nie powinny się uszkodzić. Są trwałe i odporne na temperaturę. Nawet plazma wiele im nie zrobi. Ale są kruche. Normalnie ich obudowa uniemożliwia ich uszkodzenie, ale tym razem jeden odłamek poleciał idealnie wzdłuż przekaźnika. Te kryształy wycina się z jednego kawałka dopasowując je do silnika, indywidualnie. Przynajmniej tak robią w stoczniach Kuat. I tu mamy problem, bo możemy wymienić cały przekaźnik, ale to jedna z Imperialnych części ścisłego zarachowania. Teraz, gdy na Nar Shaddaa jest nowy gubernator, nie damy rady ich zdobyć. Przez najbliższy czas PROROK nigdzie nie poleci. – skończył z westchnieniem.
- A co się stało ze starym gubernatorem? – zapytała Nava, dołączając do stołu.
- Brał za duże łapówki i wkurzył regionalnego Moffa. – odparł technik ze wzruszeniem ramion.
- W każdym razie, nie licząc przekaźnika, cena za materiały do naprawy to będzie 300 000 kredytów. Nie liczę ci robocizny, ale jak chciałbyś wziąć kogoś z zewnątrz, to dodatkowo co najmniej 50 000. Na padzie masz szczegóły.
Technik skrzywił się i odłożył urządzenie na stół.

- Sprawdziłam tego hutta, Zonnosa. To syn jednego z najstarszych huttów na Nar Shaddaa, Popary. Popara ma ponad 1200 lat, ale nie jest członkiem Rady Starszych. Pomimo, a może właśnie dlatego, jego kajidic cały czas się trzyma w czołówce, nie za wysoko, ale zdecydowanie nie nisko. Poza tym jest bogaty. Według tego co znalazłam, Popara w młodości, prowadził flotę piracką, która wymuszała haracz od całych planet. Nawet gdy się wycofał z pirackiej działalności, jego imię wystarczało aby zastraszać całe planty. Co ciekawe, ma bardzo dobrą reputację. Mówią, że to jeden z niewielu Huttów którzy respektują nie tylko literę umowy, ale także ducha umowy. Traktuje swoich ludzi uczciwie, mówią, że jednemu łowcy wypłacił kiedyś nagrodę, która wystarczyła na kupienie księżyca. Obecnie zajmuje się głównie handlem, ale co ciekawe nie kupuje i nie przedaje niewolników. – parsknęła.
- Zonnos z kolei wygląda na typowego hutta. Leniwy, wredny i ogólnie nieprzyjemny, a poza tym przekonany o własnej wielkości. – westchnęła.
- I jeszcze coś. Sprawdzałam też Lungru i mój znajomy mówił, że Trandoshańska Łowczyni, znana jako Czerwona Plaga, została przez niego wynajęta. Mam nawet jej holo.

W tej samej chwili Ziggy wszedł do pomieszczenia.
- Panie Lyrio, chciałbym oznajmić, że rany pana Zaaine’a nie zagrażają już jego życiu i pozwalają na wyjęcie go ze zbiornika z bactą.

Kilka godzin później, w południe.

Uwagę wszystkich zwrócił na siebie dobrej klasy jacht gwiezdny, który wylądował przy hangarze warsztatu. Ze środka wyszedł zielony droid protokolarny i zbliżył się do towarzyszy, którzy zebrali się w warsztacie.




- Dzień dobry, pani, panowie. – droid ukłonił się lekko każdemu z nich.
- Jestem D-CP0, droid w służbie jego wspaniałości Hutta Popary. Mój pan jest pod wrażeniem zarówno Pańskich zdolności pilotażu, panie Khort, jak i umiejętności bojowych. W związku z tym proponuje odkupić nagrodę za Twi’leka znanego jako Zaaine, za 200 000 kredytów. Poza tym ma ofertę pracy dla kogoś o Pańskich umiejętnościach. Mogę powiedzieć, że wynagrodzenie wynosić będzie 1 000 000 kredytów, oraz darmowe naprawy statku i ewentualne modyfikacje do zainstalowania po powrocie z misji. Jednakże czas jest teraz najcenniejszy. Dlatego też, panie Lyrio, musi Pan zdecydować, czy chcecie udać się ze mną do Pałacu Jego Wspaniałości, a jeśli tak, to musimy ruszać zaraz.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline