Dziwna Żaba miała dość siedzenia w kieliszku szampana w którym planowała dokonać swego dziwnego żywota. Wypadła na blat stołu z głośnym plaskiem i łypnęła ślepkiem na niską człowieczkę, która od samego początku reprezentowała sobą denny poziom. Jeśli naprawdę była miastowym, to fioletowy płaz współczuł całej frakcji.
Ale... nic to... nie jej skrzek nie jej problem... a jak już o dzieciach mówiąc, to kijanki Pipy Pipy pomimo tego, że osierocone, rozwijały się całkiem dobrze. Dziwna Żaba podlała korytko kałuży, specjalną hipoalergiczną, krystaliczną wodą źródlaną specjalnie przeznaczoną dla wymagających kijanek dziwnych płazów i zabrała swój głos.
- Nie dość, że jesteś głupia Brunchildo to i ślepa? Cóż... wielce ci współczuję i nie będę przekonywać co do swojego żabiowatości, swój honor mam, nawet jeśli niski... znaczy płazi. Widzę, że Artemis próbuje wskrzesić mafijnego ducha... osobiście uważam, że i tak jest już za późno, ale plus za próbę i trzymam kciuki to może wyjdzie coś na koniec wielce zabawnego.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |