Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2018, 15:33   #34
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Sytuacja była co najmniej niepokojąca, jednak Lilou nie czuła strachu. Stała wręcz oburzona i zdegustowana zachowaniem karlich gburów, którzy to od wczoraj mieli do niej jakiś problem, a ona biedna nie do końca go rozumiała. Oparła się o plecy Hansa jak o ścianę, tak że czuł na sobie ciężar kobiety. Była ona jednak na tyle lekka, że nie sprawiało mu to problemu, a dodatkowo przynajmniej miał pewność, że ona wciąż tam stoi.

Elfka przypominała sobie, co kiedyś mówił jej Albrecht na temat tej rasowej niechęci. Lilou jednak stwierdziła, że to jest jakieś głupie, wszak to nie jej wina, że coś kiedyś się wydarzyło i nie ma ona na to żadnego wpływu. Poza tym, nie można przecież żyć przeszłością, było minęło, darujmy sobie. No ale jak widać, krasnoludy nie tylko miały problem z kulturą i higieną osobistą - byli pamiętliwi jak wioskowa baba.

Cała ta afera średnio ją interesowała. Najbardziej było jej żal Dai, bo widziała jak to na nią wpłynęło. Lilou było przykro, bo niziołczyca bardzo kochała swojego kuca i to co jej ktoś uczynił było jawnym świństwem. Złodziejka miała ogromną ochotę ukarać tę osobę, tak samo jak wczorajszej nocy ukarała tych, którzy śmieli się z niej przy barze. Na samą myśl o tym, jak pod osłoną nocy, ściany deszczu i kaptura, ograbiła ich z ostatnich oszczędności, aż śmiała się pod nosem. Była z siebie dumna, zasłużyli na to, co dostali. Ludzie naprawdę potrafią być nieczuli i bezmyślni, nie dbając o dobro innych - więc i Lilou nie dbała o ich dobro. Wszak nie zasłużyli, prawda?


Kiedy atmosfera zelżała, okazało się, że do tej stajni zdążyły już pójść trzy osoby. Elfka nie chciała więc pchać się jako czwarta i postanowiła zostać z resztą, tym bardziej, że na dole w końcu pojawiła się Leliana.

Lilou uważała, że kobieta jest naprawdę śliczna. Czasami nawet zazdrościła jej urody, ale nie była to niezdrowa zawiść. Po prostu lubiła ją podziwiać za to, jaka jest i jak dba o siebie. Ciemniejszy odcień skóry był naprawdę promienny i dodawał jej energii oraz żywotności. W dodatku nie miała długich uszu, za które można by było ją nie lubić. Była przekonana, że Hansowi też się podoba, może nawet pasowali by do siebie. Tak, na pewno tak było...

- Jesteś spakowana? - jej myśli przerwał niespodziewany szept Hansa, który nachylił się do jej ucha. Poczuła jak przez ciało przechodzą jej niewidoczne mrówki, drgnęła lekko acz zauważalnie, wznosząc spojrzenie na mężczyznę.

- Jasne! - odpowiedziała z codzienną pewnością siebie, trochę tak jakby to pytanie było dla niej dziwne i niezrozumiałe. Nie wiedziała, po co w ogóle je zadał, ale może go coś nagliło i chciał się szybko ulotnić z karczmy.

W tym samym czasie opowiedzieli Lelianie, co się wydarzyło.
- Skąd w ogóle takie podejrzenia, że to stajenny lub karczmarz maczali w tym palce? Szybcy jesteście do wydawania takich wyroków - powiedziała akolitka Myrmidii z niemałym oburzeniem na co Lilou zareagowała gniewnym zmrużeniem oczu - Najpierw należy zbadać całą sytuację, a nie od razu wynajdować winnych! Może to faktycznie byli jacyś ludzie nasłani na Karla i to oni wytruli wszystkie konie?

- Ja tam nikogo nie oskarżałam, choć jestem pewna, że byłabym dla nich pierwszą podejrzaną, tylko dlatego, że jestem inna - skrzyżowała ręce na piersi, czując niesprawiedliwość tego świata na swoich barkach. Miała aż ochotę okraść tych krasnali i dać im porządną nauczkę! Zasłużyli sobie na to by stracić znacznie więcej, byli okropni, w stosunku do wszystkich. Elfkę naprawdę to bolało.

W ostateczności dalej trzymała się Hansa. Skoro mieli iść kupić jakieś rzeczy z tym "Słowikiem", to niech i tak będzie. Choć czuła, że przez jej obecność wcale nie będzie im łatwiej.
- Może ja powinnam od razu iść na przystań i poczekać tam na was? - spytała gdy już opuścili karczmę. W jej głosie wyczuwalny był smutek i niepewność, przez to miasteczko poczuła się jak totalna kotwica, piąte koło u wozu i kłoda pod nogami... A to wszystko jednocześnie.

Popatrzyła po twarzach Słowika i Hansa, szukając w ich mimice odpowiedzi.
- Nie potrzebnie będę się kręcić pod nogami - dodała jakby chcąc wyjaśnić swoje pobudki. Potrafiła radzić sobie sama, więc nie widziała problemu w tym, by chwilę pozostać bez towarzystwa. Zarzuciła kaptur na głowę, aby ukryć swoje długie uszy.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline