Nie wierzyła samej sobie.
Znaleźli drogę powrotną i to w dodatku w całości…
W sumie odczuwała niejaką satysfakcję, że nie posłuchała Leona.
Lekarka zepchnęła nieprzyjemne myśli o śmierci w poszukiwaniu schodów.
Teraz widząc znajome okolice, parła jak uparty osioł w stronę medlabu.
- No… to zaraz Ci ogarnę te łapska. - mruknęła oddychając głębiej i z ulgą. - Będziesz mógł znowu nimi majstrować przy swoich działach i spluwach.
- I guzikach, panelach, pancerzach, przyciskach i dziurach - kanonier dodał swoje własne spostrzeżenia, próbując się skupić. Spacer przez próżnię dobrze mu zrobił, pozwolił zebrać przećpane zwoje mózgowe w jedną jako tako, ale pracującą kupę. - Mogę majstrować przy jeszcze wielu rzeczach. Nie ograniczaj mnie tylko do dział i spluw, bo to tak trochę szowinizm - dopowiedział powoli, posyłając lekarce krzywy uśmiech zza szklanej maski hełmu.
“Ratunku! Otworzyłam puszkę Pandory” - Norton odwzajemniła przelotne spojrzenie.
- Nie jestem pewna, czy kobiety mogą być szowinistkami, Drake. - No nie brzmiało to jakoś przekonywująco - Jak możesz majstrować przy dziurach to może pomożesz Rohanowi? On ostatnio miał dziurą się zajmować - sama nie była pewna, czemu prowokowała kanoniera.
- Z tego co widziałem wolał się zajmować dziurą Abe’a. Albo dziurą z Abem. Nie jest w moim typie, albo ja nie jestem w jego typie - Drake rozłożył bezradnie popalone łapy - Już się wykręcasz od steka? No i swetra w paski. I noży. Kapelutek ci podaruję.
- Od niczego się nie wykręcam. - stwierdziła Linda dumnym tonem - Tylko zaraz Cię naprawię, więc na co Ci sweter i nóż i wdzianko na …. Drake?
Linda umilkła pokazując mężczyźnie dryfujący w ciemnościach kształt.
- To ktoś z naszych? - szepnęła chociaż i tak przez hełm nie było nic słychać na zewnątrz.
Nie odpowiedział, zamiast tego kalecznymi rękami zastopował jej ruch do przodu, zgarniając za swoje plecy.
- Nie wygląda na Papę, miałby czujnik - mruknął przez komunikator - Masz broń. Nie postrzel mnie, zobaczę co to.
Linda otworzyła usta do mądrej riposty. Coś o tym, że siebie mogłaby postrzelić, albo że z jej zdolnościami może Leon liczyć na postrzał rykoszetem w zadek. Ale w ostatniej chwili postanowiła zmilczeć i skwitowała jedynie krótkim “Ok”.
Wyciągnęła broń i starając się nie trząść się i nie postrzelić pacjenta wycelowała - a przynajmniej próbowała - w zbliżający się obiekt.
Po chwili napięcia przy której Leon już widział nowy atak kwasowego badziewia, tajemnica dziwnie dryfującego syfu rozwiązała się sama… i przy pomocy latarek.
- Skafander - głos w hełmie był zdziwiony i podejrzliwy - Musiał się odpiąć ze śluzy, albo przyleciał z którejś z szafek awaryjnych… lub ktoś go tu przyciągnął - złapał szpej i zaczął oglądać - Chyba cały, ale weź sama zobacz.
Norton odbiła się od ściany. Podpłynęła by obejrzeć znalezisko z niedowierzaniem.
- Ty to masz farta jak ślepy w Twiście. - oglądała kombinezon ze wszystkich stron. - Zabieram go do medlabu. Ciebie też z resztą. No ruszaj tym kuperkiem - uśmiechnęła się lekko do Drake’a.