Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2018, 23:54   #523
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
25 dzień opadania liści. Godzina drogi od spalonej wioski Iern

-Wstawaj młoda damo.- Venora usłyszała odległy głos, który sekundę później okazał się należeć do Dundeina. Krasnolud pochylając się nad nią, trącał delikatnie jej ramię.
-Tyle się nagadała o czuwaniu i wartowaniu, a najdłużej z nas wszystkich śpi…- prychnęła Segrid.
-Ej ty! Nie wymęczyłeś ty jej w nocy?- odezwała się też i Agness kierując słowa do studiującego swoją księgę zaklęć Arla, lecz czarodziej zignorował zaczepkę w pełni skupiając się na medytacji.
-Wstawaj, już prawie południe.- Dundein ostatni raz potrząsnął ramieniem Venory.
Paladynka powoli usiadła i przetarła oczy.
~ Co to było? Wizja tego co będzie, czy tego co było?~ zaspanym wzrokiem powiodła po kompanach, ale myślami była przy sennym widzie, przez co dopiero po chwili dotarło do niej co powiedziała exkultystka. Rycerka nie omieszkała posłać jej gniewne spojrzenie za to.
- Już wstaję... - mruknęła i zaczęła wychodzić ze swojego śpiwora. - Już jesteście po śniadaniu? - zapytała spoglądając na Duneina, ale widać było po niej, że myślami jest zupełnie gdzie indziej.

-Tak, my już zjedliśmy. Myślałem, że wstaniesz wcześniej, ale nawet nasze rozmowy nie były w stanie cię dobudzić.- wyjaśnił, pakując swój plecak w tym czasie.
-Mamy szczęście. Pogoda nam dzisiaj dopisuje. Jeśli demony znów nie pokrzyżują nam planów powinniśmy dotrzeć w góry.- dodał Dundein.
-Następny przystanek to twierdza Wysoki Róg. Jeśli dobrze pójdzie dotrzemy na miejsce za trzy dni. Te góry są bardzo zdradliwe. Trzeba będzie uważać na każdy krok pod nogami.- wyjaśniła Segrid.
- Miałam zajmujący sen... - odparła Venora głównie sobie tłumacząc powód, dla którego tak długo spała.
~ Przynajmniej nie był to koszmar... Chyba... ~ przetarła twarz i potrząsnęła głową, chcąc się w pełni wybudzić.
- Tak, pamiętam. Arlo już wspominał, że wspinaczka będzie najtrudniejszym etapem drogi - powiedziała rycerka. ~ Choć po wczorajszych wydarzeniach to pewnie już będzie z górki ~ dodała w myślach.

- Jak wy się czujecie? - panna Oakenfold spojrzała po towarzyszach. - Mieliście koszmary? - dopytała z powagą w głosie.
-Ja to mam co noc koszmary.- odparł Farafir.
-A mnie to się nigdy nic nie śni.- wtrąciła Segrid. Arlo jedynie wzruszył ramionami, a Dundein pokręcił tylko głową.
-A mnie się śnił Tempus. Śniłam o wielkiej bitwie, którą przegrywaliśmy i wtedy przybył on. Miał pancerz umazany we krwi, a w ręku trzymał dwuręczny topór jakby ważył tylko kilka kilo. Zstąpił z niebios na wielkim dziku, tratując wrogów.- opowiedziała Agness w skrócie zafascynowana swoim snem.
Venora zamrugała oczami przyglądając się wojowniczce. Zaskoczyło ją to, ale nie było w tym nic złego.
- Ciekawe… - skomentowała po chwili. Następnie spojrzała na czarodzieja, którego zachowanie zaczęło ją martwić. Ale wpierw zdecydowała się dopytać łucznika.
- W jakim sensie? Koszmary to często objaw próby zatrucia umysłu przez złe duchy i czarcie istoty - wyjaśniła. - Czy dzisiejszy koszmar różnił się od poprzednich?

-To nie żadne duchy, ani demony rycerko. Po prostu śnię o moim płonącym domu, kiedy byłem jeszcze młodzieńcem.- Farafir wyjaśnił obojętnym tonem. Teraz stało się to zrozumiałe dla Venory, że płonąca wioska musiała przypomnieć mu o tamtym wydarzeniu, w którym pewnie stracił kogoś bliskiego.
- Przepraszam, po prostu nie chcę, żeby coś mi umknęło - wytłumaczyła się pokrótce. Sięgnęła po swoje buty i założyła je. Wstała rozciągając zastane mięśnie. Plecy nadal miała sztywne i obawiała się, że to się zmieni dopiero gdy uda się jej je wygrzać. W końcu paladynka spojrzała na milczącego czarodzieja.
- Arlo, przejdziesz się ze mną? - zaproponowała mu, narzucając sobie płaszcz na plecy.
Młody mag zamknął opasne tomiszczę i schował do swego plecaka.
-Czemu nie.- odparł i podszedł do niej nieco bliżej.
-Nie oddalajcie się za bardzo. Niebawem ruszamy w drogę.- pouczyła ich krasnoludka.
Venora odetchnęła w duchu, ciesząc się, że mag jej nie odmówił, bo miała drogą obawę, że nie zechce.
- Będziemy niedaleko - zapewniła przewodniczkę, odruchowo biorąc ze sobą miecz. - Chodźmy - powiedziała do maga i ruszyła przodem.

Wkrótce para oddaliła się obozowiska na tyle, że odgłosy z niego były przytłumione i sami mogli mieć poczucie, że nikt ich nie podsłucha. Venora zrównała się z blondynem i chwytając go za rękę zatrzymała się.
-Widzę, że coś jest nie tak, coś cię trapi. Powiedz mi szczerze co się dzieje. Proszę - powiedziała wpatrując się w niego swoimi błękitnymi oczami, których spojrzenie miało niespotykaną głębię.
-Dzieciństwo spędziłem samotnie. Większość dorosłego życia u boku mego mistrza. Jedyną osobą, o którą przyszło mi się troszczyć to ja sam. Właśnie czuję jak to jest martwić się o kogoś innego i trochę mnie to przytłacza.- wyjaśnił bez ogródek mag.
- Ja... Uh... - Paladynka zaniemówiła na to zwierzenie.
~ No dalej. Mam odwagę walczyć z demonami, rozmawiać z Regentką i nawet przeciwstawić się rozkazom przeora. Czemu miałabym się martwić szczerą rozmową? ~ zganiła się w myślach. Venora odetchnęła i jakoś tak odruchowo już zacisnęła mocniej dłoń, którą nadal trzymała na ręce Arla.

- Wiesz... Zaskoczyłeś mnie tamtym komplementem... Bardzo. Zakładałam, że jest tak jak mówiłeś, że interesują cię strojne kobiety. Ale tamto... - rycerka gorączkowo szukała najbardziej odpowiednich słów. - Chciałabym jeszcze kiedyś pójść z tobą na tańce - wypowiedziała, czerwieniąc się na twarzy. Arlo drugą dłonią dotknął policzka Venory, patrząc jej głęboko w oczy.
-Oby była ku temu sposobność. Podążasz niebezpieczną ścieżką.- powiedział bardzo spokojnie, wręcz bez emocji, po czym odsunął dłoń i spojrzał w stronę gór. -Tam czeka na nas straszliwa moc. Czuję jej obecność. Czuję, jak splot koncentruje się gdzieś tam.- zmienił nieco temat.
Panna Oakenfold nie odrywała wzroku od maga. Czuła jak serce bije jej tak mocno, jakby w pełnym rynsztunku obiegła kilka okrążeń po placu ćwiczebnym świątyni Helma.
- Zaufaj moim umiejętnościom. Zaufaj mojemu bogu - powiedziała i dopiero wtedy spojrzała tam gdzie i on. - Gdyby nie on, nie byłoby mnie tu. Umarłabym miesiące temu w katakumbach, od śmiertelnego ciosu, którym demon roztrzaskał mi pierś
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline