Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2018, 09:47   #46
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Teoretycznie przynajmniej cywilny dowódca bazy powinien być człowiekiem bardzo, ale to bardzo zajętym. I zabieganym.
Na szczęście baza była niewielka i nie trzeba było przebiec setki mil, by go odszukać. Wystarczyło zajść do baraku naukowców. A tu, kolejne szczęście, by móc porozmawiać z Xavierem, cywilnym dowódcą bazy, nie trzeba było przebijać się przez liczne zastępy sekretarek i sekretarzy.
Xavier siedział zatopiony w stosie papierów, a towarzyszyła mu Nicole de Foix. Najwyraźniej Lela i Claude-Henri trafili na chwilę przekazywania władzy. Nicole, o dziwo, nie miała skwaszonej miny. Jakby z radością pozbywała się władzy i związanej z nią papierkowej roboty.

- Dzień dobry. Możemy zająć kilka chwil? - spytał Claude-Henri.
- Witam - odparł z uprzejmym uśmiechem Cartier. - Co was do mnie sprowadza?
- Mamy nadzieję, Leokadia i ja, że wyrazi pan zgodę, byśmy spędzili parę godzin na zapoznawaniu się z okolicą. - Claude-Henri od razu przeszedł do konkretów.
- Kolejni chętni do eksploracji - powiedział z zadowoleniem Xavier i sięgnął pod stół po zeszyt, który otworzył i położył na stole obok siebie. - Pan to sobie radzi w dziczy, a pani? - zapytał patrząc na Leokadię.
- A ja się szybko uczę - odpowiedziała natychmiast Lela. Mogła to stwierdzenie poprzeć doktoratem i paroma innymi tytułami. - I mam dobrego nauczyciela - dodała, przy okazji nadeptując Claude-Henriemu na stopę. Zapewne miał to być znak, że ten ma jej udzielić wsparcia.
- Nie będziemy się rozdzielać - zapewnił Claude-Henri. Na szczęście przydziałowe buty były dość odporne. - Zadbam o Leokadię. Poza tym i tak nie może siedzieć stale w bazie, więc lepiej na poznawanie świata wykorzystać wolny dzień, prawda?
Lela przytakiwała głową na wszystko, co powiedział Henri. Na wszelki wypadek, żeby było wiadomo, że ze wszystkim się zgadza.
- Kto jeszcze wybrał się na eksplorację? - zapytała, spoglądając na Xaviera. To, że już ktoś wyszedł zwiedzać było tylko dodatkowym argumentem by ich wypuścić.
- I w którą stronę? - dodał Claude-Henri, nieco zaskoczony tym, że ktoś zdołał ich wyprzedzić. Może przez to, że stracili trochę czasu u kaprala Dice.
- Eksploracja jest prowadzona odkąd udało się przekopać wyjście z jaskini - odpowiedział Xavier, krzyżując przed sobą ramiona. - Tak samo w okolicy Bazy 1, za sprawą zwiadowców Legii. Mamy kilka ciekawych kierunków do wysłania badaczy, do jutra zdecyduję, gdzie kogo poślemy.
- A dzisiaj? Możemy zrobić jakąś wycieczkę? - spytał Claude-Henri. - Czy jest jakaś mapka, pokazująca, co zostało zbadane? - Zwrócił się do Nicole. - Albo ilustrowany słownik roślin i zwierząt? - dodał.
- Są. Mapy i pierwsze wydanie encyklopedii - skinął głową Cartier, wskazując na książkę, która leżała pod jego ręką. - Niestety nie mogę udostępnić map, bo mamy mocno ograniczoną ilość kopii głównej mapy, nad którą i tak cały czas pracujemy. Nie dzisiaj niczego nie planuje, żeby wychodzić. Głównie przez późną porę. Najbardziej obiecujące miejsca są ponad godzinę drogi stąd. Jedno nawet ponad dwie godziny się idzie.
Claude-Henri spojrzał na Lelę, a potem na Xaviera.
- Dwie godziny to wcale nie jest daleko - stwierdził. - Do wieczora jest wszak mnóstwo czasu.
Nie bardzo rozumiał, o co chodzi Xavierowi. Wszak do Wrót idzie się godzin dwanaście. Jakiż więc problem tkwił w dwugodzinnym spacerze?
- Kwestie organizacyjne do tego dochodzą. Nie możemy też przeciążać uczestników ekspedycji - odparł mu Xavier. - Takie procedury.
- I z powodu wspomnianych kwestii organizacyjnych tudzież chęci oszczędzania uczestników ekspedycji nie możemy się ruszyć z bazy? - Claude-Henri nie bardzo wierzył w to, co słyszy. Może po prostu nie rozumiał?
- Panie Regnaud, żeby badać nowy świat nie wystarczy wysłać bandy zapaleńców w nieznane i czekać komu uda się wrócić - stwierdził Cartier, z lekko wyczuwalną ironią w głosie. - Zarówno ja jak i dowódca Legii jesteśmy w trakcie przejmowania swoich obowiązków, więc chyba jeden dzień to nie jest tak wiele, by poczekać z planami eksploracji.
- Bez wątpienia ma pan rację. Bandy zapaleńców nie warto wysyłać - odparł Claude-Henri. "Pies ci mordę lizał. Łaski nie robisz", pomyślał. - Przepraszam bardzo, że nie pomyślałem, że wyrażenie zgody na małą wycieczkę sprawi tyle problemów. Do zobaczenia zatem przy innej, bardziej sprzyjającej okazji.
Cartier przyglądał mu się, z miną po której nie dało się poznać co myśli o Kanadyjczyku.
- Zapewne do jutra - odparł i odwrócił od Regnauda spojrzenie. - Proszę tylko pamiętać, że poza obręb palisady można wychodzić jedynie w obstawie jakiegoś Legionisty - dodał do niego na odchodne.
Claude-Henri skinął głową Nicole.
- Do widzenia - powiedział.
- To do jutra. Paaa. - Lela mimo wszystko uśmiechnęła się na pożegnanie. Nie dziś, to jutro.

Dopiero gdy wyszli odezwała się do Henriego.
- To co? Szukamy dziury w płocie? Myślisz, że jest taka? Budując taki mur zrobiłabym jakieś awaryjne wyjście o którym niewiele osób wie.
- Niestety, chyba nie należymy do tych niewielu - odparł Claude-Henri. Swą opinią na temat Xaviera postanowił się podzielić dużo później. - Ale mamy jeszcze jedną, malutką szansę. Skoro nie możemy wyjść bez opieki jakiegoś wojaka, to pójdę porozmawiać z dowódcą legionistów. A nuż się okaże, że jest bardziej... - Przez moment szukał odpowiedniego słowa. - Przyjazny...
- Racja. Warto spróbować - przytaknęła dziewczyna. - Spotkamy się w namiocie.
- Trzymaj kciuki - poprosił, dorzucając uśmiech.
Lodzia zacisnęła kciuki pokazując Henriemu, że trzyma i pożegnała go skinieniem głowy.
Claude-Henri odprowadził ją wzrokiem, po czym ruszył w stronę baraku, będącego siedzibą Legii.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Kerm : 10-03-2018 o 09:52.
Wila jest offline