Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2018, 22:56   #128
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zabić Jusufa, jego niewiernego ucznia. Tak, Zahija mogła bez watpliwości w tym uczestniczyć. Zabić jednego nekromantę by drugi dał im spokój.
A później thoer na nią naskoczył. Po co mieć wrogów gdy ma sie takich przyjaciół?
- Trzeba przygotować pochodnie - powiedziała zawracając po ich rzeczy, w samą porę by wypatrzeć Enki i Cedmons, klęczących nad ciałem Bekesha. Humor zdawał sie ich nie opuszczać mimo krwi na rękach.
- Niech to szlag - syknęła wiedźma do siebie.
Ianus ją rozdrażnił bardziej nawet niż Saadi. Enki nie powinna była zabijać zbiega. Zahija analizowała chwilę jakie mogła mieć powody? Nie znalazła żadnego. Nie wspominając o tym, że kobieta nadal nie podziękowała jej za uleczenie ran, mimo iż zmitrężyła na nią resztkę mocy i przypłaciła to pozbawieniem przytomności. Obiecała sobie, że więcej tego błędu nie popełni. Mumamba nie żył, chociaż Zahija i tak nigdy go nie lubiła ani mu nie ufała. A Cedmon zignorował jej prośby odnośnie Saadiego, może wziął ją za wariatkę.
Z takimi osobami oto schodziła do kurhanu w cieniu góry. I po co?
„Co cię tu trzyma Zahijo?” - niemal usłyszała w głowie szept Khajuna. - „Krew i moc, to się liczy. Odrzuć sentymenty i rozterki.”
Zapaliła pochodnię i bez słowa ruszyła schodami w dół ku podziemnemu korytarzowi.
Nie mogła pozbyć sie wrazenia, że jest zdana tylko na siebie.
 
liliel jest offline