Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-03-2018, 23:04   #121
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- Zabić. - powiedziała przed wyjazdem Enki w odpowiedzi na rewelacje Ianusa dotyczące Igwego. Decyzję wyartykułowała, zanim do jej umysłu dotarła cała straszliwa świadomość... ale takie było najlepsze wyjście. I tak prawdopodobnie zrobili by wojownikowi przysługę, uwalniając jego duszę z ciała, zanim całkowicie pochłonie ją aspekt bestii. Nie miała żadnych lin, a nawet jeśli ktoś by takie jej dostarczył, widziała pokaz mocy wilkołaka w wiosce, by wiedzieć, że pęta go na długo nie powstrzymają. Musieli działać szybko - prawdopodobnie następnej nocy wojownik już przemieni się w potwora, i teraz nawet, w świetle dnia, enki spoglądała na niego z uwagą, licząc w myślach pozostałe jej srebrne groty.

Ale Ianus nie chciał zabijać kompana... jeszcze. Zgodnie z jego słowami Enki przygotowała napar, którym powoli i ostrożnie napoiła Igwego. Trucizny nie żałowała, bez namysłu opróżniając całą butelkę. Niech śpi głęboko... a jeśli dawka okaże się zbyt duża, to też nic nie szkodzi...

***

- Zabić! - powtórzyła ja echo, widząc ucieczkę jeńca tuż przed wzgórzem. Nie zamierzała być tak wybaczająca jak Cedmon; spięła konia, by podjechać jak najbliżej miejsca, w którym Bekesh spadł z konia. Nie zamierzała pchać się na tyle blisko, by mężczyzna nie mógł na nią skoczyć z wysokiej trawy, ale kiedy tylko mogła go ujrzeć, miała zamiar wyciągnąć łuk i poczęstować go strzałą między oczy... albo między łopatki, zależy w którą stronę będzie biegł. Karawana dała mu szansę; jeśli teraz zamierzał zdradzić ją i pognać na zatracenie, nie zasługiwał na lepszy los.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 04-03-2018 o 12:38.
Autumm jest offline  
Stary 03-03-2018, 01:14   #122
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
“Zabić”. Legionista ważył możliwości. Zabicie był najprostszą i najskuteczniejszą. Jeszcze teraz nim wydobrzeje. Ale każdy żołnierz wie, że zabicie kogoś ma to do siebie, że jest nieodwracalne. Nawet wliczając to czarną magię. Nie da się wrócić do momentu sprzed zabicia, a wilkołak po swojej stronie… Pokonanie Jusufa mogło się okazać znacznie prostsze. Problem polegał na tym, że Ianus o wilkołactwie nie wiedział niczego niż to co prawiono w bajkach. A póki co wszystko to co prawiono okazywało się prawdą. Primo wilkołaki istniały. Secundo bały się srebra. Tertio… ugryzienie zarażało. Idąc tym śladem można było założyć, że przemiana następuje podczas pełni. I umrzeć myląc się głupio.
- Więc wiązanie odpada - odparł słysząc zdecydowanie Ghaghanki. - Ale można go jeszcze uśpić. Tak jak wówczas gdy Enki zaprawiła wino ludziom Hamadrio. Zrób to raz jeszcze. Tylko wielokrotnie wzmocnij ten napar. Kto wie na co może się nam wilkołak przydać… A może wyleczyć się to da? Wszak źródłem jest kurhan, który mamy nieopodal... Choć z tego co Saadi prawi, to stara i potężna magia poza naszym zasięgiem.
Machnął ręką.
- Jeśli wszyscy chcecie go zabić to tak zróbmy. Ale jeśli choć jedno się waha, to poczekajmy do wyjścia z kurhanu - spojrzał pytająco na milczącą Zahiję.

***

Za zbiegiem obejrzał się tylko. Bardziej zainteresował go obóz, pryzma wykopanej ziemi i ziejący nieopodal otwór. Czegóż młody szejk mógł tu szukać, bo napewno nie wiedzy… Skarbu? Potęgi? Władzy? A skoro on to może i Jusuf też tu zajrzał przed laty… Czy to możliwe?
Accipiter nagle wyprostował się nienaturalnie i popędził konia słowami jakimi na ogół Rusamanami zwracają się do wielbłądów. Resina posłusznie poczłapała w kierunku pryzmy i wejścia do kopalni.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 03-03-2018, 17:42   #123
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija analizowała chłodno. Igwe się zaraził. Igwe się zmieni, to tylko kwestia czasu. Chyba, że uda im się proces odwrócić. Pytanie, jak? Zahija pomyślała, że czasem trzeba wyrwać największe drzewo, które zasłania innym roślinom światło i przez nie więdną i karłowacieją. Czy tego, który jest odpowiedzialny za wilkołactwo na tych ziemiach mogą spotkać w kurhanie? Zahija myślała, że to nieuniknione. Jeśli konfrontacja pójdzie po ich myśli Igwego może uda się uratować.
- Nikt nikogo nie zabije. Jeszcze nie teraz - rzuciła wiedźma ostro, głosem niemal nie znającym sprzeciwu. - Zginie gdy porośnie futrem, nie wcześniej. Tyle jesteśmy mu winni.

*

Na wzgórzu ogarnął Zahiję dziwny niepokój. Może to przez Bakesha, którego opanowało ledwie przygaszone szaleństwo a może przez wrażenie opustoszenia. Ianus ruszył ku obozowi rozejrzeć się baczniej, mrucząc na swego konia w języku rusanamani. Nie. Nie Ianus, Saadi.
- Chyba zaczęliśmy od złej strony - Zahija zrównała z nim konia. - Panie Saadi, myślę, że już czas na negocjacje. Powiedz czego chcesz. Gdy pomogę ci to zdobyć wtedy, jak mniemam, odejdziesz na dobre. Ale teraz musisz uwolnić thoera - hardo patrzyła w obce i znajome jednocześnie oczy w kolorze ciemnego miodu. - Pomogę ci osiągnąć twe cele ale przeniesiesz się do mojego ciała. Już czas byś oddał mu wolność, on nie jest dobrym naczyniem dla kogoś twego pokroju i mocy.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 03-03-2018 o 17:46.
liliel jest offline  
Stary 05-03-2018, 21:06   #124
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Lekko ogłuszony upadkiem Bekesh wił się w trawie, masując potłuczone członki. Pies Cedmona zatrzymał się dwa kroki od niego i groźnie wyszczerzył zęby. Szaleniec nawet nie spojrzał na niego, zresztą Cedmona też zignorował, podnosząc się z ziemi i początkowo na czworaka, a potem już na nogach oddalając się od kurhanu. Z jego ust dobywał się niezrozumiały jęk, a cała postawa wskazywała na skrajne przerażenie.

Enki podjechała do niego z boku, zwolniła. Bekesh nie patrzył na nią, skoncentrowany na jakimś niewidocznym dla innych punkcie, gdzieś na horyzoncie. Brnął przez trawę, byle dalej od grobowego kopca. Ghaganka podniosła łuk, naciągnęła cięciwę i gdy grot strzały wskazał na plecy mężczyzny, rozwarła palce. Świst lecącego pocisku był krótki, zważywszy na dystans jaki strzała miała do pokonania. Bekesh wyprężył się i padł na twarz, nieruchomiejąc. Hundur warknął, zrobił dwa kroki w kierunku zabitego, ale zaraz wrócił i stanął przy nodze swego pana.

Zahija zrównała się z jadącym do kurhanu legionistą. Ianus kierował się wprost do rozkopanego wejścia. Wiedźma zagadnęła ukrytego w jaźni Thoera nekromantę, a ten był łaskaw odpowiedzieć, nawet nie siląc się na użycie ust Ianusa. Słowa popłynęły wprost do głowy Zahiji.

- Moja droga, chcę zabić Jusufa, mojego niewiernego ucznia - głos był zimny, pozbawiony wyrazu, płynący jakby z głębi... grobu. - Twoja propozycja jest wielkoduszna, ale mi w głowie Ianusa jest całkiem dobrze i nie mam zamiaru się stąd ruszać. Jak widzisz, legionista doskonale spełnia moje wytyczne, a obawiam się, że Ty, obdarzona magiczną mocą, mogłabyś sprawić mi nieco kłopotów. A to tylko niepotrzebnie skomplikowałoby sprawę, bo mógłbym niechcący Cię zabić. I znów bym musiał szukać kogoś, kto uniósłby moją świadomość. A Ty i tak mi pomożesz, bo przecież nie zabijesz Thoera i nie zostawisz go w potrzebie... A to co pozostanie po Jusufie, gdy dopełnię zemsty, będzie Wasze. Jestem pewien, że znajdziesz tam coś dla siebie. Coś, dzięki czemu staniesz się potężniejsza...

W czasie gdy Saadi przemawiał do Zahiji, Ianus i wiedźma dotarli w pobliże kurhanu. Świerza hałda ziemi piętrzyła się obok prowadzącej w dół, w ciemność dziury. Jakiś metr poniżej poziomu gruntu zaczynały się kamienne schody. W ściany wykopu zatknięte były wypalone już pochodnie. Pachniało wilgocią i żyzną, stepową ziemią.

Schody prowadziły w dół i kończyły się około trzech metrów poniżej poziomu gruntu. Tu również kończył się wykop. Na ziemi leżała rozbita młotami kamienna płyta, która pierwotnie zagradzała wejście do wnętrza kurhanu. Dalej był kamienny korytarz wykonany z potężnych głazów. Na kamieniach wyryto i wymalowano rysunki przedstawiające walki jeźdźców, sceny polowania i ceremonie, w których dominującą postacią był brodaty wojownik w charakterystycznej zbroi i turbanie.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 05-03-2018 o 21:13.
xeper jest offline  
Stary 05-03-2018, 22:30   #125
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy zabicie Bekesha było konieczne? Cedmon nie był pewien, ale i tak nie miał wpływu na działania, jakie podjęła Enki. Czy zresztą plan wykorzystania Bekesha jako ewentualnej przynęty czy też żywej tarczy był bardziej ludzki?
Bez względu na wszystko śmierć była dla szaleńca wybawieniem.

- Nawet pies go nie chciał ruszyć. Mądre zwierzę - powiedział Cedmon, zsuwajac sie z siodła na ziemię. Pogłaskał Hundura po łbie. - Dobry Hundur.

Podszedł do leżacego by upewnić się, że tamten przestał oddychać. Nawet najcelniejsza strzała mogła nie zabić, a pozwolenie na to, by Bekesh powoli się wykrwawiał, byłoby zbytecznym okrucieństwem.

Wyciągnął strzałę, by, jeśli nie była uszkodzona, oddać ją łuczniczce.

- No to możemy wracać - powiedział.

Nie sądził, by Enki miała ochotę zabierać jakieś kawałki Bekesha w charakterze trofeum.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-03-2018, 17:47   #126
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Cedmon nie mylił się - Enki nie poświęciła martwemu szaleńcowi większej uwagi; bardziej pochłaniało ją to, by ostrożnie zbliżyć się do porzuconego przez niego konia i sprowadzić go znów do karawany.

Odzyskawszy strzałę i wierzchowca, kiwnęła Cedmonowi głową i powoli skierowała się w stronę karawany... a potem kurhanu. Liczyła po cichu na to, że ich pracodawcy dadzą słowem lub gestem znak, żeby nie pchać się tak od razu w podziemia, poczekać chwilę, może odpocząć... ale nie. Najwidoczniej była im na rękę ta nagła szarża dwójki najbardziej mistycznych członków wyprawy i najwyraźniej oczekiwali, że reszta zrobi to samo.

Enki nie pozostało nic innego, jak też ruszyć za wiedźmą i - tego już była pewna - do cna oszalałym legionistą. Mogła bać się tej dwójki, ale nie zmieniało to faktu, że byli to *jej* ludzie i nie mogła ta o zostawić ich na pastwę losu. Zresztą co mówiłoby o odwadze łowczyni to, że bałaby się złazić do jakiejś dziury, skoro nawet wielki wilkołak nie był jej straszny?

Z ponurą miną ruszyła więc w głąb kurhanu; łuk powędrował na plecy, a w rękę chwyciła mahairę; drugą dłoń zajęła zdjęta ze ściany pochodnia. Ghaganka nie zamierzała biec na złamanie karku w głąb tuneli; poczekała więc cierpliwie na Cedmona i dopiero kiedy jeździec zrównał z nią krok, ruszyła dalej, z nadzieją, że pozostała dwójka nie odeszła zbyt daleki i wciąż da radę ich dogonić, zanim znów napadną na nich jakieś demoniczne wynaturzenia...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 06-03-2018 o 23:06.
Autumm jest offline  
Stary 06-03-2018, 19:27   #127
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cedmon ruszył pół długości konia za Enki. Nie spiesząc się zbytnio. Po tym, co stało się z Bekeshem, jego zapał do zwiedzania kurhanu zmalał do poziomu bliskiego zeru.
Wszak gdyby zabrali wszystkie konie, jakie zostały w obozie młodego Khalilla ibn Rasula, i sprzedali, zysk byłby wspaniały. I, zapewne, zdobyty z mniejszym trudem.

Z pewną niechęcią spojrzał na kurhan, we wnętrzu którego zniknęli już Ianvs i Zahija, oraz ze znacznie większą niechęcią na zleceniodawców, którzy nie przejawiali ochoty na dołączenie się do 'zwiedzających'. Najwyraźniej mieli zamiar załatwiać wszystko cudzymi rękami i ograniczyć się tylko do zebrania śmietanki.

Przywiązał wierzchowce, zabrał kilka pochodni, po czym - podobnie jak Enki - zamienił łuk na szablę.

- Hundur, ze mną! - powiedział, po czym ruszył za dziewczyną, by po chwili znaleźć się u jej boku. Przez moment przyglądał się malowidłom na ścianach, po czym przeniósł wzrok na Enki.

- Gdy stąd wyjdziemy, zapraszam cię na dobre wino. Cały dzbanek.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-03-2018, 22:56   #128
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zabić Jusufa, jego niewiernego ucznia. Tak, Zahija mogła bez watpliwości w tym uczestniczyć. Zabić jednego nekromantę by drugi dał im spokój.
A później thoer na nią naskoczył. Po co mieć wrogów gdy ma sie takich przyjaciół?
- Trzeba przygotować pochodnie - powiedziała zawracając po ich rzeczy, w samą porę by wypatrzeć Enki i Cedmons, klęczących nad ciałem Bekesha. Humor zdawał sie ich nie opuszczać mimo krwi na rękach.
- Niech to szlag - syknęła wiedźma do siebie.
Ianus ją rozdrażnił bardziej nawet niż Saadi. Enki nie powinna była zabijać zbiega. Zahija analizowała chwilę jakie mogła mieć powody? Nie znalazła żadnego. Nie wspominając o tym, że kobieta nadal nie podziękowała jej za uleczenie ran, mimo iż zmitrężyła na nią resztkę mocy i przypłaciła to pozbawieniem przytomności. Obiecała sobie, że więcej tego błędu nie popełni. Mumamba nie żył, chociaż Zahija i tak nigdy go nie lubiła ani mu nie ufała. A Cedmon zignorował jej prośby odnośnie Saadiego, może wziął ją za wariatkę.
Z takimi osobami oto schodziła do kurhanu w cieniu góry. I po co?
„Co cię tu trzyma Zahijo?” - niemal usłyszała w głowie szept Khajuna. - „Krew i moc, to się liczy. Odrzuć sentymenty i rozterki.”
Zapaliła pochodnię i bez słowa ruszyła schodami w dół ku podziemnemu korytarzowi.
Nie mogła pozbyć sie wrazenia, że jest zdana tylko na siebie.
 
liliel jest offline  
Stary 11-03-2018, 00:17   #129
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Głupia! Głupia, zarozumiała wiedźma! Taaa… Słyszał jej słowa choć osobiście nie mógł jej odpowiedzieć. Mógł tylko kiwać się na końskim grzbiecie i patrzeć na cholerną kupę ziemi. A się spinał w sobie, żeby zerwać łańcuchy i ją złajać. Saadi czuł to zapewne i dobrze się bawił tym faktem i choć ustami legionisty nie odrzekł nic na propozycję czarownicy, Ianus wiedział, że nie pozostawił jej bez odzewu.
- Idiotka! - odwróciwszy się do niej, warknął po odzyskaniu w końcu nad sobą kontroli. Stali pod freskiem przedstawiającym brodacza gromiącego otaczającą go hordę. I prawdę mówiąc nie był do końca pewien, czy nadal czuje obecność Saadiego. I czy Saadi nie postanowił przyjąć jej warunków - Co ty sobie myślisz?! Nie wiesz jak go ze mnie wyrzucić, a zapraszasz go do siebie?! I co to niby zmieni?
Przycisnął ją spojerzeniem do ściany kurhanu patrząc intensywnie w oczy. Szukając jej tam. Był wściekły za to co powiedziała. Sam nie wiedział do końca dlaczego tak bardzo wściekły, ale aż go nosiło. Na samą myśl. Że mogłaby wziąć to na siebie…
- A co jeśli jego nie da się wyrzucić - odparła gładko, niemal dyplomatycznie. - To jedyne co mogłam zrobić by cię od niego uwolnić. Drugą opcją było zabicie cię, tę odrzuciłam na wstępie chyba wiesz dlaczego.
Wyciągnął gwałtownie ręce po jej głowę w geście jakby chciał ją objąć i zgnieść, ale z drżeniem zatrzymał się w połowie ruchu jakby wiedźmę otaczała jakaś niewidzialna tarcza.
- To wiedz - wycedził - że gdyby Saadi się zgodził, to bym się nie wahał. Nie znam czarów. Ledwo czytam. Zabiłbym Cię przy pierwszej okazji. Jego miejsce jest tu. - Wskazał swoją głowę.- A ja jestem żołnierzem. Urodziłem się by słuchać rozkazów. - odwrócił wzrok w stronę korytarza - Nic mi nie będzie.
Oczywiście kłamał. Ale cholernie chciał być pewien, że wiedźma nie wpadnie na ten pomysł drugi raz. Wbrew pozorom… może i był marionetką nekromanty… ale Saadi też był w klatce. A w Zahiji… bogowie wiedzą do czego by to doprowadziło.
- Zabiłbyś mnie? Bez mrugnięcia okiem? - Pchnęła go bez ostrzeżenia aż musiał się cofnąć. - Może więc to był dobry pomysł by się go pozbyć. Jedno cięcie gladiusa i po problemie bo ja tak nie mogę. I masz rację, jestem idiotką. Straciłam czujność, moja wina. Nie powinnam się przywiązywać ani... Dobrze, że chociaż ty zachowałeś zimną krew. Powinszować.
Zawahał się z odpowiedzią.
- Nie. Nie powinnaś - przyznał cicho.
- Dobrze - odwróciła się od niego z ociąganiem. Wlepiła spojrzenie ciemnych oczu w zejście do katakumb. - Jestem za miękka. To przez... To moja wina. Ale znam sposób by to zmienić. Ale to droga w jedną stronę. Kiedy na nią wkroczę moje wszelkie przywiązania pójdą w niepamięć. - Spojrzała mu w oczy z pewną smutną akceptacją. - Mam twoje ciche błogosławieństwo by odesłać miękką Zahiję i zastąpić ją Zahiją bez serca?
- A tego chcesz? -
odparował szybko - Łatwych wyborów podyktowanych korzyścią? I zasłonić się moim… “cichym błogosławieństwem”? Nie Zahija. Zostanie łotrem takie łatwe nie jest - Spojrzał na nią ostro. Po chwili jednak sapnął zniecierpliwiony - Zrozum. Nie wolno Ci się mu wystawiać.
- A dlaczego? -
Nastąpiła krok w jego stronę, hardo zadarła podbródek. Metalowe paciorki na zawoju zatańczyły i zabrzęczały hipnotycznie. - Przemawia przez ciebie... co właściwie, bo przecież nie troska. I nie, nie potrzebuję twojego przyzwolenia by zostać łotrem. Nie szukam usprawiedliwienia. Nie wiem właściwie czego u ciebie szukam. To durne i dziecięce - sarknęła. - Rozmawianie z tobą do niczego nie prowadzi. To był ostatni raz - słowa zabrzmiały sucho, jak formalne pożegnanie. Zahija ruszyła w stronę schodów prowadzących w dół.
I to był jeden z tych momentów. Z tych, w których coś naprawdę zależy od tego co się zrobi. Tych, które przychodza i mijają bezpowrotnie. Thoer w zasadzie nawet poczuł to. Że musi ją zatrzymać.
I nie rzekł za odchodzącą nic.

Dopiero na wzmiankę p świetle rozejrzał się po rzeczach zostawionych tu przez ludzi szejka. Zostawili obozowisko… pochodnie, liny i łomy też tu musiały być. W te też postanowił się wyposażyć.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 13-03-2018, 22:12   #130
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Już we czwórkę, mając dwóch Irunoi za plecami, zaczęli posuwać się naprzód kamiennym korytarzem. Sceny przedstawiające Mahariję z każdym metrem się zmieniały. Dowodził oddziałem jeźdźców, atakując miasto. Samotnie polował na potężnego kota o długich niczym sztylety zębach. Składał ofiarę ze stu jeńców swemu bogu. Ucztował wraz z innymi wodzami po zwycięskiej bitwie. Rozsądzał spory w obozowisku złożonym z kilkuset namiotów. I tak dalej...

Korytarz miał jakieś czterdzieści do pięćdziesięciu metrów długości. Musiał docierać aż do punktu zlokalizowanego w samym centrum kurhanu. Trzy wielkie, kamienne bloki tworzyły portal wiodący do komnaty grobowej. Światło pochodni wydobyło z mroku pomieszczenie w kształcie walca, na środku którego, na postumencie z czarnego kamienia spoczywały zwłoki w zbroi i hełmie. Wszędzie wokół katafalku poniewierały się drogocenne sprzęty i pojemniki wypełnione łupami, jakie Władca Jeźdźców zgromadził w czasie swoich łupieżczych wypraw, a które trafiły wraz z nim do grobowca.

Zanim jednak ktokolwiek z obecnych zbliżył się do wartościowego skarbu, cienie po przeciwnej stronie pomieszczenia drgnęły i w obręb światła wkroczyło kilkanaście ludzkich sylwetek. Ich oczy były puste i martwe, skóra szara, a ruchy wolne, mechaniczne. Sposób poruszania natychmiast przywodził na myśl ożywionego przez Saadiego Mumambę. Osobnicy odziani byli w ciemnozielone stroje, na których wielokrotnie powtarzał się motyw bramy i gwiazdy. A jeden z nich dokładnie odpowiadał opisowi, jaki przedstawił buńczuczny Aga Agdir ibn Hene'j. Khalill ibn Rasul, syn i następca Szejka Rasula ibn Raula al Alabema, władcy Yarakanu właśnie się odnalazł...
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172