Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2018, 19:45   #527
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Grupa przeprawiła się przez kamienny most. Naprzeciw im wyszedł oddział sześciu zbrojnych w brzęczących kolczugach. Kiedy dostrzegli symbol Moradina na piersi Dundeina, napięcie nieco opadło.
-Bądźcie pozdrowieni wędrowcy. W imieniu lorda zamku pozwolę sobie zapytać, co was sprowadza do Twierdzy Wysoki Róg?- spytał urzędowym tonem, jeden z mężczyzn.
- Jestem lady Venora Oakenfold, paladynka Helma. Ja i moi towarzysze jesteśmy w służbie jej królewskiej mości królowej Regentki Alusair Obarskyr i na jej polecenie przybyliśmy do twierdzy - przedstawiła ich czarnowłosa, spoglądając na zbrojnych z góry, z grzbietu jej potężnego rumaka.
-Tak jak my wszyscy pani. Płaci nam lord, lecz wszyscy służymy jej królewskiej mości. Pytam, jaki jest cel waszej wizyty?- spytał łagodnym i uprzejmym tonem.
- Jesteśmy zwiadem jej wojsk, które wkrótce tu dotrą by ruszyć na bitwę przeciw orkom, po drugiej stronie tych gór - wyjaśniła Venora.
Zbrojny krótką chwilę przyglądał się Venorze i towarzyszącym jej osobom, po czym odwrócił się i gestem ręki nakazał strażnikom podnieść wyżej kraty. Masywne kołowrotki zakręciły kilka pełnych obrotów, tak że kompani mogli wjechać na dziedziniec bez pochylania się na końskich grzbietach. Wnętrze budowli było niewielkie. Nie było tu ogrodów, ani pięknych rzeźb. Był za to plac ćwiczebny do trenowania każdego, możliwego wariantu walk.

-Poślij po kasztelana- zbrojny polecił jednemu z młodzików, który bez słowa pognał jak szalony do jednego z korytarzy.
-Nasz lord niestety choruje ostatnimi czasy i nie może was osobiście przywitać, jednak ugości was godnie.- poinformował przybyszów, a kilka chwil później był już obok koniuszy.
-On zajmie się waszymi końmi.- wyjaśnił.
Chwilę później na dziedzińcu pojawił się starszy jegomość w zabawnej czapce na głowie. -Niech żyje król!- powitał ich tubalnym tonem. -Jakie wieści przynosicie z królestwa?- spytał kasztelan.
Venora zeskoczyła z grzbietu Młota i poklepała go by uspokoić rumaka, który narowisty robił się kiedy ktoś obcy miał się przy nim kręcić.
- W samym centrum królestwa jest spokojnie, ludziom dobrze się powodzi - odezwała się panna Oakenfold, podtrzymując luźną rozmowę. -Niestety, niedaleko was, w wiosce na rozstaju dróg wydarzyła się wielka tragedia. Iern opanowały demony. Walczyliśmy z nimi, ale niestety nie udało się uratować wieśniaków, dla nich było już za późno - powiedziała ze smutkiem. - Martwi nas też wieść o stanie zdrowia waszego lorda. Jeśli mogłabym jakoś pomóc to jestem do usług - zapewniła.

-To ospa. Medycy są jednak pewni, że lord pokona chorobę i za kilka tygodni zostanie po niej tylko kilka blizn.- wzruszył ramionami. -Pójdźcie za mną.- polecił kompanom i ruszył przodem. Szerokie schody o niskich i łagodnych stopniach prowadziły na piętro korytarzem, z którego było widać cały dziedziniec. Grupa maszerowała za kasztelanem kilka długich chwil regularnie mijając strażników uzbrojonych w kusze i długie miecze. To wasze komnaty.[/i]- wskazał kilka par drzwi. -Nie powalają wielkością, ale każde z was będzie miało wygodne łóżko, świeży koc i ciepłą wodę na kąpiel.- oznajmił mężczyzna. -Służki są na wasze zawołanie. Jeśli macie jakieś życzenia postarają się je spełnić, lecz proszę pamiętać że dziewczęta mają pełne ręce roboty od wczesnego poranku. Zapewne będą wdzięczne jeśli o swoich preferencjach powiadomicie ich teraz a nie w nocy.- rozłożył ręce wskazując gestem drzwi.
-Komnaty są bardzo podobne, nie ma co przebierać. Jeśli jesteście głodni to zapraszam na kolację. Alari was zaprowadzi.- wskazał ręką kobietę w czarnym fartuchu, czekającą na końcu korytarza. -Macie jakieś pytania?- dopytał.
- Wspomniałeś, że lord cierpi na ospę - odezwała się Venora, która rozmyślała od tym odkąd się dowiedziała. - Myślę, że będę w stanie pomóc waszemu lordowi. Czy mogłabym się z nim w najbliższym czasie spotkać?
-Oczywiście. Spytam go rankiem o audiencję. Pewnie ucieszy się na widok młodej i pięknej damy.- pokłonił się lekko i spojrzał na pozostałych czekając na ewentualnie kolejne pytania.

Venora spojrzała na niego chłodno, za to że sprowadził ją do roli pięknej ozdoby.
- Miałam na myśli, że mogę go uleczyć z choroby, która go nęka - wyjaśniła. - Wtedy będzie lepiej jeśli odwiedzę go jeszcze dziś. Wszyscy będziemy przecież lepiej spali, gdy lord ozdrowieje i już bez gorączki spędzi noc
-Proszę mi wybaczyć pani. Źle się wyraziłem. Nie miałem nic złego na myśli.- kasztelan raz jeszcze się pokłonił. -Mogę pójść sprawdzić czy lord śpi.- dodał szybko uniżonym tonem.
- Tak, proszę sprawdzić - odparła Venora nieustępliwym tonem. - Ja w tym czasie doprowadzę się do porządku po podróży - skierowała wzrok na najbliższe drzwi. - Wezmę ten pokój i będę w nim czekać na twój powrót - dodała i spojrzała po swoich kompanach, już wracając do swojego przyjaznego nastawienia. - Korzystajcie z wygód, to ostatnie takie miejsce przed bitwą - westchnęła.
Kasztelan odszedł szybkim krokiem, a kompani Venory rozeszli się po przygotowanych na prędce izbach. Komnata nie była zbyt wielka, ale i tak było to znacznie lepsze od stworzonej przez Arla chatki. W kominku już palił się ogień, ale i tak panował chłodny klimat.

Rycerka położyła torbę na stołku, a tarczę na podłodze, opierając o ścianę. Zdjęła rękawice i podeszła do kominka by ogrzać dłonie.
- A niech to, przecież sama nie zdejmę zbroi - jęknęła z niezadowoleniem. To było naprawdę irytujące nie móc samemu się z tym uporać, za każdym razem musieć prosić się o pomoc. - Z moją opinią to nigdy nie doproszę się giermka. Ci lepiej urodzeni nie dostaną zgody od swych rodzin, a pozostali po prostu będą się bali o swoje życie - westchnęła i zaczęła się powoli siłować z rzemieniami.
Męczarnię chwilowo przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść! - krzyknęła, nadal walcząc z wiązaniem nagolenicy. Zza drzwi Venorze odpowiedziała jedynie cisza. Krótką chwilę później drzwi otworzyły się powoli, a paladynka poczuła na szyi przeciąg wiatru, lecz nikogo nie ujrzała. Venora już miała ruszyć by sprawdzić, kto zakłóca jej spokój, kiedy poczuła lekkie szarpnięcie na plecach odwróciła się prędko, lecz nic nie dostrzegła. Już miała skoczyć do łóżka, by dobyć swego miecza tam leżącego, ale uspokoiła się, kiedy poczuła luźne płytki pancerza na plecach. To niewidzialny służący Arla przybył jej na pomoc z pancerzem, jakby na życzenie.
Odetchnęła z ulgą podwójnie.
~ Chyba się już nerwicy nabawiłam ~ skomentowała swoją reakcję paladynka. Kolejne elementy zbroi lądowały delikatnie na podłodze za sprawą magii. Poraz kolejny Venora przekonała się, jak przydatna była magia, której na dobrą sprawę nie doceniała wcześniej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline