Ialdabode jechał spokojnie gdzieś w środku stawki z solidnie obciążonym wierzchowcem. Coś w tyle głowy nie dawało mu spokoju. Mało kto tak łatwo rozstaje się z takimi pieniędzmi, szczególnie zaś jeśli ktoś jest z natury nieufnym złoczyńcą. Oczywiście Ialdabode nie uważał siebie za złoczyńcę, a jego uczestnictwo w tym przedsięwzięciu było podyktowane koniecznością.
Nie był z tego powodu zadowolony, ale... cichy szczęk oręża spowodował, że wyczulone zmysły zabójcy zaczęły ponownie działać na pełnych obrotach. Ponieważ Eldred skorzystał już ze swoich magicznych zdolności, by wypłoszyć przeciwnika, zabójca przygotował się do wzmocnienia swojego ciała i przygotowania do walki.