05-03-2018, 11:38 | #61 |
Reputacja: 1 | Eldred przeczesał dłonią włosy, starając się ukryć swoją nerwowość. Strasznie obawiał się pułapki, bo dobrze wiedział że lepiej przeszkolony mag z pewnością by go oszukał ale też potrzebował złota jak mało kiedy. - Kuba oddaj panienkę zleceniodawcy, bierzmy złoto i wynośmy się stąd. |
05-03-2018, 20:40 | #62 |
Reputacja: 1 | Dycha wzruszył ramionami - ale tylko ramionami, dość statycznie utrzymując całą resztę mechanizmów w niezdrowym napięciu - i machnął na kumpli, by ładowali złoto do juków przy dodatkowych koniach. Nie żeby był zaraz z tych wygodnickich, co to boją się pracy. To-to to nie. Spodziewał się raczej, że zaraz sceneria się zmieni z pokojowej na inną, a stawiałby zdrowy pieniądz, że jako najszybszy cyngiel na północ od Południa (czy tam odwrotnie) lepiej sprawdzi się z łukiem niż z jutowym workiem. |
07-03-2018, 23:44 | #63 |
Reputacja: 1 | Ren ździebko krzywo spojrzał się na panów od szlachetki i zgodnie z zaleceniami towarzyszy zabrał się do pakowania złota. Ile mógł, schował we przy sobie. Elf zdążył się już przyzwyczaić, że za dużo nie jest w stanie przy sobie nosić, ale w takich chwilach jak wówczas taki stan rzeczy smucił go nieco. Nadal po troszku przeczuwał, że coś powinno pójść nie po jego myśli, ale skoro kompania takowych obaw nie ma, to powinno być gutta. Najwyżej wina pójdzie na tych większych.
__________________ Και εσύ με αγαπάς? |
08-03-2018, 14:12 | #64 |
Reputacja: 1 | Każdy ocenia innych podług siebie. Taka jest prawda moi mili. Na dowód macie naszych bohaterów. Mimo, że pracodawca wciskał im zapłatę, ci brali ją z oporami. A wszak zapracowali na nią solidnie! Ale koniec końców, załadowali z trudem złoto do końskich juków, w kieszenie, sakiewki i woreczki. I gdzie kto miał miejsce. W tym czasie królewna zaczęła się już powtarzać. Co z niejakim zawodem przyjął Wróbel, który zawsze chętny do nauki był. Ale stratny nie był, dowiedział się co można robić z takim jak oni… hmm obyczajnie miał być. Tak więc pogłębił swą wiedzę anatomiczną. Bardzo pogłębił, parę rzeczy musiał sprawdzić przy sprzyjających okolicznościach, bo jego łagodna natura mówiła mu, iż mogłoby to być niewykonalne. Pracodawca zaś wziął królewnę i nakazał wyjazd swoim. Ci bez zbędnego kwękania zebrali się w kupę, wsiedli na konie i zakneblowawszy królewnę ruszyli w drogę. Gdy tylko zniknęli z polany, z krzaków nikt nie wyskoczył z wrzaskiem. Nie sypnął się grad strzał z ukrycia. Ani nawet piorun z jasnego nieba nie uderzył w stojących na środku polany herosów. Tylko lekki wietrzyk poruszał koronami drzew. Nie. Żadne z tych drzew nie przewróciło się na naszych herosów. Co było robić, zapytacie? Ano brać dupy w troki i zbierać się. I tak zrobili nasi bohaterowie. Wciąż czuli, że coś im umyka. Że gdzieś jest haczyk, którego nie dostrzegli. Zapytacie pewnie czy mieli rację? Ano mieli, ich przestępcze instynkty dobrze przeczuwały, że teraz to już będzie z górki. Kierunek mogli obrać jeden, taki by oddalić się od miejsca przestępstwa. Kluczyli leśno górskimi traktami ze dwie godziny. W końcu mieli do przebicia jedynie wąwóz, za którym równiny się otwierały i droga do cywilizowanego świata. Wąwóz zwano Wąwozem Śmierci. A to z tej racji, że kiedyś tu ponoć trzy setki zawziętych górali zatrzymało armię królewską. Ponoć do dziś jak się nogą pogrzebie w ziemi, można wykopać zardzewiałe żelastwo. Zaczynało się już ściemniać, zwłaszcza tu na dole. Bo u góry widać było jeszcze trochę słońca. Wspiąć się pieszo po zboczach było trudno. Wytrawny góral musiałby się natrudzić. Konno można było tylko wąwozem przejechać. Coś wszystkim mówiło, że to doskonałe miejsce na zasadzkę. Nikt nie miał co do tego wątpliwości. Pytaniem było, czy ktoś jeszcze tak myślał. I czy był na posterunku. Nagle usłyszeli niosący się dołem dźwięk. Dźwięk metalu uderzającego o metal. Cichutki, jakby ukradkowy. |
09-03-2018, 22:16 | #65 |
Reputacja: 1 | - Wszystko szło zbyt gładko - mówił do siebie Berdych, uciekając wraz z pozostałymi przed domniemanym pościgiem. Gdyby chcieli ich dopaść to właśnie tu w dolnie, z której wyjście było tylko jedno. |
11-03-2018, 19:23 | #66 |
Reputacja: 1 | Głupota Berdycha była tak wielka jak on sam, jednak był na tyle użyteczny, że lepiej było go nie tracić w jakimś samobójczym zwiadzie. Dźwięk metalu jednoznacznie oznaczał co czyha na nich w wąwozie, dlatego zanim półork zgłębił się całkowicie między ścianami ziemi, Eldred szybko wysłał czar na jedno ze zboczy. Głośno krzyknięte "Atak!" rozległo się w wąwozie. Magia dźwiękowych iluzji miała zadanie sprowokować wrogów kryjących się w krzakach do przedwczesnego ataku. |
11-03-2018, 19:39 | #67 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Vince wyglądał na zaalarmowanego odległym szczękiem metalu, spiął łopatki i zmarszczył czoło. Mimo znacznej wagi nawet w tej kolorowej grupie był lekkozbrojnym. Gdy Berdych ruszył przodem Vince był szczęśliwy, że mięso armatnie zna swoje miejsce i ma ochotę ginąć jako przynęta. Postanowił, że przy okazji spróbuje nakłonić do tego samego małego elfa. Uśmiechnął się do siebie na myśl, że nie weźmie go ani na ładne słówka, ani buzię. Tasak pozostał w pochwie bowiem dobyty został bolas. Vince spróbował nim zakręcić, zachwiał się bo choć koń był szkolony na wszelkie sposoby to jeździec niestety nie. Mimo wszystko pierwszy wróg w zasięgu miał odebrać dwie kulki na sznurku z osobistą dedykacją: leżeć, gnoju! Nawet, gdyby była potrzeba ten dystans skrócić dla pewnego dostarczenia przesyłki. |
11-03-2018, 19:43 | #68 |
Reputacja: 1 |
|
11-03-2018, 20:30 | #69 |
Reputacja: 1 | Ialdabode jechał spokojnie gdzieś w środku stawki z solidnie obciążonym wierzchowcem. Coś w tyle głowy nie dawało mu spokoju. Mało kto tak łatwo rozstaje się z takimi pieniędzmi, szczególnie zaś jeśli ktoś jest z natury nieufnym złoczyńcą. Oczywiście Ialdabode nie uważał siebie za złoczyńcę, a jego uczestnictwo w tym przedsięwzięciu było podyktowane koniecznością. Nie był z tego powodu zadowolony, ale... cichy szczęk oręża spowodował, że wyczulone zmysły zabójcy zaczęły ponownie działać na pełnych obrotach. Ponieważ Eldred skorzystał już ze swoich magicznych zdolności, by wypłoszyć przeciwnika, zabójca przygotował się do wzmocnienia swojego ciała i przygotowania do walki. |
12-03-2018, 17:15 | #70 |
Reputacja: 1 | Pieniądze zabezpieczone, pozwiązywane sznurami i rzemieniami, opatulone pieczołowicie jak dzieciaczki jechały w wielki świat. I Dycha, opiekun ich przynależnej sobie części, jechał z nimi, zapalony, by teraz z takim finansowym zapleczem krajać sobie tego wielkiego świata grube pajdy. Ale gdzie tam mógł by się chłopak nacieszyć zarobkiem - zawsze musiał się znaleźć jakiś wąwóz! A w wąwozie – nihil novi – oręż szczęka i pewnikiem pełno zbója. Elbrett ściągnął lejce, wstrzymał konia i złapał wodze jadącego obok luźno podjezdka. Nie paląc się do szarży w nieznane obrócił jucznego zwierzaka w tył, a własnego wierzchowca w bok. Łuk, strzały - w pogotowiu i pozostało czekać, co ciekawego wyjedzie zza załomu. |