Wątek: Knurzysko [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2018, 14:32   #38
Szkuner
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację

Jaksa i Niestanka

Wrócili do wioski w poważnym, spiesznym pochodzie. Ratomir z Jaksą prowadzili rannych rozbójników, Niestanka pierwsza leciała, na rękach mając spokojną już dziecinę. Wieś zwyczajnie pusta, dogasały ostatnie ognie pochodni, czego nikt dopilnować nie mógł, gdyż pojmani strażnicy jęczeli z bólu, w więzach przycupnęli przymusem w kącie chłodnej chaty. Krwawili, choć starali się tamować sączącą się czerwień. Dopomógł im Ratomir, drąc jakoweś brudne szmaty, pod jego srogim okiem jęli przykładać je posłusznie do rany.

W pomieszczeniu panowała smutna cisza. Tylko Niestanka umiała w zioła, medykamenty i od śmierci ratowanie, Jaksa jedynie sprzątnął kąt sali, w pocie czoła usługiwał dziewczynie w sprawach przynieś i podaj.
Lecz i choćby siedmiu znachorów krzątało się nad poranionym berbeciem, srogi Pan na wysokościach wyznaczył jemu ostateczną dróżkę. Wyziębnięte, wykrwawione, wyzionęło małą swą duszyczkę w trzęsących się ramionach Niestanki.

Śmierć dziecięcia tknęła wszystkich tu obecnych, ciężarem swym jeszcze mocniej zagęściła gorzką atmosferę. Do chaty wpadł Wojmir, pełną gębą rzucając pytaniami, w rękach niosąc jakoweś smakołyki z babcynej chałupy i krzywy rondelek, z jak twierdził, poszukiwaną mazią. Umilkł jednak pod mocarnym okiem Ratomira.

***

Mężczyźni siedzieli ponuro wokół prowizorycznego stołu, złożonego z kilku małych, kurzem obrośniętych skrzyń. Pochylali się nad kawałkiem mapy, myśląc nad kolejnym ruchem, zerkając na Niestankę, która zajmowała się ciałem dziecięcia, aby godnie mogło spocząć w przyszłym swym grobie. Każdy w myślach zgodnie stwierdził, że dzielna z niej dziewczyna.
Mazi w rondelku nikt jeszcze kosztować się nie odważył, a woń miała paskudną i potężną, bo przesiąkła nią cała chatka. Lecz dopiero sprawne oko zielarza ocenić może prawdopodobny skład dziwactwa, a teraz przecież ważniejsze sprawy są na głowie.

- Z samego rana winniśmy porozmawiać z kimś, o ile cała ta wieś nie zaraziła się tym straszliwym zabobonem - przerwał ciszę Wojmir, pochylając się bardziej nad kawałkiem płótna. Jego wychudły palec uderzył w jedno z miejsc. - Czereśnia, myślę przyjaciele, że tam winniśmy ruszyć zaraz po uporaniu się z… wiadomym - spojrzał smutno na skuloną w kącie Niestankę i zaraz myślami powrócił do planowania. - Według starej sołtysowej tamtejsi chłopi maczali paluchy w “porwaniu” Wojciecha. Choć można i ręką machnąć na starego sołtysa i ruszyć do Wieruitów wsi, szukać śladów Knurzyska, lecz tamój droga dłuższa i cięższa, przydałoby się bardzo wczesnym rankiem wyruszyć. Nocą po gęstych lasach wędrować - toż to samobój istny! Co o tym myślisz paniczu? Lecz zaraz, skoro mowa o nocnych harcach, gdzieżeście tego męża włochatego pogubili?


Wszewład

Pędził przez gęsty las niczym dzikie zwierze, zwinnie omijając ostre konary i gałęzie, które jakby chciały zatrzymać go, nie pozwolić na dalsza wędrówkę. Nic to nie dało, gdyż mężczyzna mknął cicho i zgrabnie, a choć bez drogi, to węchem poprzez nieistniejące ścieżki, a łatwo było, kiedy kmieć cuchnął brudem oraz świeżą krwią.

Czuł, że jest coraz bliżej i bliżej, aż wpadł nagle na nieoczekiwany hałas. Ktoś szlochał, męski płacz, jęk niezgrabny, o pomoc i łaskę nocną puszczę prosząc. “Przepraszam, proszę, przepraszam… “
Wszewład wyjrzał zza pobliskiego drzewa i zobaczył rozgrzanym wzrokiem, że ktoś klęczy pośród wolnej przestrzeni, dłonią jedną opierając się o przegniły pień, drugą zasłaniając twarz, jakby łzy wycierając. Cuchniało tak jak dotychczas, dzikie zmysły bohatera były pewne kim jest ten, co ze sobą rozmawia.
 
Szkuner jest offline