Sariel wciaz wsciekla na maga i podminowana spotkaniem ze straznikami podeszla szybkim krokiem do Soleya (rumak). Lagodnie dotknela jego szyji co zawsze sprawialo ze sie uspokajala. Nagle wierzchowiec zarzal. Elfka natychmiast sie spiela mimo iz w tym dzwieku nie bylo ostrzezenia, a raczej przyjazne powitanie. Przyjazne? Tutaj? Ael on tak sie wita tylko ze mna i... W tym momencie uslyszala slowa:
-Witajcie. Jam Draco, elf.
Dziewczyna uniosla szybko glowe poto jedynie aby spotkac sie wzrokiem z wspaniale zlotymi zrenicami, ktore tak doskonale znala.
-Witaj slodka. Gdybym wiedzial ze jestes w tym samym miescie co i ja przybylbym wczesniej. Rozumiem ze potrzebujecie towarzystwa? Jestem tu z pewna osoba. Potrafi pomoc i jezeli uznacie nas za godnych, jestesmy tu by was wesprzec.
Czuly usmiech rozjasnil jej oblicze.
- Draco. Ty jak zwykle tam gdzie cie najbardziej potrzebuje.
Odwracajac glowe w strone osoby ktora towarzyszyla jej mistrzowi usmiechnela sie przyjaznie.
- Larwa, co na bogow sprawilo ze cie tu spotykam szalencze? Argedon ma sie dobrze, przynajmniej mial sie jak go widzialam trzy dni temu.
Odwrocila sie do towarzyszy i wskazujac na czlowieka w masce rzekla.
- Pozwolcie iz przedstawie wam Larwe. Dobry z niego kompan i przyjaciel lubiacy stawac do walki i nienawidzacy wszystkiego co zle. Przyjmijcie go prosze do druzyny gdyz pomocny nam bedzie niewatpliwie.
Nastepnie odwrocila sie w strone Draco.
- Szczescie to niezwykle iz cie tu spotkalismy przyjacielu. Zadanie bowiem czeka nas trudne, a twa wiedza jedynie moze uczynic je latwiejszym. Zanim jednak cokolwiek uzgodnimy proponuje posluchac rady Ercekiona i wyniesc sie z tego miasta nim nas na widlach rozniosa.
Widzac pytajace spojzenie Draco i Larwy odpowiedziala jednym slowem.
- Pozniej.
Nastepnie wziela wodze Soleya od Ercekiona i ruszyla w strone najblizszej bramy.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |