Dragan Michicz stwierdził, że nie warto ryzykować puszczenia tych ludzi wolno. Wycofał się kilka kroków do woźniców.
- Ty - Wyszeptał do jednego z nich. - wracaj do taboru i sprowadź tu sabatów. Pochwycić tych ludzi trzeba. Wy dwaj zostańcie tu. Na mój sygnał palcie z rusznicy. Tak tylko by tamci myśleli, że nas więcej.
Po wydaniu poleceń ruszył ostrożnie sam za dwójką obcych. Z działaniem chciał poczekać aż nadjedzie czeladź. Pistolet trzymał w pogotowiu w lewej ręce, w prawej dzierżąc szablę nisko przy ziemi. Jeżeli zostanie zauważony strzelać będzie raczej by uwagę nadciągającej pomocy na siebie zwrócić niż by ranić kogokolwiek. |