Jeden był zysk z powrotu trzeciego łowcy - poznali imiona łowców nagród. No i nie musieli szukać tego trzeciego.
Ale niestety, ten trzeci był zbyt wielkim bystrzakiem i zorientował się, że coś nie pasuje i zaczął uciekać.
Zdaniem Wilhelma pozostało tylko jedno - dopaść tamtego, nim zdąży zniknąć w krzakach i rozpłynie się jak mgła... a potem sprowadzi na głowę Wilhelma i jego towarzyszy jeszcze więcej i jeszcze większe kłopoty.
Żadne porządne rozwiązanie nie przyszło mu do głowy, wybrał więc rozwiązanie zdecydowanie nie pokojowe, ale, miał nadzieję, skuteczne - posłał odrobinę magicznej energii w usiłującego się schować łowcę.