Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2007, 15:17   #75
Asshilis
 
Reputacja: 1 Asshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwuAsshilis jest godny podziwu
Wszyscy

Istota przez chwilę wpatrywała się w Friderika, a ironiczny uśmiech zniknął z jej twarzy. Po chwili jednak parsknęła i odwróciła wzrok od wikinga.
-Wybraliście mądrze, najwyraźniej nie wszystkie zagubione dusze są aż tak głupie... Chodźcie.
Potwór odwrócił się i ruszył przed siebie.

Hiroshi, Maria i Febrine

Poszliście za potworem. Przez chwilę wydawało wam się, że rozdzielenie się i pójście za istotą nie miało zbytniego sensu, bo, jeśli się nie mylicie, wracacie się do miejsca, w którym się tu pojawiliście... Jednak już po chwili coś zaczęło się amieniać. Obraz rozmazywał się, wszystko zlewało się ze sobą. Zakręciło wam się w głowach. Kiedy nie wiedzieliście już, gdzie jest góra, a gdzie dół, wszystko zaczęło wracać na sowje miejsce... Tylko że byliście w zupełnie innym miejscu. Równie nieprzyjemnym. Szliście długim korytarzem, wyrytym w czarej skale. Najdziwniejsze było to, że to miejsce nie miało niebieskiego odcienia, tak charakterystycznego dla waszego poprzedniego otoczenia. Teraz niebiescy byliście tylko wy. Ściany tego korytarza były całe pokryte dziwnymi symbolami, zupełnie dla was niezrozumiałymi. I było tu równie zimno... Szliście tak niedługo, wkrótce dotarliście do celu swojej wędrówki. A była to obszerna, czarna komnata, którą oświetlały dwa ogromne ogniska - niestety dawały one jedynie światło, nie odczuliście miłego ciepła, jakie zawsze towarzyszyło ogniowi na ziemi...
Pomiędzy ognikami znajdował się wykuty w kamieniu tron. A na nim siedział potwór tysiąckroć straszniejszy niż ten poprzedni... Mierzył on trzy metry siedząc. Miał kruczoczarną skórę, a odziany był w czarno-czerwoną zbroję pokrytą symbolami podobnymi do tych na ścianach. Jego nogi zakończone były kopytami, dłonie zaś, nie pokryte zbroją, uzbrojone były w wiele wychodzących z ciała stwora kolców. Czarna twarz potwora nie raziła bijącą od niej nienawiścią do całego świata. Może to były jednak tylko pozory, cała demoniczość tej postaci, bo odezwała się ona do was, choć potężnym i srogim głosem, bez wrogości:
Wtam was, duszyczki. Mój poddany, którego już poznaliście - potwór, który was tu przyprowadził, uśmiechnął się do was niemiło - obserwował was od pewnego czasu... Być moze tego nie zrozumiecie, ale jesteście w pewien sposób niezwykli. Każda dusza po odłączeniu od ciała zostaje wysłana do jakiegoś władcy... Wy natomiast wylądowaliście na środku Pustkowii, nie wiadomo dlaczego. Coś musiało pójść nie tak, nie wiem co, ani dlaczego... Ale zamieżam się dowiedzieć. Ściągnąłem was tu dla określonych celów... Zacznijmy jednak od tego, że z pewnością macie jakieś pytania...

Friderik

Przez chwilę jeszcze wpatrywałeś się w oddalających się dotychczasowych towarzyszy. Potem odwróciłeś się z zamiarem dalszej podróży, ale kątem oka dostrzegłeś czerwone oczy wpatrujące się w ciebie z czarnych odmętów jeziora. Oczy w tym momencie znikły, ale woda w jeziorze rozstąpiła się w jednym miejscu, ukazując kamienne dno. I umożliwiając przejście przez jezioro ku górom. I jasnemu punktowi na szczycie jednej z nich...
 
Asshilis jest offline