Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2018, 22:08   #72
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Wszyscy herosi byli przygotowani do odparcia zbójeckiego ataku. Wszyscy z wyjątkiem Berdycha, który pojechał samojeden w coraz gęstsze cienie wąwozu. Słysząc:
-ATAK!
Mało się nie zesr… przepraszam obyczajnie miało być. Otóż, Berdych mało co nie użyźnił portek! Ale to co natura wyprawiała z nim w nie wspominanej części ciała nie miało wpływu na instynkt.
Ledwo przebrzmiały krzyk ze zbocza, a już kula ognia pomknęła mu na spotkanie. Huknęło, gdy pocisk trafił w zbocze. A potem zatrzeszczało i nadeszła odpowiedź z góry. Potężna, wciąż płonąca kłoda runęła w dół.
Koń nie czekając instrukcji właściciela puścił się pędem unosząc Berdychowy zad w dal. Ale daleko nie zajechali. Ledwie minęli zakręt, gdy koń stanął dęba zrzucając pół orka na ziemię. Ten zerwał się lekko ogłuszony z bronią w ręku. Wszyscy wokół byli uzbrojeni. Tuzin albo i więcej. I wszyscy byli martwi. Naszpikowani strzałami, usieczeni. A i kilku zdrowo przyrumienionych.

Nie. Nie wszyscy. Kilka kroków od Berdycha stał jakiś osobnik z rapierem w dłoni. Z ubioru szlachcic, choć wszystko poza rapierem było podłej jakości.

- Spokojnie panie Captiva - powiedział czarno odziany mężczyzna w średnim wieku. Lekko szpakowaty - może to zwykły podróżny, co to traktem zmierza do domu… a słyszę, że i rodzinę za sobą prowadzi. Zdrożona głowa rodu? Spocznij drogi gościu, daj odpocząć ręka od tego żelastwa. - skinął na pobliski pieniek.

Berdych spojrzał na niego i coś zaczęło mu świtać. Szara eminencja na dworze królewskim. Hrabia Dorian. Człowiek od zadań niewykonalnych. Nad nim był tylko król. Ponoć często korzystał z talentów ludzi o poszlakowanej opinii. I ponoć dbał o swoich ludzi. Co robił tu, w wąwozie pełnym martwych ludzi? Hmm, na pewno część z nich była jego dziełem. Był pierwszorzędnym magiem.
Berdych rzucił w około okiem, raz i drugi. Większośc martwych była odziana w solidne kolczugi i miała na tarczach czarnego gawrona. Herb hrabiego. Reszta odziana byle jak, niczym banda zbójców. Ale ich broń była doskonałej jakości.

Tymczasem pozostali widzieli tylko dopalające się drzewo na środku wąwozu. Berdycha nie wiedzieli, znikł za zakrętem. Po nagłym wybuchu nastała cisza.


Jakbyście się zawzięli to za pomocą lin i koni możecie utorować drogę. No chyba, że ktoś chce się magia bawić

 
Mike jest offline