Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2018, 23:55   #472
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Imperialni są głupi, do tego akolitka zdążyła się już przyzwyczaić, zdradzieccy też, a jak się teraz jeszcze okazało słabo wierzący. Ostatecznie, gdy Baron postanowił ich zagadać z balkonu jakimiś farmazonami napadła na magazyn wydzierając z niego tarczę przy pomocy przekleństw i straszeniem Bertem, kwatermistrzem, a następnie w iście imponującym tempie ruszyła do portu wykonywać rozkazy.
Tam okazało się, że oddziały którymi miała dowodzić w zasadzie nie były oddziałami, a poza dziesiątką ludzi, wyglądały na ochotniczą straż pożarną. Sama dziesiątka też nie prezentowała się jakoś szczególnie wyjątkowo, a do tego w zasadzie nie było z kim walczyć i czym. To ostatnie jednak tylko prawie. Na terenie przystani stała przepiękna, imponująco wyglądająca balista, a na przeciwnym brzegu stał szpaler łuczników oraz jakieś piechoty. Balista - wróg, wróg - balista, akolitka szybko połączyła ze sobą te dwa fakty i z przesadnym uniżeniem zapytała uprzejmie, czy dowódca oddziału nie byłby tak miły i nie wystrzelił w kierunku wroga zgrabnie wycelowanego powitania. Miała nadzieję, że obsługa zrozumie, że uprzejma prośba kulturalnej akolitki od rozkazu różni się tym, że… w zasadzie to niczym się nie różni.

Dowodzący oddziałem pomocniczym miał się zająć przygotowaniem do gaszenia pożarów rekwirując sprzęt, jeśli nie miał i ściągając na plac tych mieszkańców, którzy doświadczenie z pożarami już mieli. A żołnierze mieli ściągnąć nad brzeg i przypilnować rybaków z sieciami oraz tykami do odpychania łodzi od dna. Natychmiast, Joooooder! Natychmiast! Sieci przygotować do rozłożenia. Tyki zaostrzyć na jednym końcu. Tak. Zaostrzyć.
Chwilę potem była już przy tym śmiesznym człowieku, który przedstawił się jako Trotsky i wychwalał umiejętności dowódcze samego kaprala-nie-kaprala Detlefa. Skoro chwalił, to niech do niego ze swoim oddziałem natychmiast leci po rozkazy. A jeśli ich nie otrzyma, to wyposarzy się w coś strzelającego i gna do portu z powrotem. Kto wie co wymyślą te barany po drugiej strony rzeki.
Walki jeszcze nie było, ale Estalijka już wciągała nosem zapach śmierdzących ryb i przypomniała sobie sprzed kilku dni inny smród: strachu, potu i krwi, który towarzyszył bitwie. Niech tu przyjdą. Niech wreszcie zanurzy swój rapier w kimś, kto stanie jej na drodze.

Niech Najłaskawsza Pani pozwoli swej wiernej służce wysłać do ogrodów Morra tłum rozczarowanych wrogów. Chwała niech będzie tej, która miecz pewnie prowadzi prosto w serce zdrajców i przeciwników.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline