Do Salvadora powróciło rozbawienie, widząc jak wszyscy wsiadają na swoje wierzchowce.
-Czy wy naprawdę myślicie, że jakikolwiek koń chciałby mnie trzymać na swoim grzbiecie?-zaśmiał się lodowato.
-Pozwolę sobie opóźnić tępo marszu. Na razie-rzekł tajemniczym tonem, zaś ostatnie słowa wypowiedział niezwykle cicho. Nie zdziwiłby się, gdyby nawet Elfie uszy go nie zrozumiały.
-Radzę mu się pospieszyć-mruknął pod nosem. |