Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 17:42   #552
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Drużyna A

- Jestem Vylona Carlahne - odpowiedziała na pytanie elfki. Mniszka wyglądała na speszoną, czuła jak zachodzą w niej zmiany, jak sumienie się przebudza coraz mocniej żądając odpowiedzialności za przeszłe czyny.

Balkazar trzymając się blisko Walkirii prowadził ją do ostatniego miejsca, gdzie widział Axima. Za nimi podążyli Rag, Nedia, Draug, Nutka i Vylona. Po kilku chwilach biegu dało się usłyszeć odgłosy walki. Krzyk Axima wypełnił tunel, krzyczał niczym dzikie zwierzę, oszalałe z bólu i strachu próbujące zadać cios drapieżnikowi, który pożerał je żywcem. Światło bijące z pierścienia na jego ręce oświetliło również białego, żylastego stwora z czarnymi długimi pazurami o czerwonych oczach i szczęce otwierającej w dół oraz na boki z plastrami długiej skóry wypełnionej rzędami ostrych zębów.

Axim zamachnął się Wyzwolicielem odcinając prawą rękę stworzenia. Czarna krew trysnęła z odciętej kończyny, powoli zmieniła się w czarne, smoliste gluty, które zaschły na ranie.

Pluszek używając swoich przedmiotów poczuł przez chwilę dotyk kobiecej dłoni na swojej łapce w momencie kiedy rzucił rzutką w przeciwnika. Zbliżająca się Sybill mogłaby przysięgnąć, że przez chwilę zobaczyła plecy przezroczystej elfki w jedwabnych żółtych szatach pochylonej nad pluszowym misiem, która zniknęła zaraz po tym, jak się pojawiła.
Rzucona rzutka z impetem wbiła się pierś demonicznego wynaturzenia, które ryknęło z bólu i zdziwienia. Zrobiło parę kroków w tył i padło martwe na plecy. Medalion bogini pożądania i zemsty został nienaruszony i można go wciąż używać.

Axim odetchnął głębiej usatysfakcjonowany śmiercią wroga, usłyszał tupot stóp za sobą i zobaczył zbliżającą się grupkę. Na czele była Sybill, żołnierz uśmiechnął się na ich widok, a następnie wrzasnął spowity wezbraniem nowego szału i zaatakował ją Wyzwolicielem. Walkiria pomimo zaskoczenia zareagowała zasłaniając się tarczą i robiąc odskok w bok i wpadając na Balkazara. Potężne uderzenie Axima było niczym kopnięcie konia w tarczę, która uderzyła w piersi kobiety. Ostrze miecza osunęło się w dół i wbiło nad lewym kolanem (-1PŻ). Nagle wyrosły długie kolce z jej amuletu i przerysowały pancerz napastnika, a dwa z nich przerysowały mu policzek. Axim czując krew na swoim policzku zaczął odzyskiwać powoli zmysły i pierwsze co zobaczył to wyciągniętą swoją rękę z mieczem wbitym w kolano Arunsun.

Balkazar opuścił broń łapiąc Sybill w pasie, nie mogąc pojąć co się stało odruchowo walnął Axima tarczą w twarz łamiąc mu nos. Olbrzymia siła orka wywindowała żołnierza w powietrze i rzuciła go dwa metry dalej na ziemię plującego krwią.

Nutka z ciekawością obserwowała rytuały witających się towarzyszy broni. Czy wypadałoby teraz, aby podobnie przywitała się z tym żołnierzem? Jej uwagę przykuła też poruszająca się zabawka, wystawało jej z różnych miejsc trochę nadzienia, ale samo to, że reagowała na ich obecność było fascynujące.

Gdzieś za Jarnarem było słychać krzyki uprowadzonej kobiety.




Drużyna O

Olaf pod wpływem magii z pierścienia, z toporem w ręce wbił się w plecy fioletowego celu i z impetem rozszarpał i rozrzucił jego członki oraz wnętrzności na wszystkie strony. Wzbił w powietrze również tumany kurzu i ziemi, bo pod wpływem magii wbił się głęboko w ziemię, a raczej w czyiś grób. Był wręcz wtulony w śmierdzące zwłoki zżerane przez robactwo. Odbiło mu się raz czy dwa, ale tytaniczną siłą woli zdusił w sobie odruch wymiotny. W oczodole nieboszczyka spoczywał jakiś ozdobny kamień, biła z niego magiczna energia.

Ryfui zaatakowała z powietrza wraz z Olafem, wystrzelona strzała z łuku zawirowała w powietrzu, gdy Olaf rozszarpał cel na kawałeczki. Strzała zmieniła ostro kierunek i wbiła się w głowę koziołkującą w powietrzu.

Grzmot, a chwilę później Esmond pobiegli przed siebie gdzie usłyszeli potężny rumor gdzieś na dziedzińcu. Grzmot otworzył z bara podwójne drzwi i zobaczył tumany kurzu unoszące się znad jednego z grobów, dużo wnętrzności i fioletowych członków ciała i szybującą nad jego głową harpie.

Spokojniejszy Esmond zauważył drzwi po swojej prawej, były otwarte, a wnętrze spowite w ciemnościach. Przy drzwiach widniała tabliczka z napisem - baraki. Nagle w ciemnościach błysnęły ślepia, jedno, drugie, trzecie, czwarte. Na maga, kościotrupa i krasnoluda rzuciła się grupka goblinów. Ostrze sztyletu wyrosło przed twarzą Esmonda, ale odbiło się od pancerza. Kolejne pojawiło się koło kolana, ale także się odbiło. Z ciemności pojawił się grot strzały uderzający go w klatkę piersiową, ale i strzała się odbiła od metalu. Kilka innych wyciągniętych rąk ze sztyletami zaatakowało Erskina i Kargula.
- Szybko na dziedziniec nim nas zadźgają łajzy. Kościsty razem z zemną zasłaniaj nas tarczą. Esmond ruszaj zadek! - Kargul wypychał pośladkami maga w kierunku pleców Grzmota.

 
Ranghar jest offline