-Ja pier...- zdołał wypowiedzieć Oskar, kiedy akolita Morra wybiegł na zewnątrz. -Wracaj!- mówiąc to podbiegł do drzwi i oparł się o nie.
Sięgnął ręką po miecz, ale tylko zacisnął palce na rękojeści.
Szlachcic miał dylemat. Z jednej strony jego zadaniem była ochrona Dziadka, z drugiej nie chciał opuszczać towarzysza. Nawet jeśli zrobił głupią rzecz. Nie mogąc się namyślić, Oskar postanowił obserwować akolitę. Gdyby groziłoby mu jakiekolwiek niebezpieczeństwo- pobiegnie mu na pomoc. -Uspokójmy ją...- powiedział zdenerwowany szlachcic do reszty osób przebywających w pomieszczeniu. Nie chciał marnować czasu na niedopuszczanie kapłanki do wyjścia. W końcu musiał obserwować czy nikt nie atakuje akolity- Nie wiem, może jakieś czary? Albo jakiś inny sposób? |