- Otwarcie ślubuję - mówił Olaf w powietrze gramoląc się z dołka na dziedziniec - zapierdolę co popadnie. Pomszczę!
Widok goblinów w krasnoludzkim więzieniu był dla kapłana tak drażniący, że zupełnie postradał zmysły. Smak, bowiem nie zwracał uwagi na gnijące płyny ustrojowe cieknące po twarzy. Dotyk, bowiek szarpanie się w ziemi i rozkładających się tkankach nie robiło mu różnicy. I wreszcie słuch. Jak stał tak wpadł w przeciwników. Wcale nie zastanawiał się czyj odwrót zabezpiecza zmasowany atak zieloskórych pokurczów. Rąbał.
- Kargul! Zajebać!