- Zdaję... - odchrząknął. Rozejrzał się leniwie dookoła. Z zewnątrz dobiegł go dziewczęcy śmiech, która sprawił, że cała sytuacja wydała się dziwnie groteskowa. - Zdaję sobie sprawę z tego, co znaczy pełnia Morrslieba. Może też od razu wspomnę o czymś, z czym z roztropności się nie afiszuję. Jestem czarodziejem. - Podrapał się po pokrytym zmierzwioną brodą policzku. - Być może dlatego to właśnie mnie zobaczyłeś wyraźnie we śnie. Być może my obaj mamy większy kontakt z tym, co niewidoczne gołym okiem. I mocniej po tym stąpamy. Nie wiem.
- Zresztą, najpierw do pytania - zawahał się. - Nie pamiętam szczegółów. Byłem jak w transie. Wiktor, mój przyjaciel, jeśli dobrze pamiętam zginął rażony ciosem rycerza Chaosu. Mój brat... Josef zginął w moich rękach od ran, które mu zadali. Ja... nie zdążyłem go uratować. - Zwiesił głowę, zawstydzony przed samym sobą. - Widziałeś mnie i nieznajomego płaczących nad grobem? Groby Josefa i Wiktora były dwa i płakałem tylko ja. Mogłeś zobaczyć inny pogrzeb?
Po chwili jeszcze dodał:
- Tam były bestie, dotknięte Chaosem. Ale zdaje mi się, że wszystkie są już martwe. Które rodziny w Gladisch mają trójkę dzieci? Widziałeś coś jeszcze?