Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2018, 06:42   #76
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Gaduła przetarł rękojeść (i tak już nie najlepszej jakości) brudnym rękawem. Cóż, od krwi do rdzy droga niedaleka i jakość żelaza ani (rzekomo) przetkana magia niewiele tu miały do powiedzenia. Z namaszczeniem więc pucował klingę, niszcząc pzy okazji stan własnej garderoby. Hrabia stał nieopodal, zbierając siły po fajerwerkach, reszta kompanów usieczona odpoczywała snem wiecznym; kazdy tam, gdzie upadł... Lubił euforię po walce. Pośmiali się, potem ponaparzali, teraz odpoczynek. Ino kompanów szkoda, zawsze coś ciekawego opowiadali przy ognisku.
Spokój jego rozmyslań został przerwany przez wtargnięcie olbrzyma. Podniósł leniwie wzrok na leżącego półorka. Ki diabeł?! I po naszemu gada! Ale dziwy, i nawet spójnie gada, mimo latających tu i ówdzie (nisko prawda, chyba na deszcz idzie) kul ognistych. Ale zaraz, czy on proponuje hrabiemu pomoc!? Dobre sobie, a wczym chce pomagać, jak już wszyscy usieczeni. Lorenzo już zabierał głos, gdy za przybyszem wyłoniła się jego gromadka, prawda, zakapiorów z pod ciemnej gwiazdy. Jeden nawet się do niego odezwał. Gaduła, z racji nieposiadania kapelusza, skłonił głowę na odzewkę, komentarz pozostawiając dla siebie. Po co się wdawać w rozmowę, może szef każe ich usiec? Schował rapier do połowy klingi, lustrumąc przyjezdnych i czekając na wydarzenia.
 
Bachal jest offline