Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2018, 18:48   #25
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Lara rozpoczęła ostro, celując prosto w głowę Johna. Agent wiedział, że nie zdąży uniknąć pocisku z tej odległości. Nikt nie jest tak szybki. W akcie desperacji sięgnął wgłąb siebie przywołując moc…

Podczas treningów w klasztorze Shaolin, John trenował wraz z mnichami wielokrotnie doświadczając ki jakim potrafili władać. Mimo godzin ciężkich prac nie był w stanie wykrzesać choćby iskry, nie wspominając o ognistych pociskach ciskanych przez Liu Kanga. Raz, raz udało mu się wytworzyć coś na kształ cienistej substancji pomiędzy palcami, jednak nie miało to żadnego zastosowania w walce. Po kolejnej porażce i drobnych popażeniach, podnosząc się z twardej ziemi wzrok Johna spoczął na umięśnionym azjacie z długimi kruczo-czarnymi włosami.
- Liu Kang - sapnłą. Liu pomógł mu wstać, a potem wytłumaczył mu, że ki pochodzi z wewnątrz. Nie da się go wytworzyć naśladując innych. Trzeba sięgnąć do swoich doświadczeń. John nie grał czysto i jeśli chciał sięgnąć po własne ki musiał, co nie podobało się mnichom, sięgnąć po tę brudną grę i znaleźć swoją energię...

Raz, jeden jedyny raz udało mu się w klasztorze użyć swojej ki do “mignięcia”. Teraz udało się drugi raz. John zniknął w cieniu, jaki nagle pojawił się wokół niego i pojawił się parę metrów bliżej kobiety. Tylko to pozwoliło mu uniknąć pewnej śmierci i pocisk, który miał rozłupać mu czaszkę, drasnął ramię.

Ta nacisnęła spust pistoletu siejąc ołowiem po ścianach. Komandos przetoczył się i unikając o włos poszatkowania. Szczęknęła iglica w pustej komorze. Przeciwniczka upuściła pistolet i wyciągnął z kabury na plecach drugi, mniejszy.

Zamiast strzału słychać było tylko świst. W ramię Johna wbiła się strzałka. Poczuł jak tężeją mu mięśnie, pięść szykująca się do ciosu zamiera. Dziewczyna schowała mały pistolet i podniosła porzuconą berettę zmieniając magazynek. Przekrzywiła głowę i z kpiącym uśmieszkiem wycelowała między oczy Johna.

Nie miała szansy, Doe nadludzkim wysiłkiem złapał za rękę z bronią wykręcając ją boleśnie, następnie przeprowadził trzy szybkie ciosy w odsłonięty brzuch i szczękę by dokręcić dźwignie rzucając dziewczyną o ziemię.

John nie dał jej szans na pozbieranie się, kopnął ją w rękę wytrącając broń z ręki, złapał ją za kark i wjechał kolanem w brzuch. Przeciwniczka nie pozostała dłużna waląc go trzykrotnie lufę pistoletu w twarz.

Nie spodziewał się od strzelca opanowania walki bronią w zwarciu. Wyjęła kolejne pistolety. Z kilku centymetrów spojrzał w głąb dwu czarnych luf i wiedział, niestety że na ich końcu w komorach, czają się małe ołowiane dranie chętne przywitać się z jego mózgiem. Obie lufy plunęły ogniem równocześnie.
- Uniknij tego - powiedziała.
Johna poleciał w tył ciągnąc za sobą warkocz krwi. Przetoczył się i podnosząc się kolana. Trzeba było leżeć. “Lara” doskoczyła i rąbnęła go lufą, ale tym razem John był gotowy. Zbił przedramieniem. Poprawiła drugim, ten odbił dłonią czując ciepło lufy. Ciosy nadchodziły jeden za drugim, w końcu któryś musiał dojść. Ale była to raczej rana na dumie niż na ciele. Ale ułamek sekundy wystarczył by dziewczyna załadowała magazynki. Rzucił się w bok, czuł jak kolejny pocisk orze skórę na głowie.

Odtoczył się, nie zdążył dobrze wstać, gdy laska znowu przełączyła się na auto. Łuski dzwoniły na podłodze. John nie dał rady uniknąć trafień, padł na ziemię brocząc z licznych ran.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 20-03-2018 o 18:51.
psionik jest offline