20-03-2018, 23:26
|
#22 |
| Szukajac źródła głosu, który wydawał się rozlegać w jego własnej głowie, Tanis znalazł całkiem liczne - a na pewno liczniejsze niż się spodziewał - magiczne aury.
To że radni mieli przy sobie jakieś magiczne cacuszka, nie dziwiło. Magiczne cuś wśród mieszkańców - dziwiło. Ale to że handlarza niewolnikami było na to stać, było paskudne.
Ale największym zaskoczeniem było to, że nie objawiono mu żadnej magii związanej z dziewczyną. Czy była wiedźmą czy kapłanką - nie było żadnej magii. Tak jakby to, co słyszał, było poza tym co miało mu być objawione - czy to przez swoją naturę...albo po prostu szukał w złym miejscu.
Ludziska opowiedzieli mu o tym jak znali ją od małego - i także jej rodzinę. Od trzynastu lat. To potwierdzało wiek na który wyglądała, a z kolejnych i kolejnych detali powstawał obraz młodej planokrwistej, ale pojawiło się tu kolejne pytanie.
Gdzie była jej rodzina w tej chwili?
Drugą kwestią była sama choroba. Jeżeli nie podołały jej kapłanka Waukeen i - ponoć lepsza - dziewczyna, to sprawa najwyraźniej wymagała czegoś więcej niż boskiej łaski. Patrząc na zachowanie burmistrza Lenga, naprawdę potrafił zyskać sobie wrogów i mogła być to klątwa.
Pytał więc.
Od zawsze miał talent do zjednywania sobie ludzi, a przecież pytał tych, którzy sami z siebie, wbrew władcy wyrazili głośno wsparcie dla dziewczyny.
Pytał o poszczególnych radnych, o chorobę córki Vurnora i o przyjezdnych. O konflikty, dawne zatargi i zmiany, które zaszły w ostatnich dekadniach.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
| |